Jemen rzadko trafia na czołówki gazet. Rzadko piszą o nim media internetowe. Głód w ostatnich latach kojarzył się z Koreą Północną, Sudanem Południowym, Somalią. Katastrofa humanitarna –
z Syrią. Ale tu, w Jemenie, może być jeszcze gorzej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Od kilku dni alarmują o tym największe organizacje świata. Tweety na ten temat wpadają dosłownie co kilka minut. Z jednym przesłaniem – głód w tym kraju może być największym, o jakim słyszeliśmy w najnowszej historii świata.
Według jednych źródeł na granicy głodu żyje dziś 7 milionów mieszkańców Jemenu. Według innych – nawet 17 milionów. A sytuacja z dnia na dzień jest coraz bardziej dramatyczna. O pomoc apeluje ONZ, Światowa Organizacja Żywieniowa, media, którym udało się wysłać do Jemenu reporterów. "Tylko Bóg może nas ocalić" – to najnowsza relacja brytyjskiego "Guardiana". Zwykli ludzie w sieci nagłaśniają tę klęskę, ile się da. Wręcz błagają, by hashtagu o głodzie w Jemenie było jak najwięcej, by wpadł do trendów, by świat wreszcie zaczął o tym mówić. "To powinna być dziś czołowa informacja na świecie! Zróbcie coś!" – tych apeli jest coraz, coraz, więcej.
Sieć zalewają przerażające zdjęcia wychudzonych ludzi. Pojawiają się informacje o szerzącej się cholerze – tu również ma być największa zachorowalność, z jaką mamy do czynienia. Podobno jest już blisko milion podejrzanych przypadków i ponad 2 tys. ofiar śmiertelnych.
3 miliony ludzi opuściło domy
W Jemenie od lat nie jest spokojnie. W 2011 roku obalono prezydenta Alego Abda Allaha Saliha, który rządził przez 22 lata i od tamtego czasu kraj nie może się podźwignąć z kryzysu. Od kilku lat trwa regularna wojna między zwolennikami obecnego prezydenta Abd Rabbuh Mansur Hadiego i jego przeciwnikami – rebeliantami Huti, których wspiera Iran. Tych pierwszych od 2015 roku wspomaga wspólna arabska koalicja na czele z Arabią Saudyjską.
W wyniku konfliktu zginęły już tysiące ludzi, około 3 milionów musiało opuścić swoje domy, a organizacje międzynarodowe od dawna biją na alarm, że Jemen przymiera głodem. Ale to, co dzieje się dziś, ma bezpośredni związek z blokadą, którą 6 listopada wprowadziła koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej.
Którędy ma dotrzeć żywność
Ta blokada obejmuje wszystkie trasy lotnicze, morskie i drogowe, którymi do Jemenu mogłaby dotrzeć żywność, leki, wszystko. Z powodu konfliktu, 90 procent żywności dostępnej w Jemenie, dociera do tego kraju właśnie w ten sposób. W ciągu ostatniego tygodnia nie dociera w ogóle. A żywność, którą można kupić, jest koszmarnie droga.
Stąd dramatyczne apele pod adresem Arabii Saudyjskiej o zniesienie blokady. Jeden z nich wspólnie wystosowało 19 międzynarodowych organizacji – do sekretarza stanu USA, by użył środków dyplomatycznych, bo trzeba działać jak najszybciej. Ta, póki co, jest nieugięta – oskarża Iran, że z terytorium Jemenu wystrzelił rakietę w kierunku jej terytorium.
"To będzie wielka klęska głodu"
– Miliony ludzi w Jemenie mogą umrzeć z głodu, jeśli koalicja nie zaprzesta blokady – ostrzegał kilka dni temu w siedzibie ONZ Mark Lowcock, koordynator ONZ ds. pomocy humanitarnej. Ogłosił, a świat to usłyszał, że to nie będzie taka sama klęska głodu jak w Sudanie Południowym. Tam ucierpiały dziesiątki tysiące osób, ani nawet w Somalii, gdzie z głodu zmarło ćwierć miliona ludzi. – To będzie wielka klęska głodu, jakiej świat jeszcze nie widział. Z milionami ofiar – tak to przedstawił.
I na razie cisza. A wydaje się to takie proste, by pojawiła się wola polityczna. Nic więcej. By ludzie przestali głodować.