Przed polską edycją Saturday Night Live fani amerykańskiej wersji programu byli pewni obaw. "Czy będzie to festiwal sucharów?", "Czy ktoś postradał zmysły i chce prześcignąć polskie kabarety?", "Nieee, to się u nas nie sprawdzi". Po czterech odcinkach programu bez obciachu można powiedzieć, że tragedii nie ma, a SNL Polska trzyma poziom i przypadł do gustu wielu widzom. Duża w tym zasługa sztabu scenarzystów z tak zwanego writers room.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
To co widzimy w odcinku, najpierw powstaje we writers room - w jednym pokoju spotyka się kilku scenarzystów i razem tworzą skecze, a potem testują i dopieszczają je przez cały tydzień. To autorska formuła Saturday Night Live, która odpowiada za jakość programu. O szaleńczym tempie pracy rozmawiam z Olą Wolf - head writerem SNL Polska.
Ile osób tworzy writers room? Ile godzin dziennie pracujecie?
We writers room pracuje 7 scenarzystów, dziennie spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu - zdarza się od rana do późnej nocy...
Jak się pani podoba taka formuła? Jakie ma zalety, a jakie wady?
W Stanach taka formuła sprawdza się od ponad 42 lat – spędziliśmy czas z ekipą amerykańskiego SNL i przenieśliśmy ją do Polski właściwie jeden do jednego. Biorąc pod uwagę kreatywne spotkania producentów, reżysera oraz scenarzystów z obsadą i wzajemne zapładnianie myślimy o całym procesie pozytywnie.
Jednak tempo jest, jak można domyślić, ogromne? Przecież co tydzień powstaje nowy, niemal godzinny odcinek...
Tempo pracy rzeczywiście jest ogromne - ale dynamiczna formuła programu wymaga takiej dyscypliny. Bez tego nie byłoby ogranych najważniejszych wydarzeń z tygodnia, którymi żyje cała Polska i show straciłby na aktualności, która jest jego ważnym elementem.
Ile na tydzień tworzycie skeczy - ile zostaje w programie, a ile jest
odrzuconych?
W tygodniu powstaje ok. 15 skeczy. Z nich wybieramy 6, które szlifujemy aż do ostatniej próby generalnej przed publicznością o godzinie 18.00 w sobotę. Odrzucenie danego skeczu zależy od tego jak zareaguje publiczność. Zazwyczaj rezygnujemy z 1-2 skeczy.
Co nastręcza największych trudności?
Jednym z największych wyzwań podczas produkcji jest z pewnością zmiana scenografii i kostiumów. Obie czynności trwają dosłownie minutę lub nawet kilka sekund. Kostiumy czasem są dosłownie zdzierane z aktorów, którzy w kilka sekund muszą być przygotowani na następną scenę.
Jak wygląda atmosfera pracy? Jak wam się współpracuje z gwiazdami i jak
między sobą?
Podczas przygotowywań do sobotniego show wyzwala się niesamowita atmosfera. Przez bliskość współpracy między scenarzystami, obsadą i prowadzącą dany odcinek gwiazdą oraz bardzo szybkie tempo przygotowań, za każdym bardzo się zżywamy. Każdy z nas ma równy wpływ na to, jak finalnie wygląda program, dlatego współpraca przebiega gładko, a atmosfera bywa dosłownie rodzinna.
Co pani czuje, gdy widzi już sam odcinek na żywo - ulgę czy "a to bym zmieniła"?
Oczywiście zawsze pojawia się myśl, że coś można było zmienić. Jednak największym wyznacznikiem jest to, czy publiczność reaguje w odpowiedni sposób. Dopóki jest autentyczna i spontaniczna reakcja, skecz można zaliczyć do udanych.
SNL Polska podoba się wielu widzom - każdy odcinek co tydzień "grzeje" internautów.
Czego to zasługa? Brakowało takiego programu? Mamy dobrych komików? Czy to może zasługa samych scenarzystów (śmiech)?
Wszystkiego razem! Po pierwsze - widzimy, że ludzie czekali na ten typ humoru, który do tej pory nie miał możliwości rozwinąć się w Polsce. Mamy również wspaniałą, utalentowaną obsadę aktorów, wczuwające się w rolę gospodarza gwiazdy i ciekawych artystów muzycznych. Wszyscy twórcy dodają od siebie. Świetni scenarzyści, którzy wywodzą się z najróżniejszych środowisk twórczych i codziennie przynoszą niezliczoną ilość pomysłów. To wielka radość, że wokół programu tworzy się tak zaangażowana i kibicująca nam społeczność.
"W poniedziałek mamy spotkanie z gościem czyli prowadzącym odcinek, razem z całym writers room i obsadą. Pojawiają się pierwsze pomysły, a po południu już ruszamy z pracami scenariuszowymi. W nocy rozpisujemy skecze, by jak najszybciej zacząć pierwsze czytanie. Po drodze odbywają się jeszcze zdjęcia zewnętrzne, czyli skecze nagrywane w plenerze lub lokacjach. W środę, czwartek mamy pierwsze próby studyjne, w piątek - próbę kostiumową i kamerowa, a w sobotę gramy próby przed publicznością i oczywiście o 21:00 gramy na żywo."