Podlasie odkryjemy na nowo za sprawą mrocznego thrillera "Kruk. Szepty słychać po zmroku". To autorska, 6-odcinkowa produkcja Canal+, która kładzie nacisk na bohaterów, ale samo miejsce też odegra znaczącą rolę. "Thriller jest takim sposobem na spojrzenie w ciemną stronę duszy człowieka" - mówi nam w wywiadzie scenarzysta, Jakub Korolczuk.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
O serialu na razie za dużo nie możemy napisać, bo wszystko, jak łatwo się domyślić, jest owiane ścisłą tajemnicą. Scenariusz do "Kruka" napisał Jakub Korolczuk. Na koncie ma tekst do filmu "Życie.po.Życiu" z Liamem Neesonem i Christiną Ricci w rolach głównych. Serial zadebiutuje wiosną, ma być pierwszą polską produkcją zrealizowaną w technologii 4K czyli takiej gdzie obraz jest ostry jak żyleta, a my rozmawiamy z osobą od której to wszystko się zaczęło - Jakubem Korolczukiem.
Serial kręcony jest w Łodzi i na Podlasiu, m. in. w Białymstoku - to chyba idealne miejsca na osadzenie akcji mrocznego thrillera?
Łodzi za dużo nie będzie, będzie stanowić za punkt wyjścia - to miejsce do którego uciekł główny bohater. Kluczowe jest Podlasie, bo stamtąd pochodzi. Tam też się wydarzyła pewna historia, z którą się nie rozliczył.
Nie będziemy zdradzać fabuły, by nie psuć widzom zabawy, ale chociaż powiedz od czego się zacznie pierwszy odcinek.
Adam Kruk wraca do Białegostoku. Dostał polecenie służbowe, mógł je odrzucić, ale za sprawą kumpla, jedzie tam też, by rozliczyć się z przeszłością. Osoby, które widziały teaser, to kojarzą z niego dziecko. Można powiedzieć, że zostało "porwane", ale bardziej "zaginęło".
Jakbyś opisał Białystok i ogólnie Podlasie osobie, która nigdy tam nie była? Co się składa na specyficzny klimat?
Podlasie w serialu odgrywa ważną rolę. Ma wiele rzeczy, które pomagają utworzyć klimat thrillera, ale takie miejsca można znaleźć wszędzie. Dla mnie Podlasie jest wyjątkowe, bo spotyka tam się wiele barwnych elementów, które możemy zauważyć w innych częściach Polski. Np. mieszkają tam Tatarzy, którzy przyjechali do nas jeszcze za czasów Jana III Sobieskiego. Na Podlasiu używane jest też język, który jest połączeniem polskiego, białoruskiego i rosyjskiego. I to jest język żywy.
Mieszkają tam też szeptuchy - one też pojawią sie w serialu. Szeptucha to znachorka, która łączy umiejętności lokalnego psychologa i lekarza, można się przyjść do niej wygadać, a ona poda zioła i na ból brzucha i na wyrzuty sumienia. Poza taką warstwą sensansacyjną, chciałem pokazać fragment Polski, o którym się mało mówi.
Podlasie jest jeszcze mało "medialne". Dużo częściej mówi się o Pomorzu, Bieszczadach czy o Śląsku. Podlasie ma pewna tajemnicę. Białystok jeszcze przed wojną był w tylko w 1/4 zamieszkały przez Polaków, resztę stanowiły inne narodowości.
Czyli podobnie jak Łódź.
Tak, jest analogia pomiędzy tymi miastami. Do tego w obu rządził swego czasu przemysł włókienniczy. Łódź jednak była raczej po zachodniej stronie, a Białystok rozwijał się pod zaborem rosyjskim, więc trudniej się rozwijał, z większym bólem. Struktura społeczna w Białymstoku od tamtego czasu mocno się zmieniła.
Mieszkałem tam przez niemal 20 lat, ale na historii w szkole za dużo się o Białymstoku i tym regionie nie mówiło. Jest jeszcze więc dużo do opowiedzenia.
Ostatnio w Polsce powstaje sporo porządnych, mrocznych kryminałów i thrillerów: "Wataha", "Pakt" czy "Belfer". Wykreujemy swój styl i specjalność jak np. Skandynawowie? Mamy sporo ciekawych rejonów do pokazania.
To ogólnoświatowy trend. Kino się trochę zatrzymało, a raczej przerzuciło na adaptowanie komiksów. Ambitne produkcje przejęła telewizja jak Canal+ czy HBO i platformy VOD jak Netflix czy Showmax. Inwestują duże pieniądze w tak zwany "content premium". Szukają więc niebanalnych projektów.
Ja też przeszedłem długą drogę. Najpierw z Piotrem Dzięciołem z Opus Film (jeden z producentów "Kruka" oraz producent oscarowej "Idy" - red.), a potem z Canal+. Opowiadałem swoją historię, ale byłem wysłuchiwany - nie "zabijali" wątków, ze względu na trudne tematy. Byli bardzo otwarci i to jest świetne. Są przecież widzowie, którzy płacą pieniądze, by obejrzeć ambitne produkcje, a nie tylko te w tradycyjnej telewizji.
Masz na koncie, jedynie lub aż, scenariusz do filmu "Życie.po.Życiu" z m. in. Liamem Neesonem. To było w 2009 roku. Teraz mamy końcówkę 2017 roku. Dlaczego tak długo to trwało?
Wiesz, tego scenariusza nie mogłem napisać jak miałem 30 lat. Teraz jestem starszy - mam 42 lata, bardziej dojrzały, mam rodzinę, dziecko. Jestem innym człowiekiem i inaczej patrzę na niektóre sprawy, a jak wiadomo, zawsze w dziele jest cząstka artysty
I ot tak, poszedłeś do C+ ze scenariuszem jak bracia Duffer ze "Stranger Things" do Netflixa?
Scenariusz pisałem niemal 3 lata. Jestem samoukiem, czytałem dużo książek, analizowałem filmy. Kilku producentów odrzuciło scenariusz, ale Piotr Dzięcioł z Opusa się tym zainteresował i zauważył potencjał. Napisałem scenariusz filmu, ale on przekonał mnie do rozwinięcia go na serial.
Co czyni "Kruk. Szepty słychać po zmroku" contentem premium? Prócz Podlasia rzecz jasna.
To oczywiście połączenie wielu elementów, ale nacisk kładę przede wszystkim na bohaterów. Kiedy pisałem scenariusz, to miałem gdzieś w głowie nagonkę na spoilery. Dużo się słyszy i widzie apeli, by nie zdradzać fabuły filmu czy serialu. Ja chciałem zrobić coś takiego, że nawet jak wiesz co się wydarzy lub już to widziałeś, to i tak chcesz to zobaczyć jeszcze raz.
W scenopisarstwie amerykańskim są dwie szkoły: "story driven" czyli skierowaną na historię, oraz "character driven" czyli na bohaterów. Ja właśnie chciałem iść tę drugą stronę. To od bohatera zaczyna się historia, od jego wyboru. To bohater przeżywa przygody.
I właśnie formuła serialu na to pozwala. Można sobie na spokojnie rozwijać bohaterów, a nie upychać wszystko w dwugodzinnym filmie.
Z jednej strony pozwala, ale z drugiej strony wymusza dogłębne spojrzenie na wszystkich bohaterów. W serialu, nie ma miejsca na błędy. W filmie można się jakoś wykręcić skrótowością. W serialu niedopowiedzenia muszą być genialne, by ktoś uwierzył, że tak miało być. Nie ma tez miejsca na bohaterów delikatnie zarysowanych. Każdy musi mieć powód do tego, by w ogóle zaistnieć - jaką historię.
Stawiam na pełnokrwiste postacie - to będzie widoczne w "Kruku". Kiedy oglądamy wspaniałe seriale, to potem wszyscy pamiętamy oczywiście o wydarzeniach, ale opowiadamy o bohaterach. Ile się przecież mówiło o Jonie Snow z "Gry o Tron".
I wszyscy potem przejmujemy się, gdy ktoś w serialu umiera.
Na tym to wszystko polega - by stworzyć taką więź z bohaterem. Tak obrócić go dookoła, żeby aż nam się w głowie zakręciło.
W serialu "Kruk. Szepty słychać po zmroku" najważniejszy będzie główny bohater, co już jest podkreślone w samym tytule.
Chciałem by to nazwisko i tytuł oddawały charakter samego pomysłu. Thriller jest takim sposobem na spojrzenie w ciemną stronę duszy człowieka. Oglądamy horrory, czytamy kryminały, żeby oswoić się z mroczną częścią naszego człowieczeństwa. Dla mnie napisanie thrillera jest taką formą wejścia z latarką do ciemnego lasu, by zobaczyć co się kryje w środku.
"Tak przecież powstał "Stranger Things". Do Netflixa przyszło dwóch chłopaków, opowiedzieli ciekawą historię i z tego co czytałem - nie wszyscy byli przekonani, że powstanie hicior, ale zaryzykowali. Świeże projekty tak powstają, bo ktoś w nie wierzy, nie wiadomo czy znajdzie się masowa widownia. Jest np. taki bardzo dobry serial z Rumunii: "W cieniu", który ma swoją "chropowatość" i lokalność. W Australii jest za to "Top of the Lake". I tak też się zaczyna kręcić w Polsce."
"Chciałem napisać wielowarstwową historię, którą chce się oglądać wielokrotnie i odkrywać kolejne elementy na nowo. Jest bardzo mocny zwrot akcji w połowie, który redefiniuje wszystko co widzieliśmy dotychczas. To też sposób na to, by przekonać widza do obejrzenia serialu jeszcze raz - by oglądał go pod paroma kątami."