Mało który sędzia chce firmować nową Krajową Radę Sądownictwa. Nabór do niej ruszył ponad dwa tygodnie temu, termin upływa w czwartek 25 stycznia, ale do wtorku zgłosiło się zaledwie czterech kandydatów, a do obsadzenia jest 15 miejsc – czytamy w "Rzeczpospolitej".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Przypomnijmy, według nowych zasad wyboru do KRS, kandydata może zgłosić 25 sędziów albo 2 tys. obywateli. Pat nastąpi, gdy nie uda się znaleźć przynajmniej 15 członków KRS. Wtedy Sejm będzie musiał prawdopodobnie znowelizować ustawę, gdyż obecna nie przewiduje, co stanie się, gdy nie uda się znaleźć wystarczającej liczby kandydatów do KRS.
Piebiak: nie wiemy co dalej, jeśli nie będzie chętnych do KRS Wiceminister sprawiedliwość Łukasz Piebiak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznaje z rozbrajającą szczerością, że nie ma przewidzianej procedury, jeśli nie znaleźliby się chętni do nowej KRS. Jest jednak pewien, że ostatecznie kandydaci się pojawią. Podobne zdanie ma Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, krytycznego wobec zmian w sądownictwie firmowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.
Markiewicz uważa, że chętni się znajdą, ale w ostatniej chwili. Według "Rzeczpospolitej" zgłoszenia na ostatnią chwilę mogą mieć na celu to, by było jak najmniej czasu na prześwietlenie kandydatów. Dziennik spekuluje też, że gdyby nie było wystarczającej liczby chętnych z zewnątrz, Ministerstwo Sprawiedliwości zgłosi sędziów, którzy są dziś w delegacji do resortu.
Bojkot nowej KRS to zapewne efekt tego, że wcześniej cztery sędziowskie stowarzyszenia, zgromadzenia ogólne największych sądów w kraju i odchodząca KRS apelowały do sędziów, by nie dali się zwerbować do nowej KRS.