
Od wieków marzyliśmy o tajemniczym specyfiku, który wydłuży nasze życia i zwalcza wszelkie choroby. Pewnie nigdy się tego nie doczekamy, bo nasze ciała są kruche i nieprzystosowane. Co innego jaźń! Nieśmiertelność osiągniemy dopiero wtedy, gdy przeniesiemy naszą świadomość do wirtualnego świata i będziemy awatarem w niekończącej się grze komputerowej zwanej dalej życiem. Do tej pory uważałem to za naprawdę rozsądne wyjście, a genialny odcinek "San Junipero" z poprzedniego sezonu "Czarnego lustra" tylko zaostrzył mój apetyt i dał nadzieję, że "nie wszystek zginę". I wtedy przyszedł czwarty sezon... cały na czarno.
Tortury umysłowe są gorsze od tych cielesnych, ale trochę jeszcze potrwa nim całkowicie staniemy się częścią globalnej sieci. To co zostało pokazane w odcinku "Metalhead" już powoli się dzieje. Większość z nas widziała na YouTube filmiki z czworonożnymi lub dwunożnymi robotami. Przyprawiają o gęsią skórkę. Przywitajcie się z "Kropkiem" - robo-pieskiem autorstwa Boston Dynamics.
Pozostałe trzy odcinki oczywiście też są świetne, ale nie zrobiły na mnie takiego wrażenia... w taki sposób jak powyżej. Nie przedstawiają przytłaczających fantazji jakim jest więzienie umysłowe czy przejęcie władzy nad światem przez maszyny rodem z "Terminatora". Aczkolwiek w takim "ArkAngel" pokazany jest inny koszmar... i to najgorszy koszmar każdego nastolatka. Już teraz telefony komórkowe czy elektroniczne dzienniki pozwalają "szpiegować" dzieci. A co dopiero kamera wbudowana w oczy pociechy, połączona z tabletem mamy? Do tego aplikacja zdolna kontrolować co dziecko może widzieć, a co nie... masakra! Dobrze, że dzieciństwo mam już za sobą!