PiS powinno pamiętać o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie odwołania prezesa Sądu Najwyższego
PiS powinno pamiętać o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie odwołania prezesa Sądu Najwyższego Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Prezes Jarosław Kaczyński sześć lat temu podzielił się na forum swoimi planami i ogłosił, że "przyjdzie taki dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt". I słów na wiatr nie rzucił, dzielnie naśladuje Viktora Orbána. Także w sprawie rozwiązań dotyczących skrócenia kadencji prezes Sądu Najwyższego. Być może szef Prawa i Sprawiedliwości już nie pamięta, że Węgry za odwołanie prezesa SN przed upływem jego kadencji, musiały zapłacić 100 tys. euro kary.

REKLAMA
Prezydent Andrzej Duda zmienił strategię: pod pozorem gry na siebie znów zbliżył się do Prawa i Sprawiedliwości. Nie da się tego nie zauważyć także przy okazji najnowszego pomysłu głowy państwa, by sędziowie SN, którzy ukończyli 65. lat mogli złożyć do niego wniosek o zgodę na dalsze orzekanie. Za dwa miesiące obecna I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf ukończy 65 lat. Ale jej prezydent w swoim wystąpieniu nie poświęcił ani słowa. – Jeżeli pani prof. Gersdorf skrócą kadencję, to nastąpi interwencja Komisji Europejskiej i Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Mamy podobny przykład w sprawie Węgier, gdzie zwolniono prezesa sądu, bo skrócono wiek przechodzenia w stan spoczynku i musieli nie tylko przywrócić go do pracy, ale jeszcze wypłacić sowite odszkodowanie – mówił w rozmowie z naTemat profesor Adam Strzembosz, były prezes Sądu Najwyższego. Na przykład Węgier powoływał się także profesor Andrzej Zoll w rozmowie z Moniką Olejnik.
Andrzej Zoll
w "Kropce nad i" TVN (26 września)

Prezes Gersdorf również dotyczy kwestia przedłużenia do 70 roku roku życia i ona ma do tego prawo. Tutaj wchodzi zagadnienie, że Konstytucja stwierdza że I prezes SN jest wybierany na 6-letnią kadencję. Tu należy odwołać się do wyroku w Strasburgu, który uznał takie skrócenie kadencji urzędującego prezesa SN Węgier za niezgodne z Konstytucją i Węgry musiały płacić odszkodowanie.

O tym, że polski rząd kopiuje rozwiązania Viktora Orbána mówił Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar przypomniał, że skrócenie kadencji prezesa węgierskiego SN zostało przez Europejski Trybunał Praw Człowieka uznane za niezgodne z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Za to Węgry musiały zapłacić.

Sędzia András Baka z Węgier

Musimy cofnąć się o sześć lat. Wówczas ze stanowiska prezesa węgierskiego Sądu Najwyższego odwołano Andrása Baka, który stał się symbolem walki o niezależność sądów. Tłumaczono to wprowadzeniem przepisów przejściowych do nowej Konstytucji. Przy czym dwa lata wcześniej powołano go na stanowisko, a jego kadencja miała trwać w sumie sześć lat. Zmieniono zasady wyboru prezesa SN, wymagano np., by osoba piastująca ten urząd miała przynajmniej pięcioletnie doświadczenie pracy jako sędziego w tym kraju. To od razu skreślało Baka. A to dlatego, że przed objęciem stanowiska prezesa SN, przez 17 lat był sędzią Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ale bardzo istotne w tej sprawie jest jeszcze jedno – Baka, podobnie zresztą jak prezes Gersdorf, otwarcie krytykował przeprowadzane w swoim kraju reformy prawne. Nie podchodził z entuzjazmem do zmian ustroju sądownictwa, które uchwalił węgierski parlament. Krytykował m.in. obniżeniu wieku emerytalnego sędziów z 70 do 62 lat.

Omówienie orzeczenia Baka przeciwko Węgrom

W grudniu 2011 r. zostały przyjęte przepisy przejściowe do nowej konstytucji węgierskiej przewidujące, że następcą prawnym Sądu Najwyższego będzie Kúria (historyczna nazwa Sądu Najwyższego) a mandat prezesa Sądu Najwyższego zakończy się wraz z wejściem w życie Ustawy Zasadniczej. W rezultacie stało się to 1 stycznia 2012 r., a więc 3,5 roku przed upływem normalnej kadencji. A. Baka utracił wynagrodzenie, do jakiego był uprawniony jako prezes Sądu Najwyższego oraz niektóre świadczenia przysługujące po zaprzestaniu pełnienia tej funkcji. Czytaj więcej

W styczniu 2012 roku wprowadzono nową węgierską ustawę zasadniczą (SN zastąpiła Kuria) i wygasł mandat Baka. Ten jednak postanowił bronić swoich praw. I złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uznał, że został odwołany m.in. ze względu na to, że publicznie krytykował politykę rządu na temat reformy sądownictwa. Na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka opisano, że w swojej skardze Baka zarzucił władzom Węgier, że "został pozbawiony dostępu do sądu z powodu tego, że wcześniejsze zakończenie mandatu prezesa zostało wpisane do ustawy zasadniczej i w rezultacie nie mogło stać się przedmiotem kontroli sądowej nawet przez Trybunał Konstytucyjny (art. 6 Konwencji)".
Izba ETPC w maju 2014 roku uznała, że naruszono dwa przepisy (6 i 10) Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Węgierski rząd zaskarżył to orzeczenie do Wielkiej Izby. Jednak zdania nie zmieniono. "Art. 6 EKPC został naruszony, ponieważ A. Baka nie mógł odwołać się do sądu w celu kontroli zasadności pozbawienia go stanowiska. Tymczasem, według Trybunału sędziowie i urzędnicy publiczni nie są automatycznie pozbawieni gwarancji ochronnych przewidzianych w EKPC" – tłumaczy Marcin Szwed, prawnik HFPC.ETPC uznał ponadto, że naruszony został artykuł 10. Zdaniem Trybunału główną przyczyną usunięcia Baka były jego krytyczne wypowiedzi na temat reform sądownictwa, które przeprowadzał wówczas rząd Viktora Orbána. Trybunał uznał, że węgierski rząd musi wypłacić sędziemu 100 tys. euro.

Nadzieja dla Polski?

Dla wielu przykład Węgier jest światełkiem w tunelu. I nawet jeśli prezydent nie zdecyduje się przedłużyć kadencji prezes Gersdorf, ta może wystąpić do ETPC. Jednak prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka studzi ten entuzjazm. Podkreśla, że w obu tych sprawach widzi pewne podobieństwa, ale i różnice. – Tło polityczne jest podobne, natomiast są tu inne modele działania. W przypadku Węgier wymierzono w sędziego Baka. A w przypadku Polski mamy ogólny przepis, który obniża wiek emerytalny wszystkich sędziów, a nie tylko sędzi Gersdorf. Ale z drugiej strony powoduje to podobne skutki – sędzia zostaje odwołany ze swojej funkcji mimo że miał zapewnioną sześcioletnią kadencję – tłumaczy nam prawnik Marcin Szwed.
Jego zdaniem polski rząd mógłby się ewentualnie tłumaczyć w Strasburgu, że ma prawo do obniżenia wieku emerytalnego, które nie omija również sędzi Gersdorf. – Nie chcę przesądzać, że tak będzie, ale to jest czynnik, który może odróżniać tę sprawę od tej węgierskiej – dodaje Szwed. I przypomina o decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który badał kwestie mierzenia wieku emerytalnego węgierskim sędziom. – Obniżenie wieku emerytalnego uznano za niezgodne z przepisami unijnymi, nazwano to dyskryminacją ze względu na wiek – podkreśla prawnik.
Elżbieta Radziszewska, była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, jest pewna, że gdyby w Polsce powtórzył się scenariusz podobny do tego węgierskiego, to europejski sąd przyznałby rację profesor Gersdorf. – Zapewne kazałby przywrócić panią prof. Gersdorf na stanowisko i wypłacić odpowiednie odszkodowanie. Tak wypowiadają się znawcy prawa europejskiego, którzy mówią, że odwołanie prof. Gersdorf jest niezgodne z Konsytuacją i prawem europejskim – podkreśla Radziszewska w rozmowie z naTemat.