Poszukiwanie miłości w internecie to już norma. Nie wszyscy jednak używają Tindera czy portali randkowych, lecz grup na Facebooku.
Poszukiwanie miłości w internecie to już norma. Nie wszyscy jednak używają Tindera czy portali randkowych, lecz grup na Facebooku. Screeny z Facebooka / Pixabay
Reklama.
Kiedyś były ogłoszenia matrymonialne w gazetach, potem czaty internetowe i Nasza-klasa, a jeszcze niedawno portale randkowe. Teraz najpopularniejszym i najbardziej przystępnym narzędziem do poszukiwań drugiej połówki jest nie Tinder, a Facebook. Spora część ruchu w tym serwisie ma miejsce właśnie na grupach - przejęły funkcję forów internetowych. Każdy może założyć grupę na każdy temat np. skupiające fanów filmów, wędkarstwa lub po prostu stworzyć przystań dla samotnych dusz.
logo
Screen z Facebooka
Świntuszki z Facebooka
Grup matrymonialnych jest zatrzęsienie, a liczba użytkowników robi wrażenie. "Szukam chłopaka/dziewczyny" - 73 tysiące członków, "SAMOTNE KOBIETY POZNAJA SAMOTNYCH PANÓW" - 55 tysięcy, "POZNAJMY SIĘ Samotni w sieci przyjaźń, miłość, randki" - 39 tysięcy, a to i tak tylko jedne z wielu. Wiadomo, że spora część to fałszywe konta lub bierni użytkownicy ("Lubię patrzeć na posty" - napisała mi jedna z użytkowniczek), jednak reszta spędza tu pewnie z pół dnia. Wiem to, bo po dołączeniu mam całą tablicę zapchaną postami właśnie z tych grup.
Dominują erotyczne zabawy i rebusy, dwuznaczne teksty, przaśne grafiki i dużo, naprawdę dużo, emotek. Piszący, to takie śmiejące się pod nosem świntuszki - takie wrażenie sprawiają niektóre komentarze. Wyobrażasz sobie nieopierzoną młodzież? Po części masz rację, ale na grupach są też starsi użytkownicy. Dorośli ludzie w internecie wręcz dziecinnieją i nawet jeśli poza Facebookiem są śmiertelnie poważni, to na grupach przeżywają drugą czy tam trzecią młodość. Nie tylko faceci są zbereźni, panie również nieźle obalają stereotypy.
logo
Screen z Facebooka
Każde miejsce do znalezienia miłości jest dobre
Nie samym świntuszeniem żyją grupy. Jest też rzecz jasna typowy, czasem nieudolny flirt i rasowe ogłoszenia matrymonialne z oczekiwaniami i zdjęciami, których nie będę załączał, by uszanować prywatność tych osób (większość grup jest zamkniętych), ale bez problemów się tam dostaniemy odpowiadając na pytania w stylu "Od jakiego czasu jesteś samotny?". Część osób nie pisze na samej grupie, ale wysyła prywatne wiadomości. Widziałem też facebookowe wydarzenie czyli zorganizowane spotkania dla samotnych serc - ale w realu.
logo
Screen z Facebooka
Specjalistów od social media ta sytuacja nie dziwi. – Nie jest to trend sam w sobie, tylko ogólna tendencja do korzystania z mediów społecznościowych i innych form dostępnych przez internet. Im młodsi ludzie, tym większy odsetek funkcjonuje już tak samo w realu, jak w wirtualu, a może w tym drugim sprawniej – tłumaczy socjolog Julita Czernecka z Uniwersytetu Łódzkiego. – Dlatego każdy obszar życia rozwija się w sieci. Nie ma powodów, dla których poszukujący drugiej połowy mieliby nie korzystać z uwarunkowań jakie Facebook czy inna społecznościówka daje – uzupełnia ekspertka.
Na Facebooku są też miliony ludzi, więc jest w czym wybierać. Jego monopol zatacza coraz szersze kręgi, ale w przypadku grup, Mark Zuckerberg i spółka nie robi tego celowo - po prostu dał narzędzie, a ludzie dalej sobie poradzili i stworzyli swoje nowe, małe światy. Przeglądając to, co się tam dzieje, co ludzie piszą, jak piszą, co wrzucają, można poczuć się jak Alicja w Krainie Czarów.
logo
Screen z Facebooka
S@motność w sieci
Napisałem posty z pytaniem czy ktoś znalazł w końcu tę słynną miłość. Na wielu grupach zostały zignorowane w gąszczu spamu, ale na "Szukam chłopaka/dziewczyny" odpowiedziało mi sporo osób. Pierwszy szok: mało osób poznało tam drugą połówkę lub chociażby umówiło na randkę (a społeczność liczy tysiące użytkowników, którzy co chwilę coś wrzucają). Drugi szok: na grupie siedzą przede wszystkim dzieciaki i to przedstawiciele minimalnego progu do założenia na Facebooku. Odpowiedziały mi dwie... 13-stolatki (ja w tym wieku to szukałem tazosów w czipsach, a nie miłości).
Amelia

"Szukałam od wakacji. 2 miesiące temu znalazłam mega przyjaciela, na którym można polegać i aktualnie mamy taki początek w związku. Lepiej szukać na żywo, aczkolwiek czasami się udaje na grupach."

Druga dziewczyna nie miała już tyle szczęścia.
Daria

"To było tak, że najpierw pisałam z takim jednym i spotkaliśmy się po dwóch tygodniach. Byliśmy razem przez miesiąc, ale powiedział, że znalazł inną i nie utrzymujemy stałego kontaktu."

Jednak sporo osób nie znalazło nawet namiastki partnera. 16-letni Bartek pisał mi, że raczej nie ma szans na znalezienie kogoś na poważnie. – Są faktycznie osoby, które szukają takich związków, lecz większość z nich chce się tylko przelizać, poprzytulać, potrzymać za rękę i tyle. To są wciąż dzieci, które nie wiedzą czym jest miłość – napisał mi nastolatek.
Bartek

"Fakt, wszedłem na grupę w poszukiwaniu miłości. Jednakże wystarczyło przewinąć w dół i już wiedziałem, że to się nie uda. Zapytasz pewnie dlaczego? Otóż dlatego, że w większości są to dzieci, które "wymagają" czegoś od swojego partnera. Tak naprawdę kulturka zaczyna się na grupach gdzie miłości szukają osoby dojrzale, po 30-stce."

I podsyła mi na dowód zrzut ekranu z typowym ogłoszeniem.
logo
Screen z Facebooka
Na "dorosłych" grupach zbytnio się to nie różni, ale za to jest wrzucanych więcej zdjęć selfie. Może to też wynika z miłości samej w sobie, jako tej, którą trudno znaleźć. Nie wszyscy się tym przejmują: "Zobacz na mnie, jak myślisz? XD Pewnie, że nie, ale znalazłem dużo koleżanek" – napisał jeden z członków grupy.