Podczas meczu hokejowego na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu grupa cheerleaderek z Korei Północnej nagle wpadła w zachwyt. Co było powodem? Ich reprezentacja właśnie zdobyła bramkę. Było jednak coś ważniejszego: właśnie pojawił się niespodziewany gość.
Okazało się jednak, że to podszywacz, do złudzenia przypominający Kim Dzong Una przez naturalne podobieństwo i stylizację. Szybko odwzajemnił pozdrowienia, pomachał ręką i... został zgarnięty przez policję. Cheerleaderki starały się zamaskować nieplanowany wybuch śmiechu wznosząc propagandowe okrzyki "Jesteśmy jednością!" czy "Zjednoczyć ojczyznę!".
Co je spotka w kraju?
Jednak przez swoje zachowanie mogą mieć problemy. W Korei Północnej każdy, kto podszywa się pod przywódcę, jest uznawany za bluźniercę. Wizerunek Kim Dzong Una, widoczny w każdym zakątku reżimowego państwa, jest pilnie strzeżony przez państwowych propagandystów.
Podszywacz, który sam siebie nazywa "Howardem", zorganizował już podobny happening w miniony piątek na otwarciu igrzysk w Pjongczangu, kiedy wraz z innym mężczyzną przebranym za Donalda Trumpa został szybko wyprowadzony przez pracowników ochrony.