
Jacek Mąka dwukrotnie był zastępcą szefa ABW i posiadał stosowne certyfikaty w zakresie dostępu odo informacji niejawnych. Zostały mu odebrane przez rząd Beaty Szydło i obecnego szefa ABW. Odwołał się do sądu i … wygrał. Orzeczenie wyroku już zostało wysłane do kancelarii premiera.
REKLAMA
Z agencji odszedł w 2012 roku. Posiadający wszystkie niezbędne certyfikaty na najwyższe klauzule tajności, także dokumenty natowskie i Secret EU, został zatrudniony na stanowisku dyrektora do spraw bezpieczeństwa regulacyjnego w Orange. Już po dojściu PiS do władzy wszystkie poświadczenia o dostępie do informacji niejawnych zostały pułkownikowi cofnięte, jak donosi "Rzeczpospolita" podstawą odebrania miała być sprawa pobicia Mąki sprzed 6 lat. Były wiceszef ABW stracił stanowisko dyrektora, pozostał w Orange jako doradca.
Pułkownik nie złożył jednak broi i skierował sprawę do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał mu rację, choć nie znane są powody dla którego wydano taki werdykt, posiedzenie było niejawne. Pismo w tej sprawie zostało wysłane do premier Beaty Szydło i szefa ABW Piotra Pogonowskiego.
źródło: rp.pl
