
Reklama.
Działka. Dawniej obiekt pożądania, dziś zagubiony w mieście kawałek zieleni. Altanka, grządki, składzik na narzędzia, hydrant i betonowe alejki. Zapomniany świat z dzieciństwa. Wyprawy po kasztany z babcią, wspólne sadzenie kwiatów, pierwsze kwaśne jabłka i zamiatanie liści. Ukryte między blokami kawałeczki wolności. Kilkanaście metrów kwadratowych na własność. Wszystko jest tu przemyślane, poukładane i zaplanowane. Żadnej prowizorki. Tylko organizacja. Trzeba wiedzieć, z kim porozmawiać przez płot, do kogo po sadzonki, gdzie kosiarka i zagubione wiaderko.
Działki to miejsce magiczne. Czas tam nie istnieje. Liczą się tylko pory roku, naświetlenie, wilgotność powietrza i ludzie. Bo to działkowicze tworzą ten klimat, który w cudowny sposób oddają zdjęcia Aleksandra Duraja. Fotograf spędził trzy lata pracując w rodzinnym ogródku na krakowskich „Grzegrzółkach”. Rozmawiał z działkowiczami, podglądał uprawy i łapał znikające obrazy. wszystko to umieścił w książce "Dzieło-działka", która jest efektem pracy antropologów, kulturoznawców i historyków sztuki z krakowskiego Muzeum Etnograficznego. Dziś przyszłość działek jest niepewna. Dobrze, że zostaną chociaż na tych fotografiach i w naszych wspomnieniach.