"Z władzą należy żyć w zgodzie" – taka myśl płynie z zamieszania wokół próby nazwania jednego z rond w Krapkowicach imieniem Władysława Bartoszewskiego. Grupa krapkowickich radnych wystąpiła z taką inicjatywą i chyba nikt się nie spodziewał, że w efekcie nieduża podopolska miejscowość trafi na czołówki gazet ogólnopolskich.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Warto być przyzwoitym" – w ten sposób zakończył swój wpis starosta krapkowicki Maciej Sonik, zamieszczając na Twitterze skan pisma, jakie burmistrz Krapkowic otrzymał z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Dyrektor opolskiego oddziału GDDKiA dr inż. Przemysław Maliszkiewicz pisze w nim o negatywnej opinii w sprawie nadania nazwy Władysława Bartoszewskiego dla ronda u zbiegu ulicy Prudnickiej z drogą krajową nr 45.
Starosta ten wpis zamieścił przed weekendem. Szum zrobił się wtedy, gdy tweet ten podali dalej znani politycy Platformy. "Zapamiętajcie. Przemysław Maliszkiewicz. Dyrektor opolskiego oddziału GDDKiA. Jego zdaniem nadanie imienia ś.p. Władysława Bartoszewskiego "może prowadzić do konfliktów społecznych". Urzędnik publiczny w służbie chorej, nienawistnej ideologii państwa PiS..." – skomentował były minister sprawiedliwości Borys Budka. Internauci zaś pospieszyli z pytaniami, jak to jest, że nikt obawia się, że "może prowadzić do konfliktów społecznych" to, że nadaje się ulicom nazwę Lecha Kaczyńskiego. Ale w Krapkowicach sytuacja wydaje się bardziej skomplikowana.
Po pierwsze, należy zadać pytanie, po co burmistrz Krapkowic Andrzej Kasiura w ogóle pytał Generalną Dyrekcję o zdanie. Kwestia nazwy ronda należy do samorządu i GDDKiA nic do tego. Radni z Komitetu Wyborczego Wyborców Macieja Sonika wystąpili z inicjatywą nadania nazwy ronda, zwrócili się do władz miasta o przygotowanie stosownej uchwały, ale burmistrz wolał nie spieszyć się z uchwałą. Jak mówi starosta Sonik, Andrzej Kasiura wykonał ruch "bez żadnego trybu", bo żaden przepis nie przewiduje, aby pytać Generalną Dyrekcję o zdanie.
– Rondo leży na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej i drogi krajowej. Byłoby nieeleganckie, gdybyśmy nie zwrócili się o opinię do obu administratorów dróg – wyjaśnia natomiast w rozmowie naTemat wiceburmistrz Krapkowic Andrzej Brzezina. Zarząd Dróg Wojewódzkich nie miał nic przeciwko Władysławowi Bartoszewskiemu jako patronowi ronda. Generalna Dyrekcja – owszem, zastrzeżenia miała.
– My musimy żyć przyszłością, a nie przeszłością – tłumaczy wiceburmistrz, gdy proszę go o komentarz w sprawie zamieszania z rondem u zbiegu Prudnickiej i drogi krajowej 45. Na uwagę, że trudno nadawać ulicom i rondom nazwy bohaterów z przyszłości, Andrzej Brzezina mówi, że przecież można ulice nazywać neutralnie: "kwiatowe, krajowe i tak dalej". – Żeby nie było tak, że co 4 lata w Warszawie pojawia się nowa wersja historii i my tu co 4 lata musimy zmieniać tabliczki – wyjaśnia samorządowiec.
Podkreśla przy tym, że jeśli jest grupa mieszkańców, której zależy, aby w Krapkowicach uhonorować Władysława Bartoszewskiego, to on nie ma nic przeciwko. Mówi, że jest w mieście wiele innych, bardziej godnych miejsc, którym można nadać nazwę byłego ministra spraw zagranicznych. Byle nie była to droga krajowa. Dlaczego? Bo gmina na tym może stracić.
Andrzej Brzezina zaznacza, że chodzi mu przede wszystkim o bezpieczeństwo mieszkańców. Lada chwila mają powstać zjazdy z DK 45 w prowadzące do terenów inwestycyjnych, stamtąd codziennie wyjeżdżać będą dziesiątki TIR-ów. Droga jest tam prosta, samochody pędzą setką. Jeśli GDDKiA nie wybuduje ronda, to wypadek przynajmniej raz na rok będzie jak w banku. I druga ważna rzecz to niefortunny wyjazd z autostrady A4 na krajową 45-tkę, też bez ronda. Tam, szczególnie o świcie, kierowców bardzo razi słońce w oczy. I tam już były wypadki śmiertelne. Więc gmina ma parę pilnych interesów do GDDKiA.
Starosta krapkowicki sprawę widzi inaczej. Maciej Sonik zwraca uwagę, że niedoszłe Rondo Bartoszewskiego i inwestycje, na których tak bardzo zależy gminie, dzieli ok. 7 kilometrów. Nie rozumie zatem, dlaczego samorządowcy łączą obie te sprawy. Jak mówi, zabolało go to, że samorządowcy z Mniejszości Niemieckiej tak chętnie przystali na argumenty, iż nie ma co narażać władzy wyznaczaniem na patrona ronda kogoś, kto tej władzy nie odpowiada.
I tu należy nakreślić polityczny krajobraz Krapkowic. Wprawdzie burmistrzem miasta jest Andrzej Kasiura, ale w Radzie Miasta większość (11 głosów) mają ludzie z komitetu Sonika. Mniejszość Niemiecka, Komitet "Dla Krapkowic" oraz Forum Ziemi Krapkowickiej mają razem 10 głosów. Starosta Sonik wprawdzie w wyborach startuje z poparciem komitetu, który w nazwie ma jego własne nazwisko, to dla nikogo na miejscu nie jest tajemnicą, że Maciej Sonik jest związany z Platformą Obywatelską. Dla nikogo też nie jest tajemnicą, że Andrzej Kasiura, choć startował z komitety "Dla Krapkowic", to wszyscy wiedzą, że przed laty z ramienia Mniejszości Niemieckiej był wicemarszałkiem województwa, a teraz cieszy się poparciem mniejszości jako burmistrz.
Maciej Sonik od kilkunastu lat walczy o stanowisko burmistrza Krapkowic. W 2006 r. przegrał z Piotrem Sollochem. W 2010 i 2014 – właśnie z Andrzejem Kasiurą. W ostatnich wyborach był do sukcesu zabrakło mu naprawdę niewiele. W pierwszej turze to on był górą. Jednak w drugiej elektorat mniejszości niemieckiej zmobilizował się i Kasiura pokonał Sonika. Zdecydowały zaledwie 502 głosy. Efekt jest taki, że od ponad 3 lat w Krapkowicach raz po raz wybucha jakaś afera. Rok temu "Nowa Trybuna Opolska" pisała o anonimowych listach, w których padają zarzuty wobec jednej i drugiej strony konfliktu – o szastaniu pieniędzmi, o romansach, o podejrzanych powiązaniach rodzinnych.
Do tej pory jednak krapkowicki spór raczej nie przekraczał granic województwa. Tym razem, za sprawą konfliktu o patrona ronda, krapkowicka wojna o rondo zyskała wymiar ogólnokrajowy. I płyną z tego prawie same smutne wnioski. Optymistyczny jest jeden: że warto być przyzwoitym.
Oczywiście nikt wprost tego nie powie, że inwestycje drogowe w naszej gminie zostały odsunięte na następne lata dlatego, iż jakieś rondo nazwaliśmy tak czy inaczej. Trzeba pamiętać, że do drzwi w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w samym tylko Opolu co chwila pukają jacyś samorządowcy prosząc o jakąś nową drogę czy remont. Z punktu widzenia GDDKiA co to jest za sztuka przesunąć jakąś inwestycję z miejsca 30. na 87. i odpisać nam, że rozpatrzą nasz wniosek w latach 2022-28?
Godzi się Pan w takim razie na jakąś formę autocenzury. To w porządku?
Odpowiem hasłem kandydata na prezydenta z Platformy Obywatelskiej: "Zgoda buduje".
To może, aby awansować na tej liście z miejsca 30. na 1. powinniście nazwać to rondo im. Lecha Kaczyńskiego?
Ale my nie chcemy w ten sposób postępować. Powiem szczerze – znam życiorys prof. Bartoszewskiego i szanuję go niesamowicie. Jeżeli jest jakaś poważna grupa mieszkańców, która chce uświetnić tę postać, to mamy wiele świetnych miejsc do tego. Niekoniecznie na drodze krajowej.
Maciej Sonik
starosta krapkowicki
To mnie bardzo zabolało. Bo to oznacza, iż samorządowcy wskazują, że należy się z władzą zgadzać także co do wyznawanych wartości i poglądów. W takiej sytuacji, jak można oczekiwać od obywateli, żeby mieli własne zdanie i bronili własnych wartości? Naprawdę, nie dajmy się zwariować. Przecież to nielogiczne, żeby Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odmówiła przeprowadzenia inwestycji tylko dlatego, że ta droga prowadziłaby do położonego kilka kilometrów dalej Ronda Bartoszewskiego.
Problem w tym, że jak zaczniemy robić wszystko, żeby komuś nie podpaść, no to... Przerabialiśmy to już w historii parę razy, do czego może to prowadzić.