Olga Frycz w ostrych słowach wypowiedziała się o najnowszej okładce "Wysokich Obcasów". Aktorka nie zostawiła na magazynie "Gazety Wyborczej" suchej nitki. Zdaniem Frycz, okładka z hasłem "Aborcja jest OK" przedstawia problemy kobiet w zupełnie oderwanym od rzeczywistości świetle.
"Aborcja jest ok" – głosi napis na koszulkach, jakie założyły trzy kobiety, które widać na okładce najnowszych "Wysokich Obcasów".
, która wywołała ogólnopolską burzę.
Zabrać głos w tej sprawie postanowiła też aktorka Olga Frycz. "To jedna z najobrzydliwszych okładek, jakie widziałam. Do teraz myślałam, że to tylko jakaś prowokacja, a hasło z ich koszulek to głupi żart. Później pomyślałam, że temat aborcji jest tak poważny i tak trudny, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby do głowy z tego żartować. Okładka okazała się prawdą, a sympatyczne panie uśmiechające się do nas w kiosku ruchu to aborcyjny dream tram. WTF???" – zaczyna swój instagramowy wpis.
Olga Frycz podkreśla, że jest zasmucona także tym, co napisano w "Wysokich Obcasach". "Dawno nie czytałam takich bzdur. Dawno nic mnie tak nie oburzyło. Dawno nic nie sprawiło mi takiej przykrości. Tak! Jest mi k****sko przykro. Brałam udział w czarnych protestach. Walczyłam i głośno krzyczałam, jak ważne dla mnie są prawa kobiet i prawo wyboru" – dodaje.
"Walczyłam o to, żeby aborcja była całkowicie legalna dla kobiet, które zostały zgwałcone, mają uszkodzony płód, płód/dziecko ma genetyczną wadę, ciąża zagraża życiu kobiety albo jeśli w ciąże zachodzi dziewczynka, która do tej pory myślała, że to bocian przynosi dzieci albo, że dzieci rosną w kapuście, bo edukacja seksualna w szkołach praktycznie nie istnieje, a w większości domów seks to nadal temat tabu" – wyjaśnia aktorka. "Nie znam ANI JEDNEJ KOBIETY, która po przeprowadzonej aborcji krzyczałaby, że Aborcja jest Ok i że z dupy lecą jej konfetti i różowy puder" – podsumowuje w dosadnym tonie Frycz.