W Prawie i Sprawiedliwości chyba naprawdę nie są dumni z mającej kompromitować polskich sędziów kampanii "Sprawiedliwe sądy". Choć w czwartek wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki oficjalnie poinformował, że Polska Fundacja Narodowa prowadzi tę kampanię na zlecenie rządu, wpływowi ludzie z obozu rządzącego nadal się jej wypierają.
– Chyba się przejęzyczył – takie słowa sejmowi reporterzy w piątkowy poranek usłyszeli od marszałka Sejmu Stanisława Karczewskiego. W ten sposób odpowiedział on na pytania o wspomnianą informację, której na wczorajszym briefingu udzielił Ryszard Terlecki. – To jest kampania, którą prowadzi Polska Fundacja Narodowa oczywiście na zlecenie rządu – stwierdził wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
I ta informacja wielu zaskoczyła, ponieważ od wielu dni politycy koalicji rządzącej zapewniali raczej, że z kampanią "Sprawiedliwe sądy" właściwie nie mają nic wspólnego. W pewnym momencie zasugerowano nawet, że premier Beata Szydło tylko przypadkiem znalazła się na jej oficjalnej inauguracji.
Zdaje się, że także w Pałacu Prezydenckim nie chcą mieć nic wspólnego z kampanią "Sprawiedliwe sądy". – To kampania prowadzona przez fundację, której ani prezydent nie powoływał, ani nie ma wpływu na skład zarządu. Nie jest fundatorem tej fundacji, nie jest osobą, która jest uprawniona do kontrolowania działań – mówił na antenie Radia Plus prezydencki rzecznik Krzysztof Łapiński. – My w niej w żaden sposób nie bierzemy udziału. Dlatego też pozostawiamy sobie prawo do niekomentowania tej kampanii – zaznaczył stanowczo.