Prawicowy portal Kresy.pl roztoczył przed Polakami czarną wizję. I nie chodzi o to, że Ukraińcy mieliby otrzymać świadczenia za czas przepracowany w Polsce. Chodzi o czas ich pracy na Ukrainie. Domyślacie się reakcji? "Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę" – piszą internauci. Paweł Kukiz zaraz zapowiedział, że będzie interweniował w tej sprawie.
Portal Kresy.pl tym bardziej dolał oliwy do ognia, gdy okazało się, że jego informacje potwierdził ZUS. "Udało nam się potwierdzić niepokojące pogłoski, na temat finansowania ukraińskich emerytur z pieniędzy polskich podatników" – ogłoszono z satysfakcją.
Informacja niesie się jak szalona. Wzbudza niedowierzanie, ale i wściekłość. "Z naszych podatków", "Teraz wiadomo, dlaczego będą niższe emerytury" – to tylko pierwsze z komentarzy. Jakby czekać nas miał prawdziwy zalew Ukraińców dobijających się po polskie emerytury.
Jak jest naprawdę? O co chodzi? Rzecznik ZUS nie rozumie całego zamieszania. – Nie ma tu żadnego tematu. Nic się nie wydarzyło w ostatnim czasie. Temat jest sztucznie wykreowany i dodatkowo wyolbrzymiony przez jeden z portali – uspokaja w rozmowie z naTemat Wojciech Andrusiewicz.
"Myślę, że zależało im na wywołaniu histerii"
Portal ma opinię antyukraińskiego i antylitewskiego, tak zresztą określił go niedawno jeden z ukraińskich serwisów internetowych. W jednym z oddziałów ZUS w innej części Polski od razu słyszę taką opinię. – Myślę, że zależało im na wywołaniu histerii. Zupełnie niepotrzebnie, bo choć informacje o świadczeniach emerytalnych są prawdziwe, to zjawisko wydaje się zupełnie marginalne – mówi jeden z pracowników.
Dzwonię do ukraińskiego konsulatu. Ukraiński pracownik nic nie wie na temat polskich emerytur dla swoich rodaków. – Przyznam szczerze, że nikt w tej sprawie się do nas nie zgłaszał, nie wiem, jakie są procedury i potrzebne dokumenty. Nie było żadnego zainteresowania tą kwestią – mówi. Nic w tej sprawie nie pomoże też Urząd ds. Cudzoziemców, ani agencja zajmująca się rekrutacją ukraińskich pracowników. Nikt dogłębnie tematu polskich emerytur dla Ukraińców nie badał.
Temat nie był gorący, aż do teraz. Sprawą już zainteresował się Paweł Kukiz i zapowiedział, że zgłosi interpelację.
"Tak jak Polacy w USA"
Sprawa nagle odżyła, choć takie świadczenia gwarantuje Ukraińcom w Polsce umowa dwustronna między krajami z 2012 roku. – Nie ma tu nic spektakularnego. Jeśli ktoś pracował w Polsce, otrzymuje emeryturę również z polskiego systemu ubezpieczeń społecznych. Tak, jak Polacy w USA. To są the same zasady, które obowiązują w każdej umowie dwustronnej. Różnica jest taka, że w przypadku umowy Polski z USA więcej Polaków będzie występowało o emeryturę, a w przypadku umowy Polski z Ukrainą więcej obywateli Ukrainy – mówi rzecznik ZUS.
Polska ma takie umowy z kilkoma krajami, m.in. USA, Kanadą, Mołdawią, czy Koreą Południową. I tak Polacy, którzy kilka lat przepracowali kiedyś w USA, dziś otrzymują amerykańskie emerytury. Niektórzy pewnie znaleźliby analogię, że dzieje się to "na koszt amerykańskiego podatnika", choć zasady faktycznie mogą być nieco inne.
W przypadku Ukraińców wielu Polaków oburza jednak fakt zaliczenia im składek ukraińskich. Bo w praktyce wygląda to tak, że to Polska będzie im płacić za czas pracy na Ukrainie. – Ta umowa była podpisana, żeby zabezpieczyć Polaków mieszkających na Ukrainie, którzy wracali do Polski. Żeby mogli mieć wypłacone świadczenia. Strona ukraińska zgodziła się na to, ale chciała, żeby Ukraińcy, którzy będą przyjeżdżać do Polski, mieli zagwarantowane dokładnie takie same zasady – przyznaje Monika Banyś z firmy Personnel Service, która rekrutuje ukraińskich pracowników w Polsce.
300 tys. płaci składki ZUS
Nikt wtedy jednak nie przewidział, że Polskę zaleje ukraińska siła robocza. Tylko w pierwszym półroczu tego roku na Ukraińców czekało 900 tys. legalnych ofert pracy i można założyć, że tyle osób do Polski przyjechało. To najczęściej osoby, które korzystają z tzw. uproszczonej procedury, która pozwala im na pracę u nas przez pół roku. 105 tys. Ukraińców posiada pozwolenie na pobyt czasowy, a 29 tys. ma pobyt stały – takie dane prezentuje Urząd ds. Cudzoziemców. Składki ZUS już dziś płaci 300 tys. obywateli Ukrainy.
– Ukraińscy pracownicy odprowadzają składki, więc efekt jest pozytywny. Wypełniają luki, których Polacy nie są w stanie wypełnić, bo jest nas po prostu coraz mniej. Pytanie, jak sobie poradzić ze skalą, która może rosnąć. Prognozujemy, że w tym roku może być wydanych 2 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy Ukraińcom – mówi Monika Banyś.
Czy gdyby te wszystkie osoby osiągnęły wiek emerytalny, mogłyby się starać się o emeryturę w Polsce? Wychodzi na to, że tak. – Gdyby miały stałe miejsce zamieszkania w Polsce i płaciły składki, to tak. Zasady są dokładnie takie jak dla Polaków. Jeśli ktoś spełni te warunki to, zgodnie z umową, będzie mógł mieć zaliczone okresy składkowe z Ukrainy. Ale proszę pamiętać, że aby otrzymać emeryturę minimalną taka osoba musi mieć 20 lat stażu pracy dla kobiet i 25 dla mężczyzn. Nie sądzę, by nagle takie osoby chciały zamieszkać w Polsce – słyszę w jednym z oddziałów.
Rzecznik ZUS precyzuje to dokładniej. Jeśli Ukrainiec przepracował w Polsce 20 lat, a na Ukrainie 5 to to właśnie okres składkowy w Polsce może być dla niego decydujący. Gdy wyjdzie mu z wyliczeń, że do emerytury minimalnej brakuje składek. – Wtedy zgodnie z umową dwustronną, jesteśmy zobowiązani uzupełnić emeryturę do kwoty minimalnej – mówi Wojciech Andrusiewicz. Ile osób już z tego skorzystało?
– Dotychczas taki przypadek nie wystąpił i nie przewiduję, żeby to w przyszłości była większa skala – odpowiada rzecznik ZUS. Wystarczy czekać. Czas pokaże.
"W odpowiedzi na zadane przez nas pytania, Zakład Ubezpieczeń Społecznych potwierdził, że polski podatnik sfinansuje emerytury Ukraińców przyjeżdżających do Polski, zarówno za lata przepracowane w Polsce, jak i za lata przepracowane na Ukrainie. Pieniądze przeznaczone na emerytury dla Ukraińców będą w całości pochodziły z polskich składek i nie zostaną w żaden sposób zrekompensowane przez stronę ukraińską". Czytaj więcej