Zbigniew Ziobro wymienił w miniony piątek jedenastu prezesów sądów na Śląsku. Wystarczyło jednak zaledwie pięć dni, by już zrezygnował jeden z nich. To Cezary Podsiadlik, który na własne życzenie przestał kierować sądem w Żorach.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Pierwszy o tej decyzji Podsiadlika poinformował portal Wirtualna Polska. Z ustaleń tej redakcji wynika, że sędzia odszedł bez podania przyczyn. Później odmówił komentarza w sprawie. Jednak anonimowa wypowiedź informatora portalu może wskazywać na prawdziwe przyczyny rezygnacji. – Nie podobał mu się sposób działania ministra. Nie chciał być twarzą czystki – powiedział.
Nowi prezesi wybrani przez Zbigniewa Ziobrę mieli usłyszeć propozycje już 3-4 tygodnie temu, mieli więc czas do namysłu. Resort kierowany przez Ziobrę motywował zaskakujące roszady personalne na kierowniczych stanowiskach niską efektywnością sądów okręgowych w Gliwicach i Katowicach.
Odwołano między innymi prezesa katowickiego Sądu Apelacyjnego, szefów sądów okręgowych w Katowicach i Gliwicach, a także kilku prezesów sądów rejonowych. Wielu ze zwalnianych o tym, że musi pożegnać się ze stanowiskiem dowiedziało się z faxu. Zbigniew Ziobro korzysta ze swoich uprawnień, jakie daje mu nowa ustawa o sądach powszechnych. Minister może dowolnie mianować i odwoływać prezesów sądów. Ostatnio na przykład żona Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego została prezesem sądu rejonowego w Sosnowcu.