
Reklama.
Muzyk Krzysztof Zalewski był gościem w programie Kuby Wojewódzkiego. Choć atmosfera podczas rozmowy była serdeczna, to w pewnym momencie Zalewskiemu trudno było ukryć zdenerwowanie. – Nie jestem z PiS-u i nie lubię PiS-u – przekonywał Zalewski kilkukrotnie, gdy prowadzący zarzucał mu sympatie dla partii rządzącej.
Powodem ataków miała być rola Mieczysława Dziemieszkiewicza "Roja", jaką Krzysztof Zalewski zagrał 7 lat temu. – Ja tam tylko gram. Aktor nie ma wpływu na to, co mu tam napiszą i co ma mówić – stwierdzi Zalewski. Tłumaczył, że zdecydował się podjąć wyzwania, gdy w Polsce nie było jeszcze takiego kultu "żołnierzy wyklętych". 7 lat temu cieszył się, że będzie miał okazję zagrać główną postać, która nie była kryształowa, a przez to dla grającego ją aktora ciekawa i nieoczywista. Dziś Zalewski się wstydzi.
Ale nie samej gry. Wstyd mu za to, jak film został w późniejszych latach wykorzystany politycznie. – Najbardziej mnie zabolało, jak prezydent Duda stał razem z aktorami i dziękował Polsce kibolskiej za pomoc w ukończeniu filmu. To nie był komfortowa sytuacja. Chowałem się ze wstydu za innymi aktorami – tłumaczył Zalewski, który kilkukrotnie podkreślił, że nie jest mu po drodze z Prawem i Sprawiedliwością. Muzyk napisał nawet piosenkę specjalnie dla Jarosława Kaczyńskiego. Jej słowa raczej nie spodobają się prezesowi: "Mija rok, pięć lat, a ty wciskasz mi miłość, bo w twojej sypialni od dawna nie był nikt" – śpiewa Zalewski. – No i kto tu jest pisowcem? – zapytał w pewnym momencie prowadzącego.
"Historia Roja" to film opowiadający powojenne losy Mieczysława Dziemieszkiewicza. W czasie okupacji brał udział w tajnym nauczaniu, po przejściu frontu przez rodzinny Różan został wcielony do 1. zapasowego pułku piechoty w Warszawie. Zdezerterował na wieść o śmierci brata, który zginął w czasie napadu rabunkowego zorganizowanego przez żołnierzy radzieckich. Dziemieszkiewicz wstąpił do oddziału NSZ-NZW Mariana Kraśniewskiego "Burzy", który działał na terenie powiatu ciechanowskiego. Na polecenie dowódcy stworzył patrol Pogotowia Akcji Specjalnej. Oddział pod jego dowództwem zlikwidował łącznie 12 funkcjonariuszy UB, MO i ORMO, oraz około 20 współpracowników służb bezpieczeństwa. W walkach z oddziałem zginęło dodatkowo kilkunastu żołnierzy KBW.
Dziemieszkiewicz zdradzony przez narzeczoną zginął podczas próby ucieczki przed obławą. Film o jego losach, "Historia Roja", został bardzo źle przyjęty przez krytyków filmowych, ale w środowiskach prawicowych i wśród polityków PiS cieszy się uznaniem. Prawica w ostatnich latach bardzo mocno akcentuje oddanie i patriotyzm "żołnierzy wyklętych", często świadomie przemilczając, że wielu spośród nich daleko było od wizerunku "rycerzy bez skazy".
źródło: tvn