
Gdy Europejski Trybunał Sprawiedliwości ogłaszał nałożenie sankcji na Polskę za kontynuowanie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, w tym samym czasie setki aktywistów protestowało w Niemczech przeciwko wycince w lesie Hambach. Jednak w Niemczech zgodę na prowadzenie wycinki wydał sąd, między innymi dlatego, że nie będą niszczone obszary Natura 2000.
REKLAMA
Las Hambach leży blisko zachodniej granicy Niemiec i nie jest szczególnie wielkim lasem. Nie tylko nie może się równać wielkością z Puszczą Białowieską, właściwie jest niewiele większy niż warszawski lasek na Kabatach. Mimo to stanowi wielką wartość, gdyż liczy sobie około 12 tysięcy lat i jest domem dla 142 gatunków, w tym takich, które uznaje się za zagrożone wyginięciem.
Od 5 lat las jest polem walki między ekologami a szefostwem firmy RWE, która w sąsiedztwie lasu prowadzi wielką kopalnię odkrywkową węgla brunatnego. Ta walka skończyła się w sądzie, który właśnie stwierdził, że wycinka w części lasu, zmierzająca do powiększenia kopalni odkrywkowej nie narusza ramowego planu przygotowanego dla ochrony lasu Hambach, jak również nie łamie europejskich przepisów prawa dotyczących ochrony przyrody. Fragmenty lasu wraz z siedliskami rzadkich gatunków zgłoszone do programu Natura 2000 nie będą karczowane.
W Niemczech o wycince części lasu zadecydował sąd, który rozpatrując wszystkie za i przeciw, wydał werdykt. Pewnie niezgodny z oczekiwaniami ekologów, ale - jak widać - zgodny z literą prawa. W Polsce o wycince w Puszczy Białowieskiej zadecydował minister ochrony środowiska bez konsultacji ze środowiskami ekologów i wbrew unijnym przepisom.
