Pamiętacie Śledzika i Pana Gąbkę? Trudno sobie teraz wyobrazić, że jeszcze niedawno tym, czym teraz jest Facebook, był nasz rodzimy serwis Nasza-klasa. To tam skupiało się nasze wirtualne życie, bo niemal każdy Polak miał tam konto. Nawet osoby nie mające wcześniej do czynienia z internetem. Nie trwało to zbyt długo. Z "naszki" szybko przenieśliśmy się na "fejsa" i póki co nie zapowiada się na wielki powrót. Tymczasem polski serwis wygląda jak nagle opuszczone miasto. Zajrzałem tam.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Nasza Klasa wygląda teraz jak miasto zarządzane przez maszyny, w którym mieszkają cyborgi i zombie. Niby kwitnie tu życie, ale jest jakoś tak obco i sztucznie. Przed wejściem musiałem znów założyć konto, bo stare w czasach wielkiej migracji ludności – usunąłem. Teraz powracam niczym syn marnotrawny i otwieram wrota Naszej Klasy, a raczej nk.pl (od 2010 roku). Jest taka, jaką ją zapamiętałem... ale inna. Roztacza niepokojącą aurę inności, jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Widać to zwłaszcza po popularnych w serwisie filmikach. Różnią się od tych z YouTube. Czy adres "nk.pl" przenosi nas w czasie?
To żyje!
Na "naszce" nadal toczy się życie, ale wygląda jakbyśmy się przenieśli magicznym portalem przynajmniej 10 lat wstecz. Królują przaśne grafiki z cytatami i nieśmiertelne zdjęcia dzieci. No i oczywiście erotyczne pozy.
Na moje oko średnia wieku obecnej Naszej Klasy to 50 lat – stąd te dziwne grafiki i oldskulowe filmiki. Tak to jest, gdy syn czy wnuczek założył kiedyś konto, a starych drzew się przecież nie przesadza... albo nie umie. Inna opcja jest taka, że użytkownicy nk.pl tworzą specjalnie hermetyczne środowisko outsiderów, z dala od głównego nurtu. Park Jurajski, rezerwat, gdzie życie stanęło w miejscu. Toczy się powoli, nie ma hejtu, ale jest dużo podrywania w komentarzach, niemoralnych propozycji i wierszyków miłosnych.
Aktywne są też grupy. Nimi jednak rządzą przede wszystkim (ro)boty. Najnowsze posty pisane przez fikcyjne konta to reklamy z linkami. Zabawne i przerażające jednocześnie, bo wygląda to tak, jakby ze sobą rozmawiali, ale zupełnie o czym innym (w sumie jak w "normalnym" internecie). Pozostałe posty, te sprzed lat, należą do "martwych" profili żywych osób, które zapomniały usunąć swoje konta.
Eurogąbki dalej w cenie W 2010 roku Nasza Klasa miała 14 mln aktywnych kont – ta liczba robi nadal wrażenie. Potem użytkownicy stopniowo odchodzili na rzecz Facebooka. Nie podobała się liczba reklam i dodawanie kontrowersyjnych na tamte czasy funkcji. Pamiętam ten lament, gdy w 2009 roku wprowadzono Śledzika – mikrobloga, uboższą wersję Facebookowej "tablicy". Powstawały nawet łańcuszki, które błagały administratorów serwisu o usunięcie tego, wydawać się mogło, niepotrzebnego bajeru.
W 2015 roku grupa Onet przejęła serwis, bo dostrzegła jego potencjał. Już wtedy był niemal wymarły, choć podobno korzystało z niego nieco ponad 5 mln użytkowników, a rok wcześniej zwolniono aż 40 pracowników.
I rzeczywiście, gry dalej są i nawet działają, ale przed partyjką trzeba obejrzeć aż 3 reklamy! W portfolio jest sporo tytułów-klonów, które znamy z innych serwisów. Mnie zainteresowała szczególnie ta z biało-czerwonym akcentem, czyli jednak ktoś na bieżąco aktualizuje te produkcje.
Niestety w grze nie byłem prawdziwym patriotą walczącym w obronie Polski, ale to zwykły jednoręki bandyta. I jeszcze na wstępie zaproponowano mi 29 mln żetonów w promocyjnej cenie 25 zł. To kolejna rzecz, która odstraszyła ludzi od "naszki" – mikropłatności. Serwis wprowadził swoją walutę: eurogąbki. Można było za nie kupić różne wirtualne prezenty i posłać komuś np. różę, która wyświetlała się na profilu. Jak teraz patrzyłem, to 50 EGB kosztuje 6 zł, a pakiet 3000 EGB - 299 zł. Ciekawe, czy ludzie to nadal kupują? "Za moich czasów" eurogąbki były równie kontrowersyjne co Śledzik (dziś mikropłatności, zwłaszcza w grach, to norma). Dużo użytkowników myślało, że serwis niebawem stanie się również płatny. Odchodzili więc z wysłużonej Naszej Klasy i zostawiali po sobie memy.
Cmentarzysko profili
Polskie serwisy powoli wymierają. W tym roku zdjęto np. Wrzutę, ePulsa czy Digarta. W planach jest za to wielka reaktywacja komunikatora Gadu-gadu. Nk.pl nie jest tym, czym była kiedyś, ale pod względem popularności, jakimś cudem, jest na 165. miejscu w Polsce (nie udało mi się uzyskać od Onetu statystyk dt. aktywnych użytkowników). Nadal jest tam pełno reklam i mikropłatności przy grach, a właściciel ma pokaźną bazę danych, którą zyskał z przejęciem serwisu (ma więc kogo spamować). Nie ma więc sensu zamykać czegoś, co przynosi jakiś zysk, bez zbytniej ingerencji. Nie spodziewałbym się wielkiego powrotu na Naszą Klasę, nawet mimo wielu wad Facebooka, w tym niepokojącej niektórych cenzury.
Jednym z powodów, o których mało się mówi, a który również zadecydował o upadku Naszej Klasy, była... zbytnia popularność. Konta zaczęli tam zakładać wszyscy. Serwis stał się mniej elitarny. Młodzi znów byli szpiegowani przez rodziców, tymczasem starsi nie do końca "kumali" zasady rządzące internetem czy specyficzny język i humor. Dochodziło więc do wielu niesnasek w realu. Zaczęły się więc przeprowadzki do raczkującego w Polsce Facebooka. Serwis Marka Zuckerberga jest nawet nie tyle popularnym (korzysta z niego ponad 15 mln krajan), a wręcz nieodłącznym elementem życia i biznesu. Z kolei Nasza Klasa, ekhem nk.pl... znów jest elitarna, ale nie pod tym kątem jaki byśmy chcieli.
Reklama.
Robert Bednarski
CEO Grupy Onet.pl (wypowiedź z 2014 roku)
"Przejęcie NK.pl to szansa, żeby poszerzyć nasze portfolio i czerpać korzyści z obecnego potencjału serwisu w kontekście gier i aplikacji rozrywkowych."Czytaj więcej