W związku z ustawą o IPN rozgorzała w Polsce, a także na całym świecie, dyskusja o Holokauście i odpowiedzialności poszczególnych państw. A jak jest w rzeczywistości? Ilu Polaków faktycznie współpracowało przy zagładzie Żydów, a ilu przymykało oko? Prawda jest o wiele bardziej skomplikowana i wciąż nie do końca sprecyzowana, ale możemy wyłonić z niej pewną narrację.
Polacy wcale nie byli niewinni i także mają swoje na sumieniu w kontekście Holokaustu – to narracja, która coraz mocniej wybrzmiewa w Polsce i na świecie przy okazji awantury w sprawie ustawy o IPN. Pojawiają się głosy, że liczba Żydów, którzy zginęli w jakiś sposób (zostali wydani lub zamordowani) przez Polaków, jest nawet większa niż ta uratowanych dzięki naszym rodakom. Czy zatem Polacy także byli odpowiedzialni za śmierć Żydów w trakcie II wojny światowej?
A Ty jak myślisz?
czy
Przed wojną w Polsce mieszkało ok. 3.3 milionów Żydów. Stanowiło to mniej więcej 10 procent ludności kraju, która wynosiła w 1938 roku ok. 35 mln. Nie jest łatwo do końca określić ilu Żydów zginęło na terytorium Polski podczas II wojny światowej, ale przeważnie podaje się liczby sięgające aż 3 mln (dane za Ośrodkiem Informacji ONZ w Warszawie). Z tych statystyk wynika, że w żadnym innym kraju nie zginęło więcej Żydów w czasie wojny.
Podczas niemieckiej okupacji Polska nie miała rządu kolaboracyjnego. Inaczej sprawa się miała z krajami bałtyckimi i Ukrainą, gdzie formacje zbrojne sprzymierzone z nazistami mordowały Żydów. Rząd Vichy we Francji używał z kolei administracyjnej machiny do deportacji Żydów na śmierć. Państwo polskie nie było oficjalnie zaangażowane w masowe zbrodnie wojenne.
Ilu pomagało?
Izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem to instytucja powołana w celu dokumentowania historii narodu żydowskiego podczas Zagłady i upamiętniania ofiar tego okresu. Przyznaje tytuł Sprawiedliwego wszystkim osobom, które niosły pomoc Żydom podczas II wojny światowej. Polacy mają największą liczbę uhonorowanych ze wszystkich narodów, bo ponad 6600 (na 26 tys. ogólnie).
Powyższa liczba wygląda nieco inaczej, gdy weźmiemy pod uwagę, jak dużą mniejszość stanowili Żydzi w Polsce. Dla przykładu tym tytułem odznaczono blisko 6 tys. Holendrów, ale tam przed wojną żyło ok. 140 tys. Żydów. Należy jednak pamiętać, że Holendrom nie groziła za to kara śmierci.
Według powojennych ustaleń, Polacy w czasie Holokaustu mieli uratować 100 tys. Żydów. Jednak prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego w rozmowie z "Wprost" powątpiewał w te dane i jest jedną z osób, które stawiają tezę, że "więcej Żydów zginęło z rąk Polaków, niż zostało uratowanych". – To zdecydowanie zbyt optymistyczna liczba. W raporcie szefa Komisji Historycznej Centralnego Komitetu Żydów w Lublinie czytamy, że na całej Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie i Białostocczyźnie uratowało się 6,5 tys. osób narodowości żydowskiej. W skali kraju mogła to być zatem liczba kilkunastu, góra 20 tysięcy – ocenił profesor.
Żbikowski podkreślał, że stosunek Polaków do Żydów należy widzieć w szerszym kontekście społecznym. – Pamiętajmy, że na wsi w czasie wojny jakąkolwiek solidarność odczuwano jedynie wobec własnej wspólnoty. Nie tylko Niemców i Żydów, ale także polskich partyzantów traktowano nieraz jako zagrożenie. W takiej atmosferze o jakąkolwiek pomoc wobec "obcych” Żydów było bardzo trudno – powiedział.
Istnieją rzecz jasna rozbieżności w ocenie różnych historyków. Prof. Feliks Tych, były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, uznał, że liczba ocalonych mogła wynosić ok. 80 tys. osób (dane za stroną Muzeum Polin "Polscy Sprawiedliwi"). Prof. Kazimierz Przybysz przybliża się z kolei do Żbikowskiego, oceniając, że dzięki pomocy chłopów i środowiska wiejskiego, ocalenie zawdzięcza kilkadziesiąt tys. osób. Koniec końców, nie da się jednoznacznie określić dokładnej ilości ocalonych.
Ilu Polaków zabiło Żydów?
Ów stosunek Polaków pod kątem wsi zbadali w swoich pracach kilka lat temu Barbara Engelking w książce "Jest taki piękny słoneczny dzień… Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942-1945" oraz Jan Grabowski w "Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945". Udokumentowali w sumie około 3 tys. przypadków, gdy Żydzi szukający schronienia na polskiej wsi zostali wydani Niemcom lub przez Polaków zabici.
Engelking wyraźnie stwierdza, że niemożliwością jest ocenienie, ilu Żydów zginęło z rąk Polaków lub zostało przez nich wydanych. "Żeby mieć jakiekolwiek wyobrażenie o proporcjach, trzeba by wiedzieć, ilu Żydów próbowało się ratować. Ilu nie poszło do wagonów lub z nich wyskakiwało? Ilu ukrywało się po stronie aryjskiej? Ilu uciekło z obozów pracy?" – napisała.
W ujęciu całościowym, w rozmowie z naTemat, zajmujący się badaniem zbrodni na Żydach dokonywanych przez Polaków, dr Mirosław Tryczyk, również zwracał uwagę, że oszacowania są rozpięte na dość wysokich liczbach. – Badacze Zagłady szacują ją na od 50 tys. do pół miliona osób. Na różnych etapach zagłady, bo był też przecież trzeci etap Holokaustu w latach 1942-43 roku, który polegał na szmalcownictwie, wydawaniu Żydów, mordowaniu ich itp. Pamiętajmy także o niechlubnych przykładach partyzantów, spod różnych znaków, którzy rozprawiali się z Żydami jak tylko spotykali ich ukrywających się w lasach – powiedział.
Jednak Tryczyk zaznacza, że w żaden sposób nie można obarczać Polaków na większą skalę. – Oczywiście nie można też nigdy mówić o odpowiedzialności zbiorowej. Nie można mówić o polskim narodzie, tylko o konkretnych osobach z nazwiskami. Państwo polskie odpowiada jednak za antysemicką narrację lat 30. – dodał.