
Alexis, Carringtonowie, blichtr, władza, sekretyi romanse. "Dynastia" była serialem niemal science-fiction, w ledwo co wyzwolonej spod władzy komunistycznej Polsce. Jeszcze pamiętaliśmy, że w sklepach stał tylko ocet, a na ekranach telewizorów mogliśmy oglądać pławiących się w luksusach milionerów. Serial przyciągał przed telewizory miliony telewidzów, bo idealnie wpasował się w tamte czasy. Jak wypada jego nowa wersja?
Co się zmieniło w odświeżonej wersji? Wszystko i nic. Na razie możemy obejrzeć tylko jeden odcinek (na platformie Netflix), a cały serial to tzw. reboot. Oś fabuły jest podobna, tak jak i bohaterowie, ale wszystko osadzone jest we współczesności (coś jak trylogia "Mroczny Rycerz" z Batmanem). Mamy więc potentatów naftowych, czyli rodzinę Carringtonów, ale i wspominani są Trumpowie czy Kardashianowie. Również jest walka o władzę, zdrady, romanse - rzeczy, które oglądamy z wypiekami na twarzy, ale i z zaciśniętymi pięściami.
