Internet pęka od ofert sprzedaży niechcianych prezentów. Znajdziemy je choćby na Allegro czy OLX.
Internet pęka od ofert sprzedaży niechcianych prezentów. Znajdziemy je choćby na Allegro czy OLX. Fot. naTemat
Reklama.
– Tata jak zwykle kupił wszystkim randomowe prezenty w Rossmannie – powiedziała mi dzień po świętach koleżanka, zresztą wyraźnie tym faktem rozbawiona. Bo to w jej domu żadna nowość. – Byłam gotowa nawet na mandarynki, ale koniec końców dostałam perfumy, których nie będę używać i kremy, którymi nie będę się smarować – dodała.
To całkiem częsta sytuacja – zwłaszcza w rodzinach, których członkowie silą się na to, żeby zrobić komuś niespodziankę, a nie po prostu poprosić o list do świętego Mikołaja.
Naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi Allegro. Wy też może dostaliście takiego mejla jeszcze w trakcie świąt – platforma aukcyjna zachęcała mnie, żebym wystawił swoje niechciane prezenty na aukcję. Ja zarobię, ktoś może kupi coś, czego potrzebuje, a Allegro też będzie zadowolone. Wygrywają na tym wszyscy. Trzeba też dodać, że serwis aktywnie zachęca użytkowników do sprzedaży – w promocyjnym okresie wystawienie oferty jest bezpłatne, nie ma też prowizji od sprzedaży.
Zaintrygowany zadzwoniłem do Allegro i jak się okazało – to nie pierwsza taka akcja. – W 2016 roku to było milion z haczykiem przedmiotów, które zakwalifikowaliśmy jako nietrafione prezenty. Jeśli chodzi o kategorie, w których są sprzedawane, to praktycznie w każdej. Sporo jest mody – mówi w rozmowie z naTemat Michał Bonarowski z Allegro.
Skąd wiadomo, ile z ofert to nietrafione prezenty? – To wynika z wyliczeń naszego algorytmu, który bada użytkowników, którzy nie byli wcześniej aktywni, a nagle po świętach coś wystawili – tłumaczy Bonarowski.
Michał Bonarowski
Allegro

Jest w każdym miesiącu kilkadziesiąt milionów ofert i nagle przychodzi milion wystawiany przez tzw. śpiochów. To ci, którzy raczej nie sprzedają, a kupują, i nagle w tym okresie coś chcą sprzedać.

Wolumen systematycznie rośnie. jeszcze w 2014 roku było takich poświątecznych prezentów do kupienia czy wylicytowania około pół miliona. 2016 rok to już ponad milion, a teraz pewnie ten rekord pęknie. – W poprzednich latach ten okres niższych kosztów albo zerowych kosztów wystawiania trwał 2-3 dni, maksymalnie tydzień. W tym roku poszliśmy na całość. Zaczęliśmy od wczoraj (27 grudnia – red.), a akcja trwa do 31 stycznia – podsumowuje Bonarowski.
Mydło i powidło
Przejrzałem więc Allegro. I rzeczywiście, oferty od osób niezwiązanych na co dzień z serwisem bardzo łatwo znaleźć. Poszukiwania rozpocząłem w kategorii "Odzież damska". Praktycznie od razu natrafiłem na sukienkę marki Reserved. Trzeba jednak przyglądać się – w Allegro około 90 proc. ofert pochodzi od profesjonalnych sprzedawców, więc wiele rzeczy można przeoczyć. Trzeba wręcz wpatrywać się pomiędzy kolejne aukcje.
logo
Fot. Allegro
Licytacja trwa, ale można ją też kupić od ręki (jest cena „kup teraz”). "Witam, sprzedaję sukienkę widoczną na zdjęciach w rozmiarze 40, stan idealny" – pisze sprzedająca. Szybko sprawdzam, że jest użytkownikiem Allegro od 13 lat i 9 miesięcy, ale w ciągu ostatniego roku przeprowadziła… jedną transakcję.
A może telefon? O, tych aukcji jest od groma. Pierwsza z brzegu z LG G6. Już sam tytuł mówi wszystko: "nowy, nie otwierany". Sprzedający w ciągu roku przeprowadził 17 transakcji. To już coś, ale generalnie to niedzielny Allegrowicz.
logo
Fot. Allegro
Perfumy? Wiadomo – tutaj bardzo łatwo o niechciany czy nietrafiony prezent. Więc są i aukcje. Choćby ta z flakonikiem od Diora. Wystawiający dorobił się 5 ocen w ciągu roku. "Nowe, oryginalne i nieużywane. Zakupione w polskim sklepie". Jest cena kup teraz, ale można się licytować – co zresztą powtarza się, bo umożliwianie licytacji jest charakterystyczne dla tych, którzy chcą się czegoś "pozbyć".
logo
Fot. Allegro
Nie samym Allegro człowiek żyje
W błędzie jest jednak ten, kto się spodziewa, że wszystkie nieudane świąteczne prezenty wędrują na Allegro. Ruch rośnie także w serwisie OLX – który reklamuje się jako serwis bardziej poświęcony ofertom lokalnym.
Choćby ten smartfon – z opisu aukcji wynika, że jest nowy i nieużywany. "Telefon bez simlocka z Play. Posiada 2 lata gwarancji" – chwali się sprzedawca.
logo
Fot. OLX
– Wiele osób chcących pozbyć się niechcianych podarków w ogłoszeniu pisze "nietrafiony prezent", jakby w potrzebie usprawiedliwienia swoich działań – mówi w rozmowie z naTemat Paulina Rezmer z OLX. W serwisie przy okazji świąt najwięcej dzieje się w dziale z elektroniką. – Kategoria "elektronika" co roku na przełomie grudnia i stycznia rośnie o średnio 10 proc. w stosunku do pozostałych miesięcy – dodaje. Rezmer podkreśla również, że wzrosty w innych działach nie są tak spektakularne, ale nie da się ukryć, że i tutaj po świętach "dzieje się".
Swoją drogą serwis przy okazji zeszłorocznych świąt przeprowadził ankietę. Wynika z niej, że dla 30 proc. Respondentów najbardziej nietrafione prezenty to… skarpetki. Dalej są kapcie, żelazko, garnki, dzieła sztuki, piżamy, poradniki, podręczniki, zabawki, rękawiczki, swetry. Z drugiej strony pożądamy sprzętu elektronicznego, pieniędzy i rzeczy związanych z hobby.
A co dla tych, którzy nie chcą sprzedawać prezentów, bo nie wypada, ale z drugiej strony nie skorzystają z nich? Nietrafiony prezent zawsze można oddać. Choćby Jasnogórski Punkt Charytatywny jak co roku zachęca do oddawania niechcianych podarunków. Wszystko zaczęło się w 2011 roku, kiedy jeden z czytelników katolickiej "Niedzieli" napisał list do pisma. Zauważył w nim, że wiele z podarków, które my rzucimy w kąt, mogą komuś się przysłużyć. Te niepotrzebne rzeczy mogą być dla biedniejszych przedmiotami marzeń.
To właśnie ten list zainspirował o. Szymona Botula, opiekuna Punktu Charytatywnego przy Jasnej Górze, do rozpoczęcia akcji. To już kolejna jej edycja.