Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Reklama.
Dużym zaskoczeniem wyjazdowego posiedzenia klubu PO było wystąpienie Stefana Niesiołowskiego w sprawie in vitro. Stwierdził on, że partia powinna złożyć w Sejmie tylko jeden projekt regulacji tej kwestii (są dwa: liberalny Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i konserwatywny Jarosława Gowina), bo w przeciwnym razie przeciwnicy będą rozgrywać wewnętrzne różnice w PO. Niesiołowski, uważany za konserwatystę, wyraził poparcie dla liberalnego projektu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Posłowie mieli też pretensje do Jarosława Gowina, że ten do tej pory nie złożył w klubie parlamentarnym swojego projektu w sprawie in vitro. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz apelowała zaś, by poszanować wolność sumienia tych polityków, którzy są przeciwko in vitro. Zostało to odebrane jako wsparcie dla konserwatystów.
liberalny poseł PO
źródło: Gazeta Wyborcza

a dyskusja zmierza w złym kierunku. Każdy mówił o sumieniu, ale przecież nikt nikomu nie każe robić in vitro czy wchodzić w związki partnerskie. Chodzi o to, by dać ludziom wybór.


Sam premier Donald Tusk mówił, że nawet najbardziej liberalna ustawa będzie bardziej konserwatywna od wolnoamerykanki, z jaką mamy do czynienia dzisiaj. – Zdaniem premiera najważniejsze jest, czy będziemy refundować in vitro – mówi uczestnik spotkania.

Źródło: Gazeta Wyborcza