Choć gen. Wojciech Jaruzelski nie żyje od trzech lat, a wpływ na politykę na dobre stracił grubo ponad ćwierć wieku temu, jego nazwisko wciąż służy do bieżących rozgrywek. Ostatnimi czasy głośno jest między innymi o tym, że ostatni przywódca komunistycznego reżimu PRL zostanie pośmiertnie zdegradowany. I właśnie na ten temat postanowiła stanowczo wypowiedzieć się młoda gwiazda SLD Justyna Klimasara. Zrobiła to w sposób, który raczej nie pomoże Sojuszowi w odzyskaniu poparcia Polaków.
Dla wielu osób Justyna Klimasara to dziś jedna z najlepiej rozpoznawalnych twarzy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Szczególnie dla internautów, którzy z Twittera czy Facebooka kojarzą ją pewnie nawet lepiej niż aktualnego przewodniczącego SLD Włodzimierza Czarzastego. Tę popularność Klimasara zdobyła jednak głównie dzięki swojemu atrakcyjnemu wizerunkowi i skłonności do chwalenia się stylem życia.
Teraz spróbował zabrać się za poważne tematy i nie wyszło jej to najlepiej. "Prawo i Sprawiedliwość zapowiada zdegradowanie gen. Jaruzelskiego. Hieny z PiS atakują tak chętnie tego wybitnego męża stanu, bo sam już nie może się bronić" – napisała Justyna Klimasara na Twitterze. Zrobiła to już kilka dni temu i już wówczas nawet jej fani komentowali, że nazywanie przywódcy komunistycznego reżimu "mężem stanu" to wielki błąd.
Natomiast w niedzielę na szeroką skalę tweet Justyny Klimasary postanowił nagłośnić popularny dziennikarz Konrad Piasecki. A właściwie można powiedzieć, że młodą działaczkę on napiętnował. Wystarczyły mu do tego trzy wymowne słowa. "Mąż stanu. Wojennego" – skomentował Piasecki. Czym przypomniał największą winę, którą na swym sumieniu miał gen. Wojciech Jaruzelski, czyli główny architekt stanu wojennego.
Choć wydarzenia te miały miejsce w latach 1981-1983, nawet tak młodzi politycy, jak Justyna Klimasara powinni wiedzieć, że stan wojenny oznaczał śmierć ok. 100 osób i różnego rodzaju prześladowania tysięcy działaczy opozycji demokratycznej.
Przez wiele lat gen. Jaruzelski i jego wspólnicy ze szczytów komunistycznej władzy bronili się twierdząc, że wprowadzenie stanu wojennego uchroniło Polaków przed interwencją wojsk ZSRR. Kilka lat temu odtajniono jednak dokumenty, z których jednoznacznie wynikało, iż w Moskwie takich działań wcale nie planowano, a Jaruzelski użył wojska przeciwko własnemu narodowi tylko po to, by chronić interesy partii.