Sytuacja jest coraz bardziej napięta. Poseł PiS Stanisław Piotrowicz i Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta publicznie wbijają sobie szpile. A sprawy projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, którymi mieli się zajmować, nie posuwają się naprzód.
– Jest to żenujący spektakl, żenujący targ pomiędzy Pałacem Prezydenckim a PiS o to, kto ma położyć brudną polityczną łapę na niezależnej KRS – mówi nam poseł Krzysztof Brejza z PO.
Rozmowy na szczycie
Najpierw na temat ustaw sądowych dyskutowano na samym szczycie. Prezydent Andrzej Duda (zawetował dwie z trzech ustaw autorstwa PiS, te o KRS i SN) kilkukrotnie spotykał się z prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Przynajmniej oficjalnie. Ostatnio w piątek 20 października. Wówczas prezydencki rzecznik przekazał mediom: – Prezydent ma poważne zastrzeżenia do niektórych poprawek zgłoszonych przez Prawo i Sprawiedliwość. Atmosfera była dobra – zapewniał Krzysztof Łapiński i zapowiadał kolejne spotkanie. Ale okazało się, że przynajmniej na razie do niego nie dojdzie. Ale zdecydowano, że na ten sam temat rozmawiać będą: były prokurator w czasach PRL Stanisław Piotrowicz i wiceszef Kancelarii Prezydenta, Paweł Mucha.
Natychmiast pojawiły się głosy, że to gra na czas i dowód na to, iż nie ma porozumienia między PiS a Pałacem Prezydenckim. – Niewątpliwie przeniesienie tych rozmów na przewodniczącego komisji sprawiedliwości i pana Muchę, oczywiście nikomu nie ujmując, może pokazywać, że PiS nie zależy ma szybkim procedowaniu tych projektów. Albo jest problem w dogadaniu szczegółów i strony nie potrafią porozumieć – uważa Barbara Dolniak, posłanka Nowoczesnej.
Pierwsze spotkanie ministra Pawła Muchy i prokuratora Stanisława Piotrowicza miało być owocne i trwać blisko cztery godziny. – Pozostawiliśmy sobie jeszcze czas na przemyślenia, ale już do tych uzgodnień pozostało nam znacznie mniej spraw – oświadczył Piotrowicz.
Zgrzyt na linii Piotrowicza-Mucha
Dziś okazało się, że nastąpił impas w sprawie ustaw sądowych. Choć jeszcze rano Paweł Mucha w Radiu Zet przekonywał, że "z obu stron jest dobra wola". Ale chwilę później żalił się, że samo umówienie spotkania z Piotrowiczem zajęło mu aż tydzień. Wyraźnie podkreślił, że ze strony Pałacu Prezydenckiego jest "pełna gotowość szybkiego tempa (pracy – red.)", nawet w niedziele.
Mucha utrzymywał, że jeszcze dziś będzie rozmawiał z prokuratorem Piotrowiczem. Kilka godzin później swoją wersję zaprezentował sam poseł PiS. W rozmowie z TVN24 przyznał, że nie spotka się z ministrem z Kancelarii Prezydenta. – Pan Minister Mucha mówił, że będzie rozmawiał, co nie musi oznaczać spotkania. Na dziś takie spotkanie nie jest planowane. Termin dopiero ustalimy – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami stacji. Poranna wypowiedź Muchy musiała mocno rozzłościć Piotrowicza. Przyznał nawet dziennikarzom wPolityce.pl, że jest zaskoczony komentarzem wiceszefa Kancelarii Prezydenta.
– Przede wszystkim z panem ministrem Muchą umawiałem się, że przedstawi on poprawkę pana prezydenta do drugiego kroku w wyborze sędziów do KRS. Od tej poprawki uzależnialiśmy kolejne spotkanie. Chciałbym, żeby pan minister Mucha z tego się wywiązał – podkreślił Piotrowicz.
Tajemniczy adwokat
Ale na tym nie koniec. Mucha odsłonił kulisy spotkań z Piotrowiczem i przyznał, że nie są to rozmowy w cztery oczy. Wspomniał, że posłowi PiS towarzyszy "znany adwokat, który kiedyś funkcjonował w mediach". Poza tym, dodał, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro ma pełną wiedzę na temat prowadzonych negocjacji.
O kogo chodzi? O to pytamy posła PiS, Stanisława Piotrowicza. – Nie, nie jest to tajemnicą, proszę więc zapytać ministra Muchę. I proszę też zapytać, kto po jego stronie pracuje (nad ustawami sądowymi – red.) – rzuca tylko prokurator Stanisław Piotrowicz. Chwilę później dziennikarzom wPolityce.pl ujawnia, że chodzi o Ryszarda Rafalskiego.
Rafalski to człowiek ministra Ziobry. Już wcześniej był współpracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak informował Oko.press.pl, za "czynności eksperckie i doradcze w zakresie przeprowadzenia analizy wniosków, skarg, zapytań i wystąpień kierowanych do Ministra Sprawiedliwości oraz przygotowania rekomendacji" mecenas Rafalski otrzymał prawie 50 tys. złotych. – To zaufany człowiek ministra Ziobry. I w ten sposób – zza węgła – minister sprawiedliwości próbuje negocjować z prezydentem. A nie ma odwagi, żeby pójść do Pałacu Prezydenckiego i rozmawiać o swojej ustawie – mówi nam Krzysztof Brejza, poseł Platformy Obywatelskiej.
Targ między PiS a Pałacem
"Ludzie nie powinni widzieć jak robi się kiełbasę i politykę" – powiedział Otto von Bismarck. Dziś te słowa (przy okazji dyskusji Muchy i Piotrowicza) przywołał specjalista ds. marketingu politycznego, Wiesław Gałązka. – Po prostu wyborcy nie powinni znać szczegółów produkcyjnych. Mogłoby to budzić pewne obrzydzenie. I rzeczywiście te relacje między prezydentem a rządem ostatnio są niesmaczne, zwłaszcza że są załatwiane w sposób publiczny. Te wzajemnie rozdawane sobie prztyczki działają na niekorzyść, zarówno jednej, jak i drugiej strony. Nie budzą społecznego zaufania wyborców – podkreśla Wiesław Gałązka, politolog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Dla Jarosława Flisa, politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ostra wymiana zdań między Muchą a Piotrowicze, to kolejny przejaw napięć między Pałacem Prezydenckim a większością sejmową. – To przejaw gry nerwów, wyścigu tchórzy. Każda ze stron chce pokazać swoją determinację, by skłonić tę druga do ustąpienia – ocenia Jarosław Flis.
Wzajemne uszczypliwości pokazują bardzo wysoki poziom emocji. "Żenujący spektakl"; "żenujący targ między Pałacem Prezydenckim a PiS" – tak rozgrywki między Piotrowiczem a Muchą nazywa poseł Platformy Obywatelskiej, Krzysztof Brejza. Jego zdaniem walka toczy się o Krajową Radę Sądownictwa.
Brejza nie wierzy w dobre intencje Pałacu Prezydenckiego. – Tu chodzi wyłącznie o to, kto będzie namiestnikiem politycznym, politycznym komisarzem, cesarzem wymiaru sprawiedliwości. Wszystko rozbija się o to, czy sądy będą obsadzali ludzie Kaczyńskiego czy Dudy – stwierdza Krzysztof Brejza.
Biorąc pod uwagę, jak szybko PiS potrafi przeprowadzić projekty ustaw, to faktycznie budzi zwidzenie, że te negocjacje czy też nieformalne rozmowy, żeby nie powiedzieć "tajne", trwają już chyba czwarty miesiąc. Tak długo, jak nie będą funkcjonowały te ustawy, tak długo cieszymy się niezależnymi i niezawisłymi sądami.
Paweł Mucha
wiceszef Kancelarii Prezydenta
Od pierwszego mojego telefonu musiało minąć bodaj 6 dni, zanim odbyło się pierwsze spotkanie. Później wielokrotnie sygnalizowaliśmy, przedstawiając poprawki na piśmie, że oczekujemy, że będą także pewne refleksje ze strony PiS i że pewien materiał pisemny się pojawi.
Stanisław Piotrowicz
poseł PiS (w rozmowie z wPolityce.pl, 07.11.17)
To jest gest z naszej strony, że rozmawiamy z panem prezydentem, bo tak na dobrą sprawę wpłynął projekt do Sejmu i powinno się rozpocząć procedowanie. Nie ma takich procedur uzgadniania projektów z wnioskodawcą. To co czynimy, czynimy przez szacunek dla pana prezydenta, chcemy rozwiać pewne wątpliwości. Jeżeli pan minister Mucha powiada, że nas ponagla, to ja mówię, że kolejne spotkanie miało być uzgodnione telefonicznie po tym, jak dowiemy się jaką to poprawkę pan prezydent proponuje.
Paweł Mucha
Kancelaria Prezydenta (w rozmowie z Radiem Zet)
Przewodniczący Piotrowicz powinien się wypowiedzieć, co to za mecenas bierze z nim udział w negocjacjach. Trzecia osoba, która negocjuje ustawę sądowniczą? Jestem w 99 proc. przekonany, że ten człowiek reprezentuje PiS i Ministerstwo Sprawiedliwości.
Jarosław Flis
politolog i socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Bardzo często prowadzi to do zderzenia, które jest stratą dla obydwu stron. Wiadomo, że w PiS jest nawyk, że bohaterska klęska jest lepsza niż byle jakie zwycięstwo. Być może oni sadzą, że lepiej byśmy nie zmienili niczego w sądownictwie niż gdyby ta zmiana nie była taka, jaką byśmy sobie wymarzyli.
Krzysztof Brejza
poseł Platformy Obywatelskiej
Te wzajemne uszczypliwości oczywiście pokazują poziom emocji, ale pokazują też mętną wodę. Proces legislacyjny powinien być przejrzysty, transparentny. I chyba najlepszym podsumowaniem tego wszystkiego są żale pana prokuratora stanu wojennego, Stanisława Piotrowicza. On jest symbolem całej tej pseudo-reformy, która napotkała na jedyną przeszkodę, jaką jest pytanie o to, jak ten tort podzielić. Jedna grupa ma się dorwać do tego tortu, czy druga. Bo tu nie chodzi o usprawnienie wymiaru sprawiedliwości.