
Prezydent Andrzej Duda nie ma łatwo po dymisji ikony walki o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej, Antoniego Macierewicza. Najpierw oberwał od Tomasza Sakiewicza, teraz bez żadnych ogródek zrobił to znany działacz Wolnych Związków Zawodowych i opozycji demokratycznej w czasach PRL. Choć wydawałoby się, że przy tak smutnej okazji po prostu nie sposób tego uczynić.
REKLAMA
Tym razem wszystko zaczęło się od reakcji prezydenta Andrzeja Dudy na śmierć Dolores O'Riordan, wokalistki The Cranberries. Prezydent zamieścił tweeta o tym, że O'Riordan osierociła The Cranberries, ale zostawiła wiele pięknej muzyki. "Dolores płaczemy i dziękujemy! RIP" – napisał prezydent. Internautka wyjaśniła prezydentowi, że przede wszystkim O'Riordan osierociła trójkę swoich dzieci, na co także zareagował prezydent, pisząc, że bardzo lubił głos i muzykę wokalistki The Cranberries.
Tego nie zdzierżył Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista z czasów Wolnych Związków Zawodowych i początków "Solidarności", dziś wyraźnie sympatyzujący ze środowiskiem skupionym wokół ojca Tadeusza Rydzyka i betonowym skrzydłem obozu "dobrej zmiany". Wytknął prezydentowi Dudzie podlizywanie się pospólstwu oraz ironizował na temat flagi na pałacu, której nie opuszczono.
Przywołał też w negatywnym kontekście poprzednią imprezę, na której Andrzej Duda - jak to napisał Wyszkowski - miał się "podlizywać pospólstwu". W grudniu prezydent uczestniczył w gali z okazji 25-lecia Polsatu. Dziennikarze "Gazety Polskiej" i portalu Niezależna uznali obecność na niej głowy państwa i złożenie gratulacji Zygmuntowi Solorzowi za niesmaczne.
