
Polscy himalaiści, którzy wyruszyli z zimową wyprawą na K2, od kilku dni są w bazie pod szczytem i szykują się do jego zdobycia. Każdy ich wpis w sieci spotyka się z ogromnym odzewem i widać, jak miłośnicy takich wypraw, bardzo na te relacje czekali. Jest kibicowanie, dodawanie otuchy, ale też zachwyt. Zwłaszcza nad Dziennikiem Wyprawowym, który już stał się hitem. "Rewelacyjnie opisane", "Ależ to się dobrze czyta! Powodzenia Panowie!" – reagują internauci. Naprawdę można przez chwilę poczuć jak jest tam, wysoko, na - 25 stopni....
Wyobrażacie sobie ich codzienne życie? W namiotach, przy temperaturze, dajmy na to – 25 stopni? Przygotowywanie posiłków? Zastanawialiście się, jak to wygląda? No to poczytajcie. Dziennik Wyprawowy himalaistów to prawdziwa perełka. Do 20 stycznia na Facebooku są już cztery części, a internauci tak zachwyceni, że za każdym domagają się więcej.
"Wchodzimy na lodowiec. Płaska, idealnie lodowa powierzchnia. Tylko zimą można przeglądać się w takim lodzie. Nie ma śniegu. Jednolita, mleczne lodowe jezioro, zastygłe. Ale gdy bliżej się przyjrzeć widać żyłki krystalicznego, przezroczystego lodu, można zajrzeć w głąb, w mroczną i zimną czeluść jeziora". Czytaj więcej
W tym dzienniku jest i życie w namiocie, i "harówka" na ścianie, są emocje i proza życia. Kuchnia, wolny czas, kąpiel. "Trzeba być zdrowym, a niektórzy z nas chorują, nie jesteśmy nadludźmi, na zmianę to czujemy się dobrze, to gorzej. Kucharz wychodząc z siebie gotuje jak na stół królewski: pizza, makarony, pieczenie z yaka, no i ryż... duuużo ryżu. Tylko ta monotonia śniadań, jajko smażone, ciapati, naleśnik, jajko jako omlet... " – to fragment części I, z 13 stycznia, jeszcze z trekkingu do bazy.
A jak wygląda poranne przebieranie się w śpiworze?
" Zdjąć piżamkę to nic, ale założyć koszulkę, która ma -27... trzeba szybko, ale delikatnie, no bo sopelki wiszą... Ubieranie kończą buty, okulary i co tam będzie potrzebne. Teraz trzeba upchać i rozmrozić kilka rzeczy zamarzniętych nocą na kamień: krem, pasta do zębów, chusteczki... upycham to... no tam, gdzie ciepło. Zabieram jeszcze butlę z nocnym siku i wyłażę".
"Trzymam ją jedną ręką, w rękawicy, a drugą tulę butlę z ciepłą wodą turlając ją po brzuchu, gdy dłoń na zewnątrz zgrabieje: szybka zmiana... tak co 2 minuty. W świetle czołówki widać smugę pary, z ust, jak z pyska smoka bucha ciepło, płynie strugami do góry, znajduje sznureczki okulary, skarpetki i inne bambetle... i powoli oblepia to białymi lodowymi igiełkami, które rano runą na mnie śnieżycą jak tylko poruszę się lekko".
"Szybko zrzucam to co mam na sobie, bose stopy stoją na lodowej powłoce pokrywającej karimat, tuż obok -21 stopni, łaźnię czas zacząć brrrr, kubkiem nabieram wody, i wylewam to na głowę, parzy! Ale spływająca woda stygnie szybko, na ramionach jest ciepła, na brzuchu letnia, gdy spływa po kolanach już czuć, że stygnie, a dotknąwszy stóp ledwie płynie, zaraz pogrubi lodową skorupę na karimacie, na której soję, trzeba uważać by nie wywalić orła...". Czytaj więcej
To tylko jeden element tych relacji. Są nagrania, kamera 360, indywidualne wpisy... Nawet wsparcie dla WOŚP.
