Co stało się z systemem kontroli ruchu lotniczego w Polsce 16 grudnia 2016 roku? Tajemniczą awarię bada prokuratura.
Co stało się z systemem kontroli ruchu lotniczego w Polsce 16 grudnia 2016 roku? Tajemniczą awarię bada prokuratura. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
O co dokładnie chodzi? Późnym wieczorem 16 grudnia ubiegłego roku uwaga większości Polaków zwrócona była na gorące wydarzenia w Sejmie i na ulicach, gdzie opozycja protestowała przeciwko ograniczaniu praw dziennikarzy, usunięciu posła Michała Szczerby z obrad i innym autorytarnym zachowaniom rządzących z Prawa i Sprawiedliwości. Naprawdę gorąco wówczas zrobiło się jednak na polskim niebie. Po testach awaryjnego zasilania systemów kontroli ruchu lotniczego doszło bowiem do awarii, która wymusiła zamknięcie polskiej przestrzeni powietrznej.
Taka decyzja zapadła pierwszy raz od ponad dwóch dekad i szybko zaczęto spekulować o jej politycznym podłożu. Równie szybko służby poinformowały jednak, że samoloty omijały polskie niebo i lotniska z innego powodu. W związku z wspomnianymi testami odłączono zasilanie lotniczych systemów kontroli z instalacji miejskiej, którą powinny zastąpić akumulatory zapasowe. Wszystkie uległy jednak awarii. Polscy kontrolerzy ruchu stracili dostęp do radarów oraz łączności radiowej i telefonicznej. Zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Polską było więc jednym wyjściem. Trwało to tylko pół godziny, ale odbiło się na ruchu w całym regionie.
Dlaczego padły wszystkie akumulatory? To wzbudziło podejrzenia ministra transportu Andrzeja Adamczyka, który w tej sprawie zawiadomił prokuraturę. Jak donosi RMF FM, śledczy badają teraz okoliczności wydarzeń z 16 grudnia 2016 roku. Stacja twierdzi, iż dotąd nie znaleziono dowodów na czyjeś celowe działanie, ale prokuratorzy chcą gruntownie sprawdzić, czy awaria systemu kontroli ruchu lotniczego nie była testem zaplanowanym przez obce służby. Inną braną pod uwagę wersją jest wykorzystanie awarii do wlotu, wylotu lub przelotu nad Polską "nielegalnych jednostek".
źródło: RMF FM