Jean-Claude Juncker nie jest przesadnym optymistą przed jutrzejszym spotkaniem z premierem rządu. Czy Morawieckiemu uda się przekonać przewodniczącego KE, że teraz w Polsce wszystko już będzie szło w dobrym kierunku?
Jean-Claude Juncker nie jest przesadnym optymistą przed jutrzejszym spotkaniem z premierem rządu. Czy Morawieckiemu uda się przekonać przewodniczącego KE, że teraz w Polsce wszystko już będzie szło w dobrym kierunku? Fot. flickr.com/ European People's Party
Reklama.
Beata Szydło, choć przez dwa lata zapewniała Polki i Polaków o tym, że nasza ojczyzna wstała z kolan i zyskuje na międzynarodowej arenie, ani razu nie spotkała się w cztery oczy z przewodniczącym Komisji Europejskiej. Trudne byłoby zresztą to spotkanie. Mało który premier gotów jest na wysłuchiwanie połajanek, jakich można się było spodziewać od przewodniczącego KE. Powodów było wiele, jak rażące przykłady łamania demokracji i deptanie zapisów konstytucji. Jeśli już Szydło widziała się z Junckerem, to jedynie przy okazji szczytów Unii, w szerszym gronie. Najczęściej jednak rozmawiali za pośrednictwem Twittera.
Być może teraz to się zmieni. Jak donosi Onet.pl, jutro nowy premier Mateusz Morawiecki ma odbyć pierwsze dwustronne spotkanie z przewodniczącym KE. Pierwsze odkąd został premierem i pierwsze od dwóch lat, odkąd PiS doszedł do władzy. Jean-Claude Juncker przyznał podczas dzisiejszej konferencji prasowej, że nie jest przesadnym optymistą, ale nie jest też pesymistą, jeśli chodzi o jutrzejsze spotkanie. – Nie prowadzimy wojny z Polską, jesteśmy od tego dalecy, ale chcemy, żeby nasze obawy były traktowane poważnie – oświadczył dziś szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Jedno jest pewne, nie należy spodziewać się jakichś ustępstw ze strony Unii. – Nie będziemy zmieniać polityki tylko dlatego, że zaczął się nowy rok – dodał Jean -Claude Juncker.
Przed Morawieckim stoi więc zaiste trudne zadanie. Spotkanie Morawiecki-Juncker ma się odbyć wieczorem. Tymczasem na południe zapowiadana jest rekonstrukcja rządu Prawa i Sprawiedliwości. Być może lista nowych ministrów, a w jeszcze większym stopniu lista tych, którzy stracą stanowiska podczas zapowiadanych zmian w gabinecie pokaże, czy wieczorne spotkanie ma sens, czy przeciwnie – misja Mateusza Morawieckiego jest z kategorii political-fiction i rodzimą wersją mission impossible.
źródło: Onet.pl