
Polskie Saturday Night Live ma być odtrutką po mało śmiesznych kabaretach i miałkich programach rozrywkowych. To format sprawdzony w USA, który rozpoczął kariery takich wybitnych komików jak Will Ferrell, Jimmy Fallon, Bill Muray, Adam Sandler czy Eddie Murphy. Twórcy mierzą się nie tylko z naszym specyficznym poczuciem humoru, ale i legendą. – To będzie hołd dla fanów amerykańskiej wersji programu
"Ucho Prezesa na sterydach"
Gospodarzem pierwszego odcinka będzie Piotr Adamczyk. Możemy się więc spodziewać żartów związanych z jego rolą w "Karol - człowiek, który został papieżem" czy obecnego hitu polskich kin "Listów do M. 3". Jednak formuła programu zakłada, że każdy odcinek prowadzi ktoś inny: aktor, muzyk, sportowiec czy polityk - w kolejnych zobaczymy m. in. Roberta Biedronia. – Wokół gościa, budujemy cały program. Ustalamy z taką osobą z czego może się pośmiać, a jakich spraw nie tykać. Ta osoba musi być też inspirująca dla scenarzystów. Piotr Adamczyk ma pełen wachlarz ról, poczucie humoru i jest fanem SNL. Robert Biedroń to też barwna postać zaangażowana: i politycznie i obyczajowo – zapewnia Jurek Dzięgielewski, producent programu z ramienia Showmaxu. Często do programu zaprasza się też sportowców, bo świetnie znoszą presję produkcji na żywo. Weźmy np. takiego Roberta Lewandowskiego, czułby się tu jak ryba w wodzie – dodaje Dzięgielewski.
"To będzie takie "Ucho prezesa" na sterydach, ale nie dlatego, że będzie ostrzej, choć podejrzewam, że tak będzie, ale dlatego, że odcinek "SNL" trwa o wiele dłużej: 45 minut, więc ilościowo będzie więcej wszystkiego. Sukces "Ucha Prezesa" spowodował, że nabraliśmy odwagi, by stworzyć polską edycję "Saturday Night Live".
"SNL" często porównuję też do "Kabaretu Olgi Lipińskiej". Jest więc monolog czyli stand-up gospodarza, seria skeczy, śmiesznych filmików, wystąpi też gość muzyczny, a na scenie grać będzie rasowy jazz band. Jest też coś, co ja uwielbiam czyli "weekend update" - para-newsowy serwis z podsumowaniem wydarzeń tygodnia."
"Jest moc. Na początku bałem się, jak to będzie, gdy zbierze się wiele osób w jednym miejscu pod hasłem "Ej ludzie, żartujemy!". Na szczęście okazuje się, że strzelamy do jednej bramki i się uzupełniamy. Scenarzyści nie są anonimowi, nie zostawiają nam kawałka papieru i idą, tylko pracują z nami. Nawet mamy karteczki z tekstami, tak na wszelki wypadek, bo tyle się dzieje i dużo się zmienia w skeczach."
Swego czasu program "Szymon Majewski Show" robił furorę w telewizji. Było to coś nowego i spektakularnego. Nie kryjmy się z tym, że początkowo nawet było śmiesznie! Przy "Saturday Night Live", który opiera się na podobnej formule (a raczej to to Szymon oparł swój program na formule NBC), pracuje część tych samych ludzi. W tym aktor Michał Zieliński, którego znamy z parodiowania braci Kaczyńskich czy Andrzeja Leppera.
"Różnica w porównaniu z amerykańska wersją będzie taka, pewnie teraz zaryzykuje, że my jesteśmy inteligentniejsi i przez to to będzie fajniejsze. Pewnie nie raz pojedziemy po bandzie i poruszymy temat tabu. Oczywiście zahaczymy też o politykę, więc jeśli jakiś polityk się sam podłoży, to my się nim zajmiemy. Ale to wszystko będzie na granicy dobrego smaku. Teksty, które zostały napisane są rewelacyjne, trafiliśmy na uzdolnionych scenarzystów."
"To co wyróżnia "SNL" na tle innych programów rozrywkowych w naszym kraju jest to, że tutaj pracuje cały zespół. Jest to wspólna praca, oparta na indywidualności każdego z uczestników. A rozmach całego przedsięwzięcia pozwala przetestować to, co stworzył zespół przed publicznością - jeszcze przed premierą. To znaczy, że zanim wieczorem będzie transmisja na żywo, to wcześniej wystawiamy cały odcinek przed "żywą" widownią. Sprawdzamy co śmieszyło, a co nie i potem to poprawiamy i zostawiamy wszystko co najlepsze do transmitowanego odcinka."
