Katecheza na pierwszej lub ostatniej lekcji w wielu szkołach jest tylko teorią. Marnowany jest czas dzieci, które nie uczestniczą w zajęciach religijnych. W czasie katechezy muszą siedzieć w świetlicy, bibliotece, a nawet na korytarzu.
Katecheza na pierwszej lub ostatniej lekcji w wielu szkołach jest tylko teorią. Marnowany jest czas dzieci, które nie uczestniczą w zajęciach religijnych. W czasie katechezy muszą siedzieć w świetlicy, bibliotece, a nawet na korytarzu. fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
Reklama.
Katecheci, którzy przekazują wierzenia w szkole podstawowej nr 14 w Gdańsku, wykorzystali szkołę, by zadbać o frekwencję na nabożeństwie. Na wewnętrznej stronie szyby przykleili ogłoszenie o mszy zorganizowanej specjalnie z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Księża mieli dokonać uroczystego rytuału poświęcenia tornistrów i przyborów. "Nikogo z nas nie powinno zabraknąć" – przekonywali katecheci. "Bez Boga ani do proga" – argumentowali.
Takich szkół, które zapraszały na nabożeństwa lub wręcz organizowały wyjścia uczniów do świątyń z okazji rozpoczęcia nauki, są w całej Polsce tysiące. A jeśli ktoś nie jest teistą, wyznaje inną religię niż rzymskokatolicka lub z innych powodów nie chce uczestniczyć w rytuałach kościelnych? W części szkół dyrektorzy i katecheci chcą przerzucić problem na rodziców, ale ci nie składają broni. Walczą o to, by szanowano wolność sumienia ich dzieci, a także ich czas. Jednak nie wszystkim to się podoba.
Jedyne w całej szkole
Teoretycznie to rodzice chętni, by ich dzieci uczestniczyły w nieobowiązkowych zajęciach religijnych na terenie szkoły, mają zadeklarować ich udział w katechezie. W praktyce jednak wychowawcy lub katecheci niezgodnie z prawem żądają deklaracji "wypisania" dziecka z katechezy. Te zajęcia powinny się odbywać przed lekcjami albo po nich, tak aby młodzież, która w niej nie uczestniczy, nie musiała zabijać czasu w świetlicy, na korytarzu, a nawet na schodach.
Fikcją często jest także możliwość wyboru lekcji etyki. Powinno być tak, że młodzi ludzie mogą uczęszczać na etykę, katechezę, oba te przedmioty lub żaden z nich. Jednak w przypadku etyki dyrektorzy często zasłaniają się trudnościami organizacyjnymi. Za to dla ułatwienia sobie organizacji dyrektorzy nierzadko wyznaczają wizyty uczniów w świątyni w godzinach zajęć lekcyjnych.
"Moje dziecko jako jedyne w całej szkole nie będzie chodziło na religię. Jutro zamiast zajęć o 10 msza, chcę od razu reagować. Co radzicie?" – pyta na Facebooku matka "Polka Walcząca" z Sochaczewa. "Też tak mieliśmy, tylko na ponad 900. Powodzenia. Nam jakoś szło" – dodaje jej otuchy Agnieszka. "U nas w szkole troje, w tym dwoje moich" – śmieje się Marcin. "Moje też. Oczywiście w klasie pod godłem wiszą zwłoki na krzyżu" – odpowiada zrezygnowana Karolina.
Ale pojawiają się i bardziej pomocne wypowiedzi. "Współczuję Ci, bo pewnie nie będzie łatwo. Ale później pewnie się 'ujawnią' inne dzieci. U moich tak było na początku a teraz to już pół klasy nie chodzi" – pociesza ją Basia. Najbardziej konkretnie odpowiada jej Paulina. "Mają obowiązek Twojemu dziecku zapewnić opiekę! To jest normalny dzień zajęć" – uświadamia jej. Inni polecają napisanie do dyrekcji, kuratorium oświaty i fundacji "Wolność od religii". To tylko jedna z wielu dyskusji, w której rodzice udzielają sobie pomocy, rad, a nawet wspólnie piszą pisma.
Etyka po czterech "okienkach"
Nawet w Warszawie lekcje etyki są rzadko dostępnym luksusem. Oto przykład ze szkoły podstawowej nr 255 im. C. K. Norwida. Oto plan dla klasy 1A. W poniedziałek katecheza prawidłowo – przed lekcjami. Jednak już we wtorek zajęcia religijne lądują w środku nauki – po dwóch lekcjach uczennice i uczniowie, którzy nie uczestniczą w katechezie, muszą godzinę spędzić poza klasą, bo potem mają kolejną lekcję. Ale godzina na świetlicy to korytarzu to jeszcze nic – jeśli chcą uczęszczać na etykę, to będą musieli czekać na nią aż cztery godziny lekcyjne! Potem dyrektor lub katecheta będzie mógł triumfalnie ogłosić, że zainteresowania etyką nie ma.
logo
fot. Facebook
"Wizja szkoły: Kształtujemy u wychowanków postawy zgodne z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni wobec ludzi wszystkich ras, narodów i światopoglądów" – zaczyna swój wpis rozgoryczona matka jednej z uczennic. "Dlatego są u nas równi i równiejsi. Nie jesteś katolikiem, nie szkodzi! poczekaj CZTERY OKIENKA na etykę! Cztery! Kto ma więcej? Czy wygrałam w tej rywalizacji?" – ironizuje. Plan klasy 1D wygląda bardzo podobnie. Dzieci znowu mają godzinami czekać na etykę, gdy katechezę wsadza im się w środek lekcji.
logo
fot. Facebook.com
"U mnie jest jedno okienko przed etyką, ale i tak jestem wściekła..." – pisze kobieta, której dziecko uczęszcza do szkoły nr 133 w Warszawie przy ul. Fontany. Zamierza walczyć, by ten stan rzeczy się zmienił. Jednak nie wszyscy będą interweniować u dyrekcji. Przykładem jest Karolina, matka ucznia z mniejszego miasta.
"Nowa szkoła dla 16-latka, 2 religie w środku, etyka na 8 i 9 lekcji. Syn kończy po 18-tej. Właśnie poinformował wychowawcę, że chodzić nie będzie, bo czekać mu się nie widzi. Przyszedł wściekły z prośbą, bym go wypisała" – pisze Karolina. Przytacza też słowa nastoletniego syna, który domyśla się dlaczego dyrekcja w taki sposób ułożyła plan.
"Na moją ostrą reakcję odpowiedział 'mama odpuść, nie warto, dlatego religia jest w środku, bo gdyby była na końcu, to nikt by nie chodził i dlatego etyka jest na końcu, po lekcjach - żeby ludzie uczyli się posłuszeństwa i nie myśleli samodzielnie jak po etyce'" – relacjonuje Karolina. "I co robi wojujący rodzić? Odpuszcza na prośbę dziecka. Dlaczego? Bo dziecko nie chce mieć tyłów na wstępie. Polska świecka szkoła w świeckim kraju" – kończy z goryczą matka.
Wśród wielu głosów wsparcia, ale też i wezwań, by dla dobra syna odpuściła, są również głosy, że mimo wszystko nie można tego tak zostawić. "Fajny chłopak" – odpisuje Ola. "Moje dzieci są w III klasie gimnazjum i też mnie hamują. Ale im mówię że muszę, że nie wytrzymam, że dla zasady, że tak trzeba. 'Mama, weź odpuść, po co się denerwujesz i tak mają nas w d*pie'. A ja nie chcę żeby ich miał ktokolwiek w d*pie. Dla ich dobra to przecież wszystko robię i jest mi źle, gdy tak odpuszczają. Mam nadzieję tylko, że kiedyś zrozumieją i o swoje młode też tak będą walczyć" – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Ola.
Krajobraz po bitwie
Są też rodzice, którzy z początkiem roku szkolnego chwalą się tym, że tym razem plany zajęć ich dzieci są ułożone prawidłowo. Religia i etyka na pierwszych lub ostatnich lekcjach, żadnych świetlic, żadnych okienek.
Są też jednak szkoły, przy których rytuały religijne nad plecakami i katecheza w środku nauki bledną. Jedna z mam z Chylic wkleiła w internecie mejla, jakiego dostała od zakonnicy z zaproszeniem dla uczniów na... szkolną pielgrzymkę.
logo
fot. Facebook.com
"Złożyłam rano pismo do dyrekcji z pytaniem, czy wie i czy wyraziła zgodę na tego rodzaju wycieczkę - nie będącą wszak elementem zajęć dydaktycznych - w dniu powszednim, zamiast takich zajęć. Poprosiłam również o wskazanie podstawy prawnej, na której ewentualna zgoda została oparta. Zapytałam też o to, jak - w razie gdyby wycieczka doszła do skutku - szkoła rozwiąże kwestię opieki nad uczniami klas VII, którzy na nią nie pojadą, a także kto będzie odpowiadał za bezpieczeństwo uczestników pielgrzymki" – pisze kobieta.
Batalia o szacunek dla czasu uczniów i ich wolności od religii trwa.