
Tak niska stopa bezrobocia oznacza, że nie pracują tylko osoby, którym się najzwyczajniej nie chce lub nie mogą znaleźć czegoś w swoim zawodzie. Niestety, jest i druga strona medalu. Bo choć praca jest, to pracownicy coraz gorzej się do niej przykładają. Spada nie tylko bezrobocie, ale i stopień zaangażowania pracowników. Tak wynika z raportu firmy Aon Hewitt. Przeprowadzone zostało na sporej grupie, bo aż blisko 72 tysięcy respondentów ze 119 polskich firm. Wynika z niego, że Polska zaliczyła nie tylko rekordowo niskie bezrobocie, ale i rekordowo niski poziom zaangażowania pracowników oraz historycznie najmniejsze zaangażowanie Polaków w pracę w stosunku do mieszkańców krajów europejskich.
Badanie Aon Best Employers
Aż 52% polskich pracowników nie czuje się zaangażowanych w wykonywaną pracę, a różnica pomiędzy Polską i Europą w tym zakresie osiągnęła rekordową wartość – 14%. W Polsce poziom zaangażowania pracowników wyniósł w 2017 roku jedynie 48%, dla porównania w Europie wskaźnik ten wynosi 62%, a globalnie 63%.
Pracownicy przychodząc do nowej firmy mają wysokie poczucie zaangażowania, które wynika z samego faktu rozpoczynania nowego etapu w życiu zawodowym. Niestety po jakimś czasie zaczynają odczuwać brak zainteresowania ze strony przełożonego, czują, że nie są wystarczająco ważni i docenieni w oczach pracodawcy, zarówno w kontekście wynagrodzenia, jak i pozafinansowych aspektów. Nie czują się też częścią sukcesów firmy. Dlatego ich lojalność drastycznie spada i odchodzą, a firma wpada w błędne koło zmagania się z niedoborem pracowników.
Malejące zaangażowanie wydaje się w Polsce czymś logicznym. Na rynku jest mnóstwo ofert i jest w czym wybierać. Np. w czerwcu w województwie łódzkim było 10 tysięcy wolnych miejsc pracy. Ilu też mamy znajomych, którzy nigdzie nie pracują lub nie pracują od lat? No właśnie. Jak się nam gdzieś nie podoba, to z łatwością możemy się przenieść gdzie indziej - przynajmniej jeśli chodzi o niespecjalistyczne zawody. Praca przestała być na wagę złota, a stała się czym tak powszednim, że chyba się niektórym przejadła i znudziła. Pycha zwycięża nad rozsądkiem? A może za dużo jednak pracujemy i mamy dość? Są też pozytywne efekty. Aneta Siedlik z Totalizatora Sportowego zaczynała życie zawodowe w 2001 roku i uważa, że teraz więcej czasu poświęcamy np. rodzinie.
Gdy wchodziłam na rynek pracy i w Polsce pojawiły się zagraniczne korporacje to synonimem sukcesu zawodowego, była praca właśnie w takiej firmie. Zostawanie po godzinach, robienie czegoś nowego, angażowanie się całym sobą. Pracuję w korporacji, więc jestem fajny. Z czasem jednak przyszła refleksja, zauważyliśmy, że te korzyści z zaangażowania się nie rosną geometrycznie, a inni pracują mniej i wcale nie mają gorzej. To pokolenie się zestarzało, zauważyło, że stoi w miejscu i zaczęło się angażować w inne rzeczy np. swoje życie osobiste.
"Zauważamy duże różnice pokoleniowe w podejściu do wartości i korporacyjnej hierarchii. Młodzi mają większe wymagania wobec marki i szefów. Wierzą w swoją pasję i wybory. Raczej nie są lojalni wobec marki. Jednocześnie to bardzo ambitni pracownicy, wywiązujący się ze swoich zadań i odporni na ocenę. Świadomie też decydują się na pracodawcę. Cenią niezależność, chcą się realizować w życiu prywatnym. Dlatego praca w wielkopowierzchniowym sklepie przestaje być wstydem. Młodzi pracują po to, aby żyć – a nie odwrotnie."
"Millenialsi są roszczeniowi" - to zdanie-symbol młodego pokolenia, w którym jest pół prawdy, pół przesady. Młodzież na rynku pracy wie czego chce, mają do tego podstawy. – Myślę, że młodzi pracownicy mają swoje potrzeby, mówią o nich i oczekują, że zostaną spełnione. Ale to my, czyli to starsze pokolenie z pewnym etosem pracy, nimi zarządzamy. Nie wiem jednak czy można to nazwać roszczeniowością – zastanawia się Aneta Siedlik z Totalizatora Sportowego. Młodzi coś jednak dają od siebie. – Zdecydowana większość kandydatów, którzy obecnie wysyłają do nas CV... ma pracę. Jeszcze rok, dwa lata temu tak nie było. Teraz szukają nowej, lepszej – mówi specjalistka. Młodym się więc chce, a dopiero po latach zaczynają się wypalać zawodowo.
"Przez wiele lat, ciągle mówiło się o kryzysie, dlatego też zmiana pracy nie wchodziła w grę. Pracownicy trzymali się więc swoich pracodawców, chociażby przez zobowiązania finansowe. Teraz możemy mówić o "zmęczeniu materiału", bo ciągle było źle, trzeba było siedzieć w pracy i się człowiek wypalał. Za długo była sytuacja, że firmy walczyły o swoje przetrwanie, nie było czasu dobrobytu. I nadal to się zbytnio nie zmienia, bo czy ze zmianą rynku pracodawcy na rynek pracownika, przyszły np. wyższe zarobki? Myślę, że nie."
"Młodych cechuje olbrzymia otwartość, czasem bezrefleksyjność, pewnie wynikająca z wiary i pewności co do swoich racji. Pracują efektywnie w partnerskich relacjach. Zależy im także na tym, aby mieć wpływ na swoją pracę, zadania i przede wszystkim końcowy efekt. Hierarchiczność, proceduralne ograniczenia zdecydowanie przeszkadzają tej grupie pracowników. Młodzi, których się mądrze prowadzi, staną się wyjątkowym zespołem. Rolą szefa nie jest wychowanie pracownika, a bycie dla niego mentorem i sparing partnerem."
Pieniądze to nie wszystko i to jest oczywiste. Według Anety Siedlik, pracownicy lubią, jak się pozwala im rozwinąć skrzydła. – Trzeba szukać w ludziach tego, co chcą dać firmie. Pozwolić pracownikom sie wykazać, współtworzyć firmę i robić to, co potrafią najlepiej. Tak, by po prostu coś znaczyli – mówi główna specjalistka z Totalizatora Sportowego. To chyba ogólnie nowy trend w myśleniu, bo moja druga rozmówczyni ma podobne rady dla pracodawców. – Ludzie nadal potrzebują przynależności, wpływu, relacji – to daje zaangażowanie, tak jak wspólna historia osiągnięć i sukcesu. Natomiast to nie zawsze miejsce pracy daje takie możliwości – tłumaczy Beata Janczur z Credit Agricole.
"Pracownikom zależy na zespole, współpracownikach, rezultacie, kiedy identyfikują się z zadaniem. Jeśli nie mogą się realizować w pracy, szukają tego gdzie indziej. A praca jest po prostu środkiem, który pozwala na osiągnięcie celu. Zaangażowaniem trzeba zarządzać przez stwarzanie prawdziwych możliwości będących odpowiedzią na potrzeby pracownika. Pracodawca musi bardzo mocno zastanowić się, odkryć, co tak naprawdę motywuje jego ludzi. To jest szansa dla organizacji na autentyczność, pozyskanie i utrzymanie pracowników."