Świat jest do kitu, a nasze życie to pasmo samych nieszczęść. Punkt wyjścia filmu "Przeżyć: metoda Houellebecqa" nie jest zbyt odkrywczy. Sposób na to, by się nie zabić nie jest już jednak tak banalny, a adresowany jest do "tych, którzy zaraz mają się poddać". W pewien sposób francuski autor eseju, na którego podstawie powstał dokument, pomógł samemu Iggy'emu, który ma już 70 lat i nie śpieszno mu z umieraniem.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Houellebecq miażdży. Houellebecq niszczy. Roznosi w pył twoje wyobrażenie o świecie. Między "Możliwością wyspy" a "Cząstkami elementarnymi" musiałem sobie zrobić długą przerwę, by dojść do siebie. To nie jest literatura pesymistyczna, jest czymś znacznie gorszym, bo rozpadasz się na kawałki i tracisz wiarę we wszystko.
Nie czytasz jednak tego, bo jesteś masochistą. Francuski pisarz pozwala przejrzeć na oczy i zrozumieć, po co i dlaczego to wszystko. Twierdzi, że ludzkość jest beznadziejna i dąży do samozagłady i nie masz, jak z tym dyskutować, bo jego przemyślenia są przenikliwe, brutalne. Trudno im zaprzeczyć, bo żyjąc trochę na tym świecie po prostu się z nim zgadzasz.
Bez cierpienia nie ma istnienia
Trochę inaczej jest z jego esejem "Przeżyć: metoda" ("Rester vivant : méthode") z 1991 roku. Napisał go jeszcze przed swoimi dołującymi dziełami. Rzecz jasna: można się po nim załamać, ale jednak ma pozytywny przekaz. Dostrzegł to Iggy Pop - ikona muzyki, członek jednego z najbardziej wpływowych zespołów w historii: The Stooges. Ojciec punk rocka poczuł się emocjonalnie związany z tym tekstem. Jest jednym z niewielu udokumentowanych przypadków, którzy zrozumieli co dokładnie autor miał na myśli.
Esej jest zbiorem porad dla poetów. Michel Houellebecq mówi wprost: cierpienie jest potrzebne do tworzenia. Jeśli ci źle, to dobrze, więc nie zabijaj się, bo "martwi poeci nie piszą". Treść jednak jest tak uniwersalna, że może ją do serca wziąć każdy. Wydaje się taka oczywista, jednak nikt tego wcześniej nie mówił na głos.
– Nikt nie wierzył, że może mi się udać. Kiedy byłem nastolatkiem, chciałem być piosenkarzem. Śpiewałem raz bluesa przed kapelą z baru. Wszyscy byli zażenowani i szeptali do siebie. To był bardzo bolesny czas dla mnie. Oni wszyscy, ubrani w takie same ciuchy, rozdeptali mnie. Jak sfora psów. Co mogłem zrobić? – mówi znany piosenkarz. Najmocniejszy punkt filmu to właśnie postać Iggy'ego Popa. Nie znam go osobiście, ale sprawia wrażenie totalnie wyluzowanego i sympatycznego gościa, takiego "do bitki i do wypitki". Dowcipkuje, ma dystans, a jego tubalny głos idealnie dopełnia całość. W filmie Erika Lieshouta zwierza się nam ze swojej niełatwej drogi do statusu gwiazdy popkultury, dając przy tym cenne wskazówki.
Bez Iggy'ego nie byłoby Houellebecqa
Iggy Pop biorąc do ręki esej pewnie nie spodziewał się, że inspiracja zadziałała też w drugą stronę. Michel Houellebecq był zbuntowanym nastolatkiem, który wyładowywał się słuchając The Stooges. Zespół towarzyszył mu też później, gdy stawiał pierwsze kroki jako niepokorny pisarz. "Mieszkał w małym pokoiku, w którym ledwo mieścił się materac, trochę alkoholu i ogromny plakat z Iggym Popem na ścianie" – tak czytamy w artykule o ich relacji. W końcu po latach udało im się nakręcić wspólny dokument. Neurotyczny Francuz również występuje w filmie, ale pod innym imieniem. Bohaterami dokumentu jest też troje innych osób, którym życie dało w kość i cierpią na zaburzenia psychiczne. Jednak to duet Pop-Houellebecq nie pozwala oderwać oczu od ekranu.
Film traktuje o cierpieniu, ale tragikomiczny seans sam w sobie jest przeżyciem zupełnie odwrotnym. Może i nie jest podręcznikowym "katharsis", ale Iggy z Houellebecqiem stworzyli antyporadnik pozytywnego myślenia. Demotywując, motywują do działania lepiej niż wszyscy trenerzy i spece od coachingu razem wzięci. W tych depresyjnych czasach lepszego leku nie znajdziecie, bo film można obejrzeć bez recepty.
"Ludzie cię obrażają. Wiesz, że to frajerzy, ale oni wygrywają, a ty nie możesz nic z tym zrobić."
Iggy Pop
" Piosenka „Open Up and Bleed” pojawiła się niewiadomo skąd. Chodzi o to, że w życiu nie dostajesz tego, czego chcesz. Zamiast tego jesteś popychany i przesuwany, a ludzie próbują cię kupić. Ludzie cię obrażają. Wiesz, że to frajerzy, ale oni wygrywają, a ty nie możesz nic z tym zrobić."
Iggy Pop
"Poszedłem pewnego wieczoru zobaczyć koncert The Doors. Solista był naćpany i nie był w stanie zrobić nic. Ale był ładny i pomyślałem: to jest to. Mogę to zrobić. Muszę być tylko ładny, muszę być dupkiem i do roboty."
Iggy Pop
"Wiedziałeś, że moje pierwsze kompozycje były tylko instrumentalne? Eksperymenty z dźwiękami. Trochę jak John Cage. Tak myślałem. Tylko głośniej.