
Najpierw ukazała się książka. Po paru miesiącach pojawił się artykuł w BBC Travel. I okazuje się, że to podejście zyskuje coraz więcej zwolenników. Chodzi o trzy słowa, które podobno najlepiej charakteryzują mentalność Polaków. I choć rzeczywiście chyba każdy z nas powtarza je w życiu wiele razy, to mało kto spodziewałby się, że to może być coś na kształt duńskiego "hygge" czy szwedzkiego "lagom".
"Ya-kosh toe ben-jay" – te trzy słowa mają taką moc, że mogą pomóc przetrwać ciężkie czasy. O tym polskim podejściu można przeczytać na stronach serwisu BBC Travel w tekście zachęcającym do odwiedzin Warszawy. Jest tu sporo o architektonicznych kontrastach stolicy – od palmy przy dawnym Domu Partii po kamieniczki na Starówce. I jest też sporo o traumatycznej historii miasta i całego kraju, pomimo której Polacy pozostają optymistami. Jest o 123 latach niewoli pod zaborami czy o zniszczeniach II wojny światowej, po której kraj znalazł się pod butem Związku Radzieckiego. Co nam pomogło przetrwać? Właśnie to podejście, nasze "hygge" – że "jakoś to będzie".
"Dorastając w Polsce, często słyszałam słowa 'Jakoś to będzie' (wymowa po angielsku: ‘Ya-kosh toe ben-jay’). Moi rodzice mówili mi tak, kiedy się martwiłam i zawsze uważałam, że te trzy słowa są bardzo zachęcające. Dosłownie fraza ta oznacza "wszystko w końcu się ułoży" - ale to znaczy o wiele więcej. Nie chodzi o to by siedzieć bezczynnie i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze, "Jakoś to będzie" to działanie bez obaw o konsekwencje. Wtedy można osiągnąć niemożliwe. Podejmuje się ryzyko i nie obawia się niepowodzeń. "
W polskiej literaturze faktycznie można znaleźć wiele odniesień do filozofii "jakoś to będzie". Ale raczej to nie są przykłady pozytywne – bardziej są to dowody na nasze niezorganizowanie. "Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,/ Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!." – pisał Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu". No i też należy pamiętać, że to nie tylko w polskiej literaturze filozofia "jakoś to będzie" ma swoich wielkich bohaterów. "Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było" – można znaleźć w Tomie II "Przygód dobrego wojaka Szwejka". Więc to "jakoś to będzie" chyba nie tylko polskie jest – może bardziej słowiańskie. I – przynajmniej nie zawsze – jest powodem do dumy.
Filozofia "Jakoś to będzie" wskazuje na przewagę spontaniczności nad planowaniem. Taka mentalność była już Polakom w przeszłości przypisywana i wydaje się, że wielu Polaków było z tego zadowolonych, jakby zapominając, że w historii na takim podejściu niejednokrotnie przegrywaliśmy. Ale sporo się zmieniło w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat – romantyczne czy może pseudoromantyczne "Jakoś to będzie" nie jest już dominującym modelem działania Polaków.
Ale właśnie – wszystko zależy od okoliczności. Czasem – jak przyznaje prof. Pęczak – takie podejście do życia może mieć pozytywne skutki.
"Jakoś to będzie" można traktować jako jedną z wielu – nie jedyną – strategię przetrwania w jakichś niepewnych czasach. Ta filozofia czasem się sprawdzała w takich trudnych chwilach jak okupacja czy w momentach przełomu, jak choćby wybuch "Solidarności" w roku 80'. Jasne, że w nieuporządkowanej rzeczywistości lepiej mieć otwarty umysł i działać spontanicznie, solidność i planowanie zostawiając z boku. Ale trzeba pamiętać, że wówczas w 1980 r. to nie było tak, że pojawił się pomysł i nastąpiło pospolite ruszenie – to było połączenie pomysłowości z planowaniem; nie przypadkiem "Solidarność" nazwano samoograniczającą się rewolucją.
To nasza filozofia życia. Zapomnij o hygge, bo jakoś to będzie!
Jesteśmy szczęśliwi na przekór modom, autorytetom i przeciwnościom losu. Wierzymy w rodzinę i tradycję, ważne jest dla nas życie duchowe. Ale lubimy też być zadziorni, a dzięki naszej ułańskiej fantazji niemożliwe staje się możliwe. W ciężkich czasach ratuje nas sarkastyczne poczucie humoru, a nade wszystko niezachwiana wiara, że ze wszystkimi trudnościami sobie poradzimy. To nasza filozofia: JAKOŚ TO BĘDZIE. Dzięki niej potrafimy przenosić góry.
