Ten pożar odbił się echem w całej Europie. Wszędzie pisano o nim z niemałą kpiną, że Polak zgubił się w górach, rozniecił ogień i spalił kawał czarnogórskiego lasu. Dawid Szydło do dziś przebywa w czarnogórskim areszcie, a rodzina nie chce już dłużej tkwić w bezczynności. Po miesiącu, powiedzieli: dość. – Postanowiłam zrobić wielki szum. Mam nadzieję, że teraz ktoś sprawą Dawida wreszcie się zainteresuje – mówi naTemat jego siostra. Wersja Dawida jest bowiem inna, niż ta, która krążyła w mediach. Sam napisał o niej w liście do Prezydenta RP.
Daria Szydło doskonale pamięta, jak to się zaczęło. W nocy jej mama otrzymała smsa. Dawid pisał, że spowodował pożar w wyniku rozmowy z nr 112. Że jest cały i zdrowy, ale został aresztowany. – Mama odebrała tego smsa w nocy. Myślała, że to jakiś żart ze strony brata. Zaraz zadzwoniła do księdza, z którym Dawid był na tym wyjeździe w Czarnogórze – opowiada na Temat. Jednak to, co miało być żartem, szybko przerodziło się w najgorszy koszmar. Sam Dawid określił to słowem: piekło. W areszcie w Podgoricy przebywa od końca sierpnia. Oprócz kilku listów przekazanych przez konsula RP rodzina nie ma z nim żadnego kontaktu. Dawid ma prawnika z urzędu, ale adwokat nawet nie mówi po angielsku.
– Mam próbowała się z nim skontaktować, ale bezskutecznie. Mamy tylko kontakt z konsulem, który przez miesiąc zwodził nas, żeby czekać, że jeszcze chwila. Ale stwierdziliśmy, że już nie będziemy czekać. Mama jest roztrzęsiona i całkowicie załamana. Na początku sama dzwoniła po wszystkich instytucjach w Polsce, ale już widzę, że nie daje rady – mówi łamiącym się głosem. Dlatego ona przejęła pałeczkę.
"Liczę na Pańską pomoc"
W ostatnich dniach założyła profil na FB "POMOC dla Dawida Szydło więzionego w Czarnogórze" i od nowa zaczęła nagłaśniać sprawę brata. Organizować pomoc. Wreszcie dobijać się do drzwi najważniejszych instytucji w kraju. – Mam żal do wszystkich, bo nikt w tej sprawie nic nie zrobił – mówi. Właśnie wysłała listy do MSZ, Ministerstwa Sprawiedliwości i Kancelarii Prezydenta RP. Do ostatniego załączyła list od brata. Bo Dawid Szydło sam postanowił wyjaśnić prezydentowi, jak z tym pożarem było.
"Jeśli mógłby Pan zrobić dla mnie cokolwiek w tej sprawie, by przyspieszyć mój powrót do domu, do Polski, do mojej pracy, rodziny... będę niezwykle wdzięczny" – pisze.
Jego list jest poruszający. Choć wiele hejtu znalazło się pod informacją o nim na portalu Onet.pl, który zamieścił go jako pierwszy. "Czy musiał jechać aż do Czarnogóry!?", "Skrajny przykład głupoty i nieodpowiedzialności", "Niech siedzi, następnym razem pomyśli dwa razy" – takich wpisów nie brakuje.
"Stwierdzili, że jeśli coś się zapali to będę bezpieczny"
Dawid Szydło ma 27 lat. Po przerwie wrócił na Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach, studiuje malarstwo, właśnie w październiku miał rozpocząć III rok. Jest bardzo religijny, zaangażowany w wolontariat i akcje charytatywne, należy do Skautów Europy, związany jest z salezjańskim Oratorium św. Jana Bosko w Oświęcimiu. I właśnie z tą instytucją wybrał się na wakacyjny wyjazd do Czarnogóry. Pojechało ich tam około 100 osób. Faktem jest, że się zgubił i rozniecił ogień, tego nikt nie kwestionuje.
Ale – według niego – zrobił to po rozmowie z numerem ratunkowym 112. Bo jako skaut, wiedział, że sytuacja w lesie jest niebezpieczna.
Według jego wersji ratownicy mimo wszystko kazali mu rozpalić ogień. "Stwierdzili nawet, że jeśli coś się zapali to będę bezpieczny, ponieważ płomienie powędrują w górę zbocza. Tak się stało. Kiedy tylko zapaliłem nazbierany chrust płomienie w ciągu kilku sekund przeskoczyły i zajęły sąsiednie rośliny" – pisze do prezydenta Andrzeja Dudy. Również o tym, że w celi przebywa z mordercą, gwałcicielem i przemytnikiem kobiet.
"Na tę chwilę chyba nie poczuwają się do pomocy"
Jego siostra jest mocno poruszona tym, że w mediach były bardzo jednostronne relacje. Albo pojawiały się niedorzeczne bzdury, historia zaczęła żyć własnym życiem, również za granicą. Bardzo szybko z Dawida zrobiono przestępcę.
Tymczasem Daria Szydło twierdzi też, że są osoby, które uważają, że w tym miejscu były już wcześniej pożary i że to wszystko wygląda tak, jakby chciano mu przypisać winę za wszystkie. Wskazuje, że powinien też być dowód w postaci nagrania rozmowy z numerem 112, ale wątpi, czy jeszcze taki zapis istnieje. Ma żal. – Zdaję sobie sprawę, że Czarnogóra jest poza UE może rządzi się własnymi prawami, ale państwo polskie powinno coś więcej zrobić dla obywatela – mówi naTemat. Salezjanie, z którymi wyjechał jej brat, też się nie odezwali. – Na tę chwilę chyba nie poczuwają się do jakiejkolwiek pomocy. Mija miesiąc. Nie było żadnego telefonu do mamy, ani pytania w czym mogą pomóc. Żadnego słowa – przyznaje.
Po rozmowie z nią wiem, że to absolutnie dopiero początek tej sprawy. Ona jest tak silna i zdeterminowana, że nie odpuści, ale poruszy niebo i ziemię, by pomóc bratu. – Organizujemy komitet społeczny. Dziś składamy papiery do ministerstwa o zalegalizowanie zbiórki pieniężnej na pomoc prawną dla Dawida i jego powrót do domu. Organizowany jest też piknik w firmie, w której pracuje moja mama. Podczas imprezy będzie zbiórka pieniędzy oraz licytacja obrazów i szkiców Dawida – mówi. Mnóstwo zwykłych ludzi się w to zaangażowało, mnóstwo znajomych dzwoni i pyta, jak mogą pomóc.
"Bardzo dużo się modli"
Na co teraz liczy najbardziej? – W tym tygodniu ma być rozprawa. Po niej chcemy zmienić prawnika, choć też z listy, którą otrzymaliśmy już z czarnogórskiego MSZ. Ale może będzie to prawnik znający angielski – mówi.
Straty wynikające z pożaru oceniono na 3 mln euro. Jej bratu grozi do 4 lat więzienia. Daria Szydło mówi na koniec, że Dawid prosi o modlitwę. Bardzo tego teraz potrzebuje. – Bardzo dużo się modli. Wierzy w to, że dobro, które czynił ludziom, do niego wróci. Że ktoś się za nim wstawi i go stamtąd wyciągniemy – mówi. Sprawa z pewnością obudzi nowe emocje, już je zresztą widać. Ale bez względu na ocenę tej sytuacji, jedno jest pewne – chyba nikt nie chciałby być na miejscu Dawida i jego rodziny.
Salezjanie nie chcieli rozmawiać z naszym portalem. Konsul w Podgoricy odesłał nas do MSZ. Odpowiedź z ministerstwa otrzymaliśmy już po publikacji tego artykułu.
Odpowiedź MSZ
Zakres pomocy konsularnej reguluje ustawa z dnia 25 czerwca 2015 r. - Prawo konsularne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1545). Zgodnie z zapisami ustawy „Konsul udziela pomocy obywatelowi polskiemu, w szczególności w razie poważnego wypadku lub ciężkiej choroby, aresztowania lub zatrzymania tego obywatela, w razie aktu przemocy, którego ofiarą padł obywatel polski, w razie zgonu obywatela polskiego lub konieczności nagłego powrotu obywatela polskiego pozbawionego środków finansowych do Rzeczypospolitej Polskiej albo do państwa zamieszkania”.
Konsul RP w Podgoricy niezwłocznie po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu obywatela polskiego podjął stosowne działania, m.in. był obecny w charakterze obserwatora na rozprawie wstępnej w sądzie w Barze, spotkał się z zatrzymanym oraz przekazał mu dane kontaktowe umożliwiające mu skontaktowanie się w każdym czasie z urzędem konsularnym. Po uzyskaniu zezwolenia sędziego, Konsul raz w tygodniu odwiedza zatrzymanego, przekazując niezbędne artykuły.
Postępowanie w sprawie prowadzą władze czarnogórskie. Konsul oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych monitoruje sprawę zatrzymanego obywatela polskiego.
"Wiem, że ma Pan całą Polskę na głowie i ogrom pracy na co dzień. Jestem za to niepowtarzalnie wdzięczny. Modlę się za Pana i całą Polską Rodzinę. Mimo wszystko wierzę, że znajdzie Pan chwilę, by zerknąć na moją sprawę, bym mógł wrócić do mojej rodziny. Liczę na Pańską pomoc".
Dawid Szydło
Z listu do prezydenta Dudy
"Znaki, jakie dawałem, machając koszulką zawieszoną na 4-5 metrowym kiju nie zostały zauważone. Padła decyzja, by rozpalić ogień. Jako skaut miałem przy sobie zapalniczkę, igłę, nici, taśmę oraz kilka innych przydatnych rzeczy. Wiedziałem, że ogień w tych warunkach jest ekstremalnie niebezpieczny. Od kilku miesięcy w tym rejonie nie padał deszcz. Wszystko było wysuszone na wiór. Skleciłem małe palenisko z kamieni i zapaliłem patyki, suchą trawę i trochę liści, by powstał dym. Nikt go nie zauważył. Wiedziałem, że nie mogę zapalić większego ognia, bo ten szybko przeniesie się na pobliskie krzewy i trawy."
Dawid Szydło
Z listu do prezydenta RP
"Z ofiary ratującej własne życie stałem się kryminalistą, terrorystą – podpalaczem. Odłączony od swojego kraju, języka, rodziny, bliskich i Kościoła. Zamknięty. Skazany bez wyroków. Przez ten czas adwokat z urzędu odwiedził mnie tylko raz. Pierwszego dnia w Podgoricy. Bardzo pomaga mi Konsul, pan Ryszard Michalski, ofiarując swoje wsparcie, kontaktując się z moją rodziną, odwiedzając mnie".