Polscy himalaiści, którzy wyruszyli z zimową wyprawą na K2, od kilku dni są w bazie pod szczytem i szykują się do jego zdobycia. Każdy ich wpis w sieci spotyka się z ogromnym odzewem i widać, jak miłośnicy takich wypraw, bardzo na te relacje czekali. Jest kibicowanie, dodawanie otuchy, ale też zachwyt. Zwłaszcza nad Dziennikiem Wyprawowym, który już stał się hitem. "Rewelacyjnie opisane", "Ależ to się dobrze czyta! Powodzenia Panowie!" – reagują internauci. Naprawdę można przez chwilę poczuć jak jest tam, wysoko, na - 25 stopni....
W Zimowej Narodowej Wyprawie na K2 bierze udział 13 uczestników. Jest druga połowa stycznia, z Warszawy wylecieli pod koniec grudnia. Na osiągnięcie wierzchołka mają czas do 20 marca, bo wtedy kończy się zima. W bazie, która znajduje się na wysokości 5135 m n.p.m., są od 9 stycznia. W ostatnich dniach zaliczyli kilka wyjść w górę, były próby założenia obozu na wysokości 6200 m n.p.m., ale warunki pogodowe jeszcze na to nie pozwoliły, choć sytuacja może się zmienić każdego dnia.
Internauci śledzą każdy ich krok. Każdy wpis, czy zdjęcie himalaistów wzbudza duże poruszenie: "Niech moc będzie z wami!", "Jezu, chłopaki, trzymam za was kciuki!", "Ależ to się czyta! Chcę więcej!" – płyną słowa wsparcia. Emocje tym większe, że to historyczna wyprawa zimą na K2. Wcześniej tylko trzy wyprawy próbowały tego dokonać. Tyle, że wtedy, w latach 80. ubiegłego wieku, i nawet później, na początku 2000 roku, nie było szans, by tylu ludzi – na bieżąco – mogło te wyprawy przeżywać. "Jak dobrze, że dzięki dzisiejszej technice, możemy na bieżąco śledzić Wasze działania! Dziękujemy i prosimy o więcej" – piszą.
"Czyta się je z zapartym tchem!"
Wyobrażacie sobie ich codzienne życie? W namiotach, przy temperaturze, dajmy na to – 25 stopni? Przygotowywanie posiłków? Zastanawialiście się, jak to wygląda? No to poczytajcie. Dziennik Wyprawowy himalaistów to prawdziwa perełka. Do 20 stycznia na Facebooku są już cztery części, a internauci tak zachwyceni, że za każdym domagają się więcej.
"Rewelacja, czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy, czyta się je z zapartym tchem!", "Dziękuję za dziennik, każdego dnia szukam nowych wpisów", "Kto jest autorem?" – zachwyt jest taki, że Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera w którymś momencie zdradził nazwisko autora w komentarzach. "To Rafał Fronia – nasz naczelny kronikarz wyprawy" – napisał.
"Kucharz to nasz cudotwórca"
W tym dzienniku jest i życie w namiocie, i "harówka" na ścianie, są emocje i proza życia. Kuchnia, wolny czas, kąpiel. "Trzeba być zdrowym, a niektórzy z nas chorują, nie jesteśmy nadludźmi, na zmianę to czujemy się dobrze, to gorzej. Kucharz wychodząc z siebie gotuje jak na stół królewski: pizza, makarony, pieczenie z yaka, no i ryż... duuużo ryżu. Tylko ta monotonia śniadań, jajko smażone, ciapati, naleśnik, jajko jako omlet... " – to fragment części I, z 13 stycznia, jeszcze z trekkingu do bazy.
I tak wyobrażamy sobie, że dzień jest krótki, słońce wschodzi o 8.31, zachodzi o 15.31. Rano w cieniu jest -25, a nawet -31, w południe, jak słońce przygrzeje – 16. Zaraz po zmroku temperatura spada w ciągu kilku minut. W mesie jest 0 stopni, ale już można "posiedzieć, pograć w karty, przeanalizować meteo na kolejne dni, zworować liny"...
"Karty, szachy, dziesiąta herbata... i kolacja, siedzimy, gadamy, jest wesoło, atmosfera cudna. Kolacja, to właściwie ta sama odsłona lunchu, dochodzi tylko deser. Jakiś budyń, owoce siekane z puszki, ale mieliśmy też pizzę mega gigant i szaszłyki... Nasz kucharz Mosin, sprawdzony na kilku zimach to nasz cudotwórca kuchni" – opisuje "Raf".
"Łaźnię czas zacząć, brrr"
A jak wygląda poranne przebieranie się w śpiworze?
Albo czytanie książki?
Kąpiel?
Było i wsparcie dla WOŚP
To tylko jeden element tych relacji. Są nagrania, kamera 360, indywidualne wpisy... Nawet wsparcie dla WOŚP.
Przypomnijmy, K2 (8611 m n.p.m.) to jedyny, niezdobyty dotąd zimą, ośmiotysięcznik. W polskiej wyprawie biorą udział: Krzysztof Wielicki, Artur Małek, Janusz Gołąb, Adam Bielecki, Rafał Fronia, Piotr Tomala, Marcin Kaczkan, Marek Chmielarski, Dariusz Załuski, Krzysztof Wranicz, Denis Urubko, Piotr Snopczyński, Jarosław Botor i Maciej Bedrejczuk.
Wsparcie z dołu do nich dociera. "Serdecznie wszystkich pozdrawiamy, dziękujemy za wsparcie – docierają do nas informacje o tym co robicie by nas dopingować, to dużo dla nas znaczy" – to również fragment dziennika. Tylko trzymać kciuki!
"Wchodzimy na lodowiec. Płaska, idealnie lodowa powierzchnia. Tylko zimą można przeglądać się w takim lodzie. Nie ma śniegu. Jednolita, mleczne lodowe jezioro, zastygłe. Ale gdy bliżej się przyjrzeć widać żyłki krystalicznego, przezroczystego lodu, można zajrzeć w głąb, w mroczną i zimną czeluść jeziora". Czytaj więcej
Dziennik Wyprawy cz. II
fragment
" Zdjąć piżamkę to nic, ale założyć koszulkę, która ma -27... trzeba szybko, ale delikatnie, no bo sopelki wiszą... Ubieranie kończą buty, okulary i co tam będzie potrzebne. Teraz trzeba upchać i rozmrozić kilka rzeczy zamarzniętych nocą na kamień: krem, pasta do zębów, chusteczki... upycham to... no tam, gdzie ciepło. Zabieram jeszcze butlę z nocnym siku i wyłażę".
Dziennik Wyprawy cz. 2
fragment
"Trzymam ją jedną ręką, w rękawicy, a drugą tulę butlę z ciepłą wodą turlając ją po brzuchu, gdy dłoń na zewnątrz zgrabieje: szybka zmiana... tak co 2 minuty. W świetle czołówki widać smugę pary, z ust, jak z pyska smoka bucha ciepło, płynie strugami do góry, znajduje sznureczki okulary, skarpetki i inne bambetle... i powoli oblepia to białymi lodowymi igiełkami, które rano runą na mnie śnieżycą jak tylko poruszę się lekko".
Dziennik Wyprawowy cz. 4
fragment
"Szybko zrzucam to co mam na sobie, bose stopy stoją na lodowej powłoce pokrywającej karimat, tuż obok -21 stopni, łaźnię czas zacząć brrrr, kubkiem nabieram wody, i wylewam to na głowę, parzy! Ale spływająca woda stygnie szybko, na ramionach jest ciepła, na brzuchu letnia, gdy spływa po kolanach już czuć, że stygnie, a dotknąwszy stóp ledwie płynie, zaraz pogrubi lodową skorupę na karimacie, na której soję, trzeba uważać by nie wywalić orła...". Czytaj więcej