Agata Duda kolejny raz schowała się i nie zabrała głosu.
Agata Duda kolejny raz schowała się i nie zabrała głosu. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta

Policjantki, które decyzją ministra Błaszczaka mogą zostać objęte ustawą dezubekizacyjną, wystosowały list z prośbą o poparcie do wszystkich pierwszych dam. Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska wyraziły chęć spotkania, Agata Duda odesłała funkcjonariuszki do… ministra Błaszczaka.

REKLAMA
Agata Duda kolejny raz nie skorzystała z okazji i nie stanęła w obronie kobiet. Głos pierwszej damy nie wybrzmiał, gdy przez Polskę przechodziły Czarne Protesty. Niektórzy mieli nadzieję, że wypowie się na temat reformy edukacji, wszak sama pracowała jako nauczyciel języka niemieckiego w jednej z krakowskich szkół. Nic z tego – Agata Duda najwyraźniej woli odwiedzać przedszkola i czytać tam dzieciom bajki, niż wypowiedzieć choć kilka poważnych zdań skierowanych do dorosłych Polaków w istotnych dla nich sprawach.
Do Agaty Dudy napisały list policjantki, agentki CBŚ, żony i wdowy po policjantach. Wszystkie miały wspólną prośbę: by Pierwsza Dama opowiedziała się za zmianami w ustawie dezubekizacyjnej. Zwracały uwagę, że nowe przepisy są tak napisane, iż wszystkie mogą mieć obniżoną emeryturę tylko dlatego, że na przykład przez kilka lat pracowały w wydawnictwie MSW, lub z innego, równie wydawać by się mogło błahego powodu. List był skierowany zarówno do obecnej pierwszej samy, jak i żon poprzednich prezydentów. Anna Komorowska i Jolanta Kwaśniewska wyraziły gotowość, by się spotkać.
Agata Duda nie zabrała głosu. W jej imieniu odpowiedziała Grażyna Wereszyńska, dyrektor biura dialogu i korespondencji Kancelarii Prezydenta RP. W piśmie stwierdziła się, że Agata Duda nie jest właściwym adresatem tego listu i odsyła do szefa ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Czyli do Mariusza Błaszczaka, pomysłodawcy i gorącego orędownika ustawy dezubekizacyjnej. – To tak, jakby Czerwony Kapturek miał pytać wilka, czy może bezpiecznie przejść przez las – komentują rozżalone kobiety.