"Gazeta Wyborcza" pisze o pierwszym tak wyrazistym przypadku prześladowania sędziów, którzy orzekają nie po myśli władzy. Zwolnienie dyscyplinarne grozi Dominikowi Czeszkiewiczowi, który uniewinnił w pierwszej instancji działaczy Komitetu Obrony Demokracji.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Chodziło o zakłócenie uroczystości, w której wzięli udział Anna Maria Anders, Mariusz Błaszczak i Jarosław Zieliński. Kolegium Sądu Okręgowego w Suwałkach zarzuca Czeszkiewiczowi, że wyznaczył zbyt późny termin przesłuchania małoletniej, która została napadnięta przez 20-latka.
Przypomnijmy, kandydatka Prawa i Sprawiedliwości w wyborach uzupełniających do Senatu uczestniczyła w otwarciu wystawy "Armia skazańców", która była poświęcona jej ojcu, gen. Władysławowi Andersowi. Byli tam również Mariusz Błaszczak i jego zastępca Jarosław Zieliński. Obecni na sali sympatycy KOD głośno protestowali, twierdząc, że to wiec publiczny PiS przeprowadzony w za publiczne pieniądze.
A przewodniczącym kolegium jest Jacek Sowul, którego niedawno powołał Zbigniew Ziobro na prezesa Sądu Okręgowego w Suwałkach. To on uchylił w II instancji wyrok Czeszkiewicza w sprawie działaczy KOD i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Jeden z sędziów powiedział "Gazecie Wyborczej", że dyscyplinarka wobec Czeszkiewicza ma być demonstracją siły. – Chodzi o zastraszenie. Pokazanie, że taki los spotka każdego, kto będzie krytykował niszczenie sądownictwa i orzekając w sprawach opozycji, nie wpisze się w oczekiwania góry – powiedział "GW" jeden z sędziów.
"Wyborcza" konkluduje, że zarzut wobec Czeszkiewicza wydaje się naciągany. Terminy przesłuchań małoletnich mają odbywać się w trybie pilnym, jednak nie ma zapisów precyzujących, co dokładnie oznacza "bez zbędnej zwłoki". Potwierdza to Marcin Walczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach, który przyznaje, że "przepisy nie przewidują sztywnego terminu".