– Powinienem zacząć dzisiejszy obrządek nie w kościele a na cmentarzu, ale na prośbę rodzica zmieniłem postanowienie. To nie będzie jednak msza żałobna – zapowiedział proboszcz podczas pogrzebu 15-latka, który zginął w wypadku drogowym w miejscowości pod Radzyminem.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Do wypadku doszło w małej miejscowości w Radzyminie pod Warszawą. Kierowca, który miał 1,76 promila alkoholu we krwi, potrącił 15-latka, który mimo podjętej reanimacji zmarł.
Do skandalu doszło podczas pogrzebu 15-latka. Proboszcz użył słów, które wzburzyły wiernych. – To nie jest msza żałobna. Jak wiecie, stała się wielka tragedia. On nie chodził na religię, czym doprowadził do publicznego zgorszenia. Co gorsza, namawiał innych by tak postępowali. Skoro wypisał się z wiary, to nie jest naszym parafianinem – mówił proboszcz do prawie 800 wiernych w kościele, wśród których byli najbliżsi zmarłego oraz uczniowie szkoły do której chodził.
Po tych słowach wzburzeni wierni opuścili kościół, a część wdała się w ostrą polemikę z księdzem. – Ilu wśród was jest pedofilami? – krzyczeli zgromadzeni w kościele wierni. Jeden z nich zasłabł, inny ocierał łzy. Wreszcie jeden z wiernych zaproponował, by mszę pogrzebową dokończył wikary, co ten zrobił w sposób właściwy – relacjonują "Wieści Podwarszawskie".
Proboszcz tłumaczył potem w rozmowie z redakcją "Wieści", że sytuacja w której mama chłopaka wypisała go z lekcji religii, jest dla kapłana "trudna do przyjęcia". – Co więcej, docierająca do mnie wiedza o tym, iż chłopak namawia innych do pójścia w jego ślady dodatkowo martwiła, nie rozumiałem tych działań. Zastanawiałem się, dlaczego zamiast dawać świadectwo wiary, po przyjęciu dopiero co aktu bierzmowania, chce od wiary odstąpić? Nijak nie mogłem pojąć, jaki ma sens odciąganie kolegów od katechezy, to przecież nic innego jak sianie zgorszenia – tłumaczył ksiądz proboszcz w rozmowie z portalem "Wieści".