Najpierw ukazała się książka. Po paru miesiącach pojawił się artykuł w BBC Travel. I okazuje się, że to podejście zyskuje coraz więcej zwolenników. Chodzi o trzy słowa, które podobno najlepiej charakteryzują mentalność Polaków. I choć rzeczywiście chyba każdy z nas powtarza je w życiu wiele razy, to mało kto spodziewałby się, że to może być coś na kształt duńskiego "hygge" czy szwedzkiego "lagom".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Trzy magiczne słowa
"Ya-kosh toe ben-jay" – te trzy słowa mają taką moc, że mogą pomóc przetrwać ciężkie czasy. O tym polskim podejściu można przeczytać na stronach serwisu BBC Travel w tekście zachęcającym do odwiedzin Warszawy. Jest tu sporo o architektonicznych kontrastach stolicy – od palmy przy dawnym Domu Partii po kamieniczki na Starówce. I jest też sporo o traumatycznej historii miasta i całego kraju, pomimo której Polacy pozostają optymistami. Jest o 123 latach niewoli pod zaborami czy o zniszczeniach II wojny światowej, po której kraj znalazł się pod butem Związku Radzieckiego. Co nam pomogło przetrwać? Właśnie to podejście, nasze "hygge" – że "jakoś to będzie".
Autorka tekstu, Olga Mecking, doskonale zna temat. To pisarka i tłumaczka, prowadząca blog The European Mama; z pochodzenia Polka, ale od dłuższego czasu mieszkająca zagranicą – w ostatnich latach w Holandii, z mężem Niemcem. To spojrzenie na Polskę i Polaków z pewnej perspektywy dało jej pewien dystans, ale też zapewne i jakiś sentyment do ojczyzny. Pisze bowiem, że słowa "jakoś to będzie" zna już od dzieciństwa.
Olga Mecking powołuje się przy tym na autorów książki, jaką parę miesięcy temu wydało wydawnictwo Znak: "Jakoś to będzie. Szczęście po polsku". W środku można znaleźć wypowiedzi znanych Polaków, którzy potwierdzają, że chcieć to móc i że dzięki podejściu "jakoś to będzie" jesteśmy w stanie przetrwać i osiągnąć wiele; są to choćby Aleksander Doba, Jurek Owsiak czy Rafał Madajczak.
Jak u Szwejka
W polskiej literaturze faktycznie można znaleźć wiele odniesień do filozofii "jakoś to będzie". Ale raczej to nie są przykłady pozytywne – bardziej są to dowody na nasze niezorganizowanie. "Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,/ Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!." – pisał Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu". No i też należy pamiętać, że to nie tylko w polskiej literaturze filozofia "jakoś to będzie" ma swoich wielkich bohaterów. "Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było" – można znaleźć w Tomie II "Przygód dobrego wojaka Szwejka". Więc to "jakoś to będzie" chyba nie tylko polskie jest – może bardziej słowiańskie. I – przynajmniej nie zawsze – jest powodem do dumy.
Kulturoznawca, prof. Mirosław Pęczak w rozmowie z naTemat zwraca uwagę, że filozofia "jakoś to będzie" może się sprawdzać w czasach wyjątkowo trudnych, w chwilach przełomu. W czasach zwyczajnych, jego zdaniem, taki sposób życia raczej jest drażniący dla otoczenia.
– Obecnie raczej zaczyna się cenić nie to, co jest efektem jakiegoś nieprzemyślanego zrywu, lecz to, co jest skutkiem jakiegoś planu – zauważa kulturoznawca. Wygląda więc na to, że po 89' coraz bardziej w sposobie myślenia i w filozofii życia upodobniamy się do Zachodu. Choćby dlatego, że coraz więcej Polaków wyjeżdża i pracuje na Zachodzie. I trudno, aby ów Zachód pokochał polskie "Jakoś to będzie", jeśli przyjdzie mu się zetknąć z polskim fachowcem – pracownikiem budowy czy inżynierem – który tej filozofii będzie hołdował w swojej pracy zawodowej. W końcu polscy fachowcy są cenieni w innych krajach nie za słomiany zapał i ułańską fantazję, lecz za solidność. A ona z "jakoś to będzie" raczej nie ma nic wspólnego.
Otwarty umysł i... "Sky is the limit"?
Ale właśnie – wszystko zależy od okoliczności. Czasem – jak przyznaje prof. Pęczak – takie podejście do życia może mieć pozytywne skutki.
"Solidarność" nie osiągnęłaby tego, co się udało, gdyby postawiono wyłącznie na "jakoś to będzie". Choć z drugiej strony, gdyby zawsze wszystko planowano...
"Równie dobrze moglibyśmy napisać "Jakoś to będzie. Nieszczęście po polsku" – żartowała latem w wywiadzie dla Programu Drugiego Polskiego Radia jedna z autorek książki Beata Chomątowska. Wyjaśniała, że "Jakoś to będzie" to jest "ryzykowanie, które pozwala osiągnąć rzeczy, które innym wydają się niemożliwe, bo kalkulują na zimno". A kolejny współautor, Daniel Lis, uściślał: "Akcent kładziemy nie na 'jakoś', ale na 'będzie'. Nie na bylejakość, którą niektórzy wiążą z tym hasłem, ale na taką niezłomną pewność, że sobie poradzimy ze wszystkimi trudnościami prędzej czy później".
To nasza filozofia życia. Zapomnij o hygge, bo jakoś to będzie!
Jesteśmy szczęśliwi na przekór modom, autorytetom i przeciwnościom losu. Wierzymy w rodzinę i tradycję, ważne jest dla nas życie duchowe. Ale lubimy też być zadziorni, a dzięki naszej ułańskiej fantazji niemożliwe staje się możliwe. W ciężkich czasach ratuje nas sarkastyczne poczucie humoru, a nade wszystko niezachwiana wiara, że ze wszystkimi trudnościami sobie poradzimy. To nasza filozofia: JAKOŚ TO BĘDZIE. Dzięki niej potrafimy przenosić góry.
wydawnictwo Znak o książce "Jakoś to będzie. Szczęście po polsku"
Pozostaje się zatem cieszyć, że na świecie dostrzega się pozytywne elementy w polskim "jakoś to będzie" ale i jednocześnie wierzyć, że sami Polacy nie będą w życiu kierować się tylko i wyłącznie tą właśnie filozofią.
Reklama.
Olga Mecking
blogerka, tłumaczka i pisarka; autorka tekstu w BBC Travel
"Dorastając w Polsce, często słyszałam słowa 'Jakoś to będzie' (wymowa po angielsku: ‘Ya-kosh toe ben-jay’). Moi rodzice mówili mi tak, kiedy się martwiłam i zawsze uważałam, że te trzy słowa są bardzo zachęcające. Dosłownie fraza ta oznacza "wszystko w końcu się ułoży" - ale to znaczy o wiele więcej. Nie chodzi o to by siedzieć bezczynnie i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze, "Jakoś to będzie" to działanie bez obaw o konsekwencje. Wtedy można osiągnąć niemożliwe. Podejmuje się ryzyko i nie obawia się niepowodzeń. "
dr hab. Mirosław Pęczak
prof. Uniwersytetu Warszawskiego
Filozofia "Jakoś to będzie" wskazuje na przewagę spontaniczności nad planowaniem. Taka mentalność była już Polakom w przeszłości przypisywana i wydaje się, że wielu Polaków było z tego zadowolonych, jakby zapominając, że w historii na takim podejściu niejednokrotnie przegrywaliśmy. Ale sporo się zmieniło w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat – romantyczne czy może pseudoromantyczne "Jakoś to będzie" nie jest już dominującym modelem działania Polaków.
dr hab. Mirosław Pęczak
kulturoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego
"Jakoś to będzie" można traktować jako jedną z wielu – nie jedyną – strategię przetrwania w jakichś niepewnych czasach. Ta filozofia czasem się sprawdzała w takich trudnych chwilach jak okupacja czy w momentach przełomu, jak choćby wybuch "Solidarności" w roku 80'. Jasne, że w nieuporządkowanej rzeczywistości lepiej mieć otwarty umysł i działać spontanicznie, solidność i planowanie zostawiając z boku. Ale trzeba pamiętać, że wówczas w 1980 r. to nie było tak, że pojawił się pomysł i nastąpiło pospolite ruszenie – to było połączenie pomysłowości z planowaniem; nie przypadkiem "Solidarność" nazwano samoograniczającą się rewolucją.