Zatrzymany w Danii Grzegorz H. jest neonazistą skazanym m.in. za brutalne pobicie. Teraz chce go bronić szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.
Zatrzymany w Danii Grzegorz H. jest neonazistą skazanym m.in. za brutalne pobicie. Teraz chce go bronić szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski. Fot. YouTube.com
Reklama.
– W związku z tym, że jeden Polak został pobity, zainterweniujemy w tej sprawie u władz duńskich – zapowiadał szef MSZ. Później resort dyplomacji zapewniał także o udzieleniu Grzegorzowi H. pomocy konsularnej. Obecnie H. odbywa bowiem w Danii karę 26 dni pozbawienia wolności. TVP informacje o nim podawała w czasie największej oglądalności, natomiast w internecie ruszyła już zbiórka na pomoc prawną.
Teraz "Fakt" podaje jednak szczegóły na temat tego, kim jest brutalnie zatrzymany przez Duńczyków pseudokibic. Grzegorz H. na ramieniu wytatuował sobie portret Adolfa Hitlera, a na plecach dwie swastyki. Ma je też na ramieniu i piersi. Na plecach ma wytatuowane motto nazistów z SS: "Meine Ehre heißt Treue" (Moim honorem jest wierność – red.). Pod niektórymi jego zdjęciami pojawia się natomiast podpis "828". To liczba używana przez neonazistowską organizację "Krew i honor". Od lat jest znany w środowisku gdańskich skinheadów.
Już w przeszłości Grzegorz H. był skazywany za brutalne pobicia i kradzieże. W 2001 roku został skazany przez Sąd Rejonowy w Sopocie na cztery i pół roku więzienia za napaść na młodego chłopaka. Napaść portal NaszeMiasto.pl relacjonował w następujący sposób: "uderzał w głowę, kopał po całym ciele, ukradł telefon". Kilka lat później człowiek, którego dziś bronią MSZ i TVP, został powtórnie skazany. Za posiadanie broni bez zezwolenia i bójkę z policją.
Na nagraniu sprzed meczu Polska-Dania widać, jak policjant bije Grzegorza H. pałką po głowie. Na wcześniejszym ujęciu było jednak widać, że kibic nie odsuwa się od policjanta, który zaszedł mu drogę. Polak agresywnie podchodził do mundurowego. Ten jednak, bez względu na wszystko, przekroczył swoje uprawnienia, bijąc pseudokibica pałką po głowie.
źródło: "Fakt"