Nikt nie dzwonił domofonem, nikt nie pukał. – Listonosz zostawił tylko awizo i informację, że przesyłkę mogę odebrać na poczcie. To bardzo uciążliwe. Nie dość, że czekałem na nią w wolny dzień, to kolejnego musiałem iść do urzędu, bo przecież mój list nie zdążył "wrócić" na pocztę – burzy się Adam, mieszkaniec warszawskich Odolan. Problem listonoszy, którzy zamiast przesyłek roznoszą awiza doskwiera wielu Polakom, i to nie od wczoraj. – Oni po prostu fizycznie nie są w stanie wykonać tej pracy – tłumaczy Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
"Idą na łatwiznę"
Adam co wieczór sprawdza skrzynkę na listy. Zagląda do niej nawet wtedy, gdy cały dzień spędził w mieszkaniu. – Wielokrotnie zdarzyło mi się, że czekając w domu na ważną przesyłkę wysłaną przez Pocztę Polską, wieczorem w skrzynce znalazłem jedynie awizo. Nikt nie dzwonił domofonem, nikt nie pukał do drzwi. Listonosz zostawiał tylko kartkę, że nikogo nie było w mieszkaniu i list mogę odebrać w urzędzie – mówi oburzony.
Ostatnio Adam wziął się na sposób – woli dopłacić parę złotych więcej i odebrać przesyłkę od kuriera czy z paczkomatu. Ale to nie likwiduje problemu, bo przecież pisma urzędowe czy faktury z państwowych spółek zawsze wysyłane są pocztą. – Na to nie ma rozwiązania innego poza rzetelną pracą listonoszy. A wydaje mi się, że im się często po prostu nie chce wchodzić czy wjeżdżać na trzecie lub piąte piętro. Dlatego zostawiają awizo w skrzynkach na parterze. Idą na łatwiznę – stwierdza.
Podobny scenariusz na warszawskich Odolanach powtarza się dość często: zamawia się przesyłkę, mimo że cały dzień spędza się w domu, nikt nie puka do ich drzwi, a na dole – ku zaskoczeniu – znajduje się awizo. – Idę zaraz na pocztę robić dym – żartuje jedna z mieszkanek warszawskiej Woli. W poście zamieszczonym na Facebooku opisała, jak przez tydzień oczekiwała na przesyłkę. Zapytała sąsiadów, czy u nich bywa podobnie. "Całkiem niedawno siedziałam z dziećmi cały tydzień w domu, choroba. Nie wyszłam nawet na chwilę. Po chorobie znalazłam w skrzynce trzy awiza (nieudana próba doręczenia). Listonosz nawet nie zadzwonił" – wytknęła kobieta.
Jej wpis sprowokował innych mieszkańców Odolan, którzy – jak się okazuje – mają podobne doświadczenia. "Zanucę tylko zrezygnowana: "mam tak samo jak Ty"; "To norma. Oboje pracujemy zdalnie wiec jesteśmy ciągle w domu. Listonosz nigdy nie dzwoni"; "Tak samo, łączę się w bólu"; "Też to miałem, listonoszowi się nie chce dzwonić i łazić po klatkach schodowych" – to tylko przykładowe wpisy z długiej dyskusji.
– Listonosz nie zastawszy adresata lub uprawnionego odbiorcy wystawia zawiadomienie o możliwości odbioru przesyłki w placówce pocztowej (tzw. awizo). Pracownicy obsługują rejony zgodnie z ustalonym w placówce porządkiem organizacyjnym. Listonosze kwitują pobrane przesyłki polecone, a na druku zawiadomienia składają odręczny podpis – tłumaczy Justyna Siwek, rzecznik prasowa Poczty Polskiej.
Awizo zamiast przesyłki
Problem listonoszy, którzy zamiast przesyłek roznoszą awiza doskwiera wielu Polakom, i to nie od wczoraj. Maja mieszka w Poznaniu i przed Bożym Narodzeniem w sieci zamówiła książkę. Zależało jej na szybkiej przesyłce, opłaciła więc priorytet. Ale to w niczym nie pomogło. Na trzy dni przed świętami wciąż była bez prezentu. Dokładnie taką samą książkę kupiła w stacjonarnej księgarni. Po powrocie od rodziców w skrzynce znalazła awizo datowane na 21 grudnia. Wtedy akurat cały dzień spędziła w poznańskim mieszkaniu. – Nie dość, że nie przyszedł tego dnia, to jeszcze skłamał – żali się Magda.
Kilka lat temu "Dziennik Zachodni" opisywał przypadek Małgorzaty, która przez internet zamówiła bluzkę. Opłaciła priorytet polecony. Cały dzień spędziła w domu, ale listonosz zostawiła awizo, pisząc, że nikogo nie zastał. Próbowała sprawę wyjaśnić w urzędzie pocztowym, ale usłyszała, że nie stało się nic nadzwyczajnego, bo "listonosz i tak nie bierze ze sobą w rejon wszystkich kopert". Podobna doświadczenia z pocztą miała mieszkanka Torunia. Kobieta na list czekała cały dzień. Listonosz przesyłki nie dostarczył, a awizo wrzucił do skrzynki. Ówczesny rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski tłumaczył, że toruńska starówka jest specyficznym terenem doręczania przesyłek.
Listonosz lekko nie ma
Listonosz powinien przesyłkę dostarczyć do rąk własnych, a dopiero jeśli Kowalskiego nie ma w domu, może zostawić awizo – to oczywiste. – Tylko problem polega na tym, że odpowiedzialność listonosza jest stosunkowo niewielka. Można wyciągać w stosunku do niego jakieś konsekwencje zawodowe, ale to zależy od kierownika danej placówki pocztowej – mówi nam prawnik Jakub Dziekciowski. – Listonosze zarabiają tyle, ile zarabiają i kierownicy też mają prawdopodobnie nieobsadzone etaty, dlatego boją się tych listonoszy kierować do większej pracy – słyszymy.
Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty broni listonoszy. – Sytuacja na rynku pracy, szczególnie w Warszawie, spowodowała, że generalnie nie ma komu robić. I rzeczywiście pozyskanie pracownika nie jest takie proste. Proszę zapytać Pocztę Polską, jaka jest skuteczność rekrutacji i ilu listonoszów przyjęto do pracy na przestrzeni ostatniego półrocza. Na tym głównie polega problem – mówi. I przekonuje, że opisane sytuacje nie wynikają ze złej woli czy lenistwa listonoszy. – Oni po prostu fizycznie nie są w stanie wykonać tej pracy – przyznaje.
– Jeśli klient złoży skargę na konkretnego pracownika, opisze, że mimo iż miał przez trzy miesiące złamaną nogę, w skrzynce znalazł 10 awizów, to oczywiście będą listonosza przesłuchiwać, będzie postępowanie wyjaśniające – mówi Redmer. Ale – jego zdaniem – skończy się na karze porządkowej. – Jeśli powie, że w tym bloku miał 20 paczek do doręczenia, które musiał na garbie wynieść... A wiedział, że nigdy przed południem Kowalskich nie ma w domu, bo pracują. I doda, że nie jestem duchem świętym i nie przewidzi, że akurat dziś byli. Trudno w takiej sytuacji zwolnić pracownika. Tym bardziej, że trudno znaleźć chętnych do pracy, która naprawdę jest bardzo ciężka – dodaje Sławomir Redmer.
Poczta Polska niedawno ogłosiła nową strategię rozwoju na kolejne cztery lata. I stawia m.in. na współpracę z państwem w tworzeniu cyfrowej administracji. Spółka ma także pozyskać nowe źródła przychodu, skupić się na otwieraniu kolejnych placówek i zwiększaniu zatrudnienia. – Zgodnie z założeniami nowej Strategii Rozwoju na lata 2017-21 obsługa przez pocztę e-administracji, handlu e-commerce oraz logistyki międzynarodowej przełoży się na wzrost przychodów, podniesienie jakości usług oraz podwyżki płac i zwiększenie zatrudnienia. Planowane jest stopniowe podnoszenie wynagrodzeń pracowników, tak aby w ciągu pięciu lat osiągnęły poziom średniej krajowej – stwierdziła w rozmowie z naTemat Justyna Siwek, rzecznik prasowa Poczty Polskiej.
To bardzo uciążliwe. Nie dość, że czekałem w wolny dzień na przesyłkę, to musiałem iść do urzędu kolejnego dnia, bo przecież mój list nie zdążył „wrócić” na pocztę z listonoszem. Kilka razy zwracałem uwagę paniom z okienka, żeby sprawdziły, co jest nie tak. Tym bardziej, że sąsiedzi mieli podobny problem. Nie pomogło.
Justyna Siwek
rzecznik prasowa Poczty Polskiej
Odbiór awizowanej przez listonosza przesyłki w placówce pocztowej może być dla klienta pewnym utrudnieniem. Jest jednak usankcjonowany w przepisach. Stosują tę metodę wszyscy operatorzy pocztowi. Jesteśmy zobowiązani do posiadania tak rozbudowanej sieci placówek pocztowych, aby wydać przesyłki rejestrowane tym adresatom, którzy w godzinach doręczania z różnych przyczyn są nieobecni pod adresem odbioru przesyłki. Jednocześnie chcę podkreślić, że naszym celem nie jest zwrot przesyłek lecz ich doręczanie do odbiorców.
Justyna Siwek
rzecznik prasowa Poczty Polskiej
Poczta Polska podejmuje szereg działań mających na celu usprawnienie pracy. Jednym z nich jest – rozpoczęta w czerwcu br. – ogólnopolska akcja rekrutacyjna pn. „Pracuj blisko domu”. W porównaniu z ub.r. Poczta zwiększyła zatrudnienie o ponad 2,5 tys. pracowników. Większość z nich to listonosze. Poczta zatrudnia ok. 80 tys. osób. Aktualnie prowadzimy rekrutacje na ok. 1000 stanowisk, poszukujemy pracowników szczególnie w dużych miastach. Obecny zarząd zdecydował również o wprowadzeniu podwyżek wynagrodzeń pracowników. W ostatnich miesiącach pensje najmniej zarabiających pocztowców wzrosły o 400 zł. Na najpilniej poszukiwanych stanowiskach po okresie próbnym oferowane jest wynagrodzenie w wysokości minimum 2300 - 2500 zł brutto (wraz z premią miesięczną za jakość pracy), a także dodatkowa premia za wyniki (do 354 zł brutto kwartalnie). Osoby, które przepracują w firmie minimum rok, otrzymują także trzynastą pensję, a trzy lata - dodatek stażowy (3-20 procent wynagrodzenia zasadniczego).
Sławomir Redmer
przewodniczący ZZPP
Wciąż funkcjonują mity, że listonosz dostaje od klientów dodatkowe pieniądze, gdy przyniesie telegram, paczkę. Ale proszę pamiętać, że dzisiejsi emeryci mają przelewy na konto. I tradycyjne wypłacanie rent, emerytur - tego jest coraz mniej. Z punktu widzenia bezpieczeństwa to jest fajne, bo nikt nie będzie na nich napadał.
Jakub Dziekciowski
prawnik
Natomiast jeżeli chodzi o ewentualne odszkodowanie dla klientów za niedostarczenie takiej przesyłki, to jest ono bardzo, bardzo niskie. Nie ma typowego roszczenia odszkodowawczego. Odpowiedzialność poczty jest tutaj ograniczona. To jest wielokrotność opłaty nadania listu zwykłego lub poleconego. Należy się zgłosić do kierownika danej placówki pocztowej z informacją o tym, że konkretna przesyłka nie została dostarczona mimo że ktoś był w domu. Czasami takie rzeczy skutkują, natomiast to rzadkość. Należy to robić pisemnie do kierownika danej placówki. On ma obowiązek udzielić informacji, jeśli tego nie uczyni, należy się zgłosić do placówki nadrzędnej.