Warszawa obraziła Katowice. Tak dużego tłumu oburzonych Ślązaków stolica Śląska dawno nie widziała. Poruszeni pomysłem wojewody śląskiego przyszli w sobotę na plac Szewczyka. Ślązacy nie chcą zmiany nazwy tego placu, bo Szewczyk był jednym z nich. Na placu, oprócz biało-czerwonych, powiewały flagi Śląska.
Plac przed katowickim dworcem nosi imię Wilhelma Szewczyka. Zastąpić go mają nowi patroni – para prezydencka, tragicznie zmarła w katastrofie smoleńskiej. W sobotnie południe na placu pojawiło się kilkaset osób. Byli też działacze Ruchu Autonomii Śląska.
– Wolność, prawo do określania swojej tożsamości to podstawowe prawo każdego człowieka i społeczności i to prawo próbuje się nam odebrać. To myślenie totalitarne - chyba zbyt wcześnie uznaliśmy ten okres za miniony. Panie wojewodo, ręce precz od Szewczyka – apelował Aleksander Uszok, działacz RAŚ i katowicki radny.
Wilhelm Szewczyk jest ważną osobą dla Ślązaków. Był autorem wielu publikacji, książek, ale też działaczem na rzecz lokalnej kultury. – Nie chcemy kolonizatorskich nazw ulic. Nazwy są ważne. Znowu kolonizatorski urzędnik zmienia nazwy. Nie chcemy Kaczyńskich, nie chcemy gwałcenia Katowic – podkreślił prof. Zbigniew Kadłubek, który uczestniczył w proteście.
Ponad tysiąc osób podpisało się pod petycją, która będzie skierowana do przedstawiciela rządu na Śląsku. Petycję można podpisać w internecie.