30-stopniowe upały najlepiej przetrwać, leżąc plackiem nad wodą. Problem w tym, że mało kto ma tak dobrze. Częściej zdarza się walczyć ze skwarem, siedząc za biurkiem w pracy i narzekając na pogodę za oknem. Warto w takich sytuacjach pamiętać, że pracownikowi ze względu na upał przysługują szczególne prawa. Oto, czego w takie dni jak dziś, możesz domagać się od swojego pracodawcy.
1.Zimny napój
Zimne napoje to podstawa w czasie upałów. Pracodawca ma obowiązek je zapewnić, kiedy na otwartej przestrzeni temperatura przekracza 25 stopni, a w pomieszczeniach zamkniętych 28 stopni. – Ilość nie jest określona, mają być po prostu chłodzące i zaspokoić potrzeby pracowników – mówi naTemat Maria Kacprzak-Rawa, rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy.
Przepisy nie precyzują, jakie napoje powinni dostać pracownicy. Nie mogą jednak żądać na przykład wymiany wody mineralnej na sok ani też wymiany napoju na pieniądze.
2. Odpowiednia temperatura
Nie ma specjalnych przepisów określających, jaka powinna być temperatura na stanowisku pracy. Inspektor ocenia to według własnego uznania, przechadzając się po pomieszczeniach z termometrem. – Pracodawca podczas upałów musi zamontować w oknach żaluzje, żeby promienie słonecznie nie naświetlały pomieszczenia. Jeśli pomieszczenie jest bardzo nagrzane, a nie ma klimatyzacji, może wcześniej zwolnić pracowników – mówi Maria Kacprzak-Rawa.
Co jeśli pracownik zasłabnie w pracy? - Kodeks pracy mówi, że w sytuacji złego samopoczucia można odstąpić od wykonywania pracy. Trzeba tylko powiadomić pracodawcę – dodaje rzeczniczka.
3. Dla młodocianych i kobiet w ciąży
Inspektorzy pracy zwracają szczególną uwagę na warunki, w jakich swoje obowiązki wykonują kobiety w ciąży i karmiące piersią. Młodociani pracownicy (od 16 do 18 roku życia) mają zaś zakaz pracy w pomieszczeniach, w których temperatura powietrza przekracza 30 stopni, a wilgotność powietrza 65 proc.
Co może zrobić pracownik, jeśli szef nie stosuje się do wyżej wymienionych nakazów? – Może zgłosić to do nas telefonicznie lub na piśmie - zwraca uwagę rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy. Problem w tym, że termin realizacji interwencji to 30 dni, w trakcie których - jak można się domyślić - warunki pogodowe mogą ulec zmianie. Krótko mówiąc, inspektor może przyjechać dwa tygodnie po zgłoszeniu, kiedy na zewnątrz będzie już pochmurno i deszczowo.
Jest jeszcze inny mankament. Wymienione przepisy kodeksu pracy nie obowiązują zatrudnionych na tzw. "umowy śmieciowe".