"Czary mary, hokus pokus, święcenie tornistrów" – narzeka na Facebooku jeden z ojców. "Dwie godziny religii w środku zajęć" – złości się w internecie matka. Nowy rok szkolny to nie tylko początek nauki. Wtedy także w szkołach startuje katecheza. Zaczyna się coroczna batalia rodziców z dyrektorami o to, by po pierwsze uszanowali wolność dzieci od wierzeń religijnych, a po drugie, by ułożyli plan lekcji tak, by nie marnowali czasu uczniów.
Katecheci, którzy przekazują wierzenia w szkole podstawowej nr 14 w Gdańsku, wykorzystali szkołę, by zadbać o frekwencję na nabożeństwie. Na wewnętrznej stronie szyby przykleili ogłoszenie o mszy zorganizowanej specjalnie z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Księża mieli dokonać uroczystego rytuału poświęcenia tornistrów i przyborów. "Nikogo z nas nie powinno zabraknąć" – przekonywali katecheci. "Bez Boga ani do proga" – argumentowali.
Takich szkół, które zapraszały na nabożeństwa lub wręcz organizowały wyjścia uczniów do świątyń z okazji rozpoczęcia nauki, są w całej Polsce tysiące. A jeśli ktoś nie jest teistą, wyznaje inną religię niż rzymskokatolicka lub z innych powodów nie chce uczestniczyć w rytuałach kościelnych? W części szkół dyrektorzy i katecheci chcą przerzucić problem na rodziców, ale ci nie składają broni. Walczą o to, by szanowano wolność sumienia ich dzieci, a także ich czas. Jednak nie wszystkim to się podoba.
Jedyne w całej szkole
Teoretycznie to rodzice chętni, by ich dzieci uczestniczyły w nieobowiązkowych zajęciach religijnych na terenie szkoły, mają zadeklarować ich udział w katechezie. W praktyce jednak wychowawcy lub katecheci niezgodnie z prawem żądają deklaracji "wypisania" dziecka z katechezy. Te zajęcia powinny się odbywać przed lekcjami albo po nich, tak aby młodzież, która w niej nie uczestniczy, nie musiała zabijać czasu w świetlicy, na korytarzu, a nawet na schodach.
Fikcją często jest także możliwość wyboru lekcji etyki. Powinno być tak, że młodzi ludzie mogą uczęszczać na etykę, katechezę, oba te przedmioty lub żaden z nich. Jednak w przypadku etyki dyrektorzy często zasłaniają się trudnościami organizacyjnymi. Za to dla ułatwienia sobie organizacji dyrektorzy nierzadko wyznaczają wizyty uczniów w świątyni w godzinach zajęć lekcyjnych.
"Moje dziecko jako jedyne w całej szkole nie będzie chodziło na religię. Jutro zamiast zajęć o 10 msza, chcę od razu reagować. Co radzicie?" – pyta na Facebooku matka "Polka Walcząca" z Sochaczewa. "Też tak mieliśmy, tylko na ponad 900. Powodzenia. Nam jakoś szło" – dodaje jej otuchy Agnieszka. "U nas w szkole troje, w tym dwoje moich" – śmieje się Marcin. "Moje też. Oczywiście w klasie pod godłem wiszą zwłoki na krzyżu" – odpowiada zrezygnowana Karolina.
Ale pojawiają się i bardziej pomocne wypowiedzi. "Współczuję Ci, bo pewnie nie będzie łatwo. Ale później pewnie się 'ujawnią' inne dzieci. U moich tak było na początku a teraz to już pół klasy nie chodzi" – pociesza ją Basia. Najbardziej konkretnie odpowiada jej Paulina. "Mają obowiązek Twojemu dziecku zapewnić opiekę! To jest normalny dzień zajęć" – uświadamia jej. Inni polecają napisanie do dyrekcji, kuratorium oświaty i fundacji "Wolność od religii". To tylko jedna z wielu dyskusji, w której rodzice udzielają sobie pomocy, rad, a nawet wspólnie piszą pisma.
Etyka po czterech "okienkach"
Nawet w Warszawie lekcje etyki są rzadko dostępnym luksusem. Oto przykład ze szkoły podstawowej nr 255 im. C. K. Norwida. Oto plan dla klasy 1A. W poniedziałek katecheza prawidłowo – przed lekcjami. Jednak już we wtorek zajęcia religijne lądują w środku nauki – po dwóch lekcjach uczennice i uczniowie, którzy nie uczestniczą w katechezie, muszą godzinę spędzić poza klasą, bo potem mają kolejną lekcję. Ale godzina na świetlicy to korytarzu to jeszcze nic – jeśli chcą uczęszczać na etykę, to będą musieli czekać na nią aż cztery godziny lekcyjne! Potem dyrektor lub katecheta będzie mógł triumfalnie ogłosić, że zainteresowania etyką nie ma.
"Wizja szkoły: Kształtujemy u wychowanków postawy zgodne z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni wobec ludzi wszystkich ras, narodów i światopoglądów" – zaczyna swój wpis rozgoryczona matka jednej z uczennic. "Dlatego są u nas równi i równiejsi. Nie jesteś katolikiem, nie szkodzi! poczekaj CZTERY OKIENKA na etykę! Cztery! Kto ma więcej? Czy wygrałam w tej rywalizacji?" – ironizuje. Plan klasy 1D wygląda bardzo podobnie. Dzieci znowu mają godzinami czekać na etykę, gdy katechezę wsadza im się w środek lekcji.
"U mnie jest jedno okienko przed etyką, ale i tak jestem wściekła..." – pisze kobieta, której dziecko uczęszcza do szkoły nr 133 w Warszawie przy ul. Fontany. Zamierza walczyć, by ten stan rzeczy się zmienił. Jednak nie wszyscy będą interweniować u dyrekcji. Przykładem jest Karolina, matka ucznia z mniejszego miasta.
"Nowa szkoła dla 16-latka, 2 religie w środku, etyka na 8 i 9 lekcji. Syn kończy po 18-tej. Właśnie poinformował wychowawcę, że chodzić nie będzie, bo czekać mu się nie widzi. Przyszedł wściekły z prośbą, bym go wypisała" – pisze Karolina. Przytacza też słowa nastoletniego syna, który domyśla się dlaczego dyrekcja w taki sposób ułożyła plan.
"Na moją ostrą reakcję odpowiedział 'mama odpuść, nie warto, dlatego religia jest w środku, bo gdyby była na końcu, to nikt by nie chodził i dlatego etyka jest na końcu, po lekcjach - żeby ludzie uczyli się posłuszeństwa i nie myśleli samodzielnie jak po etyce'" – relacjonuje Karolina. "I co robi wojujący rodzić? Odpuszcza na prośbę dziecka. Dlaczego? Bo dziecko nie chce mieć tyłów na wstępie. Polska świecka szkoła w świeckim kraju" – kończy z goryczą matka.
Wśród wielu głosów wsparcia, ale też i wezwań, by dla dobra syna odpuściła, są również głosy, że mimo wszystko nie można tego tak zostawić. "Fajny chłopak" – odpisuje Ola. "Moje dzieci są w III klasie gimnazjum i też mnie hamują. Ale im mówię że muszę, że nie wytrzymam, że dla zasady, że tak trzeba. 'Mama, weź odpuść, po co się denerwujesz i tak mają nas w d*pie'. A ja nie chcę żeby ich miał ktokolwiek w d*pie. Dla ich dobra to przecież wszystko robię i jest mi źle, gdy tak odpuszczają. Mam nadzieję tylko, że kiedyś zrozumieją i o swoje młode też tak będą walczyć" – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Ola.
Krajobraz po bitwie
Są też rodzice, którzy z początkiem roku szkolnego chwalą się tym, że tym razem plany zajęć ich dzieci są ułożone prawidłowo. Religia i etyka na pierwszych lub ostatnich lekcjach, żadnych świetlic, żadnych okienek.
Są też jednak szkoły, przy których rytuały religijne nad plecakami i katecheza w środku nauki bledną. Jedna z mam z Chylic wkleiła w internecie mejla, jakiego dostała od zakonnicy z zaproszeniem dla uczniów na... szkolną pielgrzymkę.
"Złożyłam rano pismo do dyrekcji z pytaniem, czy wie i czy wyraziła zgodę na tego rodzaju wycieczkę - nie będącą wszak elementem zajęć dydaktycznych - w dniu powszednim, zamiast takich zajęć. Poprosiłam również o wskazanie podstawy prawnej, na której ewentualna zgoda została oparta. Zapytałam też o to, jak - w razie gdyby wycieczka doszła do skutku - szkoła rozwiąże kwestię opieki nad uczniami klas VII, którzy na nią nie pojadą, a także kto będzie odpowiadał za bezpieczeństwo uczestników pielgrzymki" – pisze kobieta.
Batalia o szacunek dla czasu uczniów i ich wolności od religii trwa.