
Dlaczego tak wiele osób znęca się nad swoimi komputerowymi dziećmi i ma z tego frajdę? – Nie widzę w tym nic złego. Wiemy, że to tylko symulacja i współczesna forma rozrywki, która daje człowiekowi możliwość panowania nad czymś. Świat jest tak skonstruowany, że najwidoczniej brakuje nam sposobu na odreagowanie, gdy nie kontrolujemy naszej codzienności. Na zasadzie: "W korporacji panują nade mną, więc w domu ja będę panować nad Simami"– tłumaczy prof. psychologii klinicznej Krystyna Drat-Ruszczak z Uniwersytetu SWPS.
W pierwszej części Simsów (2000 rok) jest "tylko" 9 rodzajów śmierci, wszystkie pokazane są na poniższym filmiku. Wszystkim towarzyszy też odpowiednia animacja.
"Kolejnym krokiem w celu “unowocześnienia” rozgrywki jest utrudnienie zabicia sima. Śmiercią rządziły proste zasady. Nie jesz – giniesz. Płoniesz – giniesz. Odcinasz wyjścia z basenu – topisz się... i giniesz. Nierozważnie bawisz się dziwnymi substancjami, mitycznymi reliktami – giniesz. Widać było to zbyt proste. W TS4 zabraknie wszelkich chorób i nie dość, że sim będzie ginął dużo dłużej to gra będzie bardzo nachalnie informowała nas – jak dzieci – że jeśli nie nakarmimy sima to umrze. Co śmieszniejsze łatwo będzie można umrzeć ze śmiechu..." Czytaj więcej
Są oczywiście gracze, którzy przeżywają śmierć swoich Simów. Wszak poświęcili sporo czasu na ich karierę i życie rodzinne. Niektórzy grają jednak tylko po to, by zabijać, a by było szybciej to wpisują kody. Cześć osób robi to też z czystej ciekawości, ale większość, dla zabawy. – W pojedynkę rzadko grałam w Simsy, często kończąc na stworzeniu jednej postaci albo domu. Nie kręciły mnie jako symulator życia. Ale spotkania z kumplami na "mordowanie" do tej pory wspominam z uśmiechem. Jakkolwiek dziwacznie to nie brzmi – mówi moja znajoma, która wyrosła już z tej kontrowersyjnej formy rozrywki.
"Siadaliśmy przy jednym komputerze, tworzyliśmy kilku Simów, oczywiście nadając im, jak nam się wówczas wydawało, zabawne nazwiska. A potem przekrzykując się nawzajem, proponowaliśmy sposoby na doprowadzenie ich do skraju wytrzymałości. Najczesciej tworzyliśmy absurdalne sytuacje, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością - np. obstawianie Sima sedesami, ale w taki sposob, by nie mógł z nich skorzystać. W takiej sytuacji najbardziej śmieszyło, gdy wskaźnik higieny spadał do zera."
"Nie można powiedzieć, że osoby, które zabijają Simy przerzucą się potem na ludzi. Gra ma pewne znaczenie terapeutyczne. Jest wielka szansa na to, że w ten sposób ludzie wyładują negatywne emocje. Lepiej tak, niż robić to na żywym człowieku. A czasem każdy z nas musi się przecież jakoś wyżyć."