Nie da się ukryć, że nowelizacja ustawy o IPN przyniosła ogromne szkody wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej. Sformułowanie o "polskich obozach śmierci" przyczyniło się do tego, że zagraniczne media nie tylko zwracały uwagę na spór z Izraelem, ale także mocniej wchodziły w historię II wojny światowej.
Ustawa Prawa i Sprawiedliwości o IPN miała w założeniu karać za użycie sformułowania "polskie obozy śmierci", lecz zrobiła Polsce o wiele więcej złego niż dobrego, rozsławiając to nieprawdziwe określenie na cały świat.
A Ty jak myślisz?
czy
Gdy Sejm przyjął 26 stycznia 2018 roku ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej, która umożliwia karanie grzywną lub więzieniem osoby dopuszczającej się stwierdzenia "polskie obozy śmierci", na świecie, a w szczególności w Izraelu, zawrzało. Na Twitterze zaczęły pojawiać się wpisy, w których pisano, że Polacy ponoszą część odpowiedzialności za Holokaust. I dokładnie tego typu retoryką zaczęli posługiwać się ludzie z całego świata na mediach społecznościowych. Zatem ogromną ironią jest to, co stało się po ustawie o IPN. Określenie, które fałszuje polską historię, z którym przez lata bardzo uważano i zachowywano czujność, by wychwycić każdy taki przypadek na świecie, zaczęło się pojawiać dosłownie wszędzie.
Zatrważające statystyki
Jak podaje "Gazeta.pl", gdzie przytaczane są dane z raportu firmy SentiOne, zajmującej się monitoringiem sieci, spór Polski z Izraelem przyczynił się do tego, że fraza "polskie obozy śmierci" pojawiła się w 2018 roku (od 1 stycznia do 19 lutego) w różnego rodzaju artykułach w internecie około 4,6 tys. razy.
"Dane pochodzą z analizy sformułowania 'polskie obozy śmierci' w mianowniku, w kilku językach: polskim, angielskim, arabskim, hindi, portugalskim, hiszpańskim, francuskim, rosyjskim i chińskim. Poza granicami kraju, w tych językach takich publikacji i artykułów było około tysiąca, dokładnie 982 różnego rodzaju materiałów. Do tego należy dodać frazę "polskie obozy koncentracyjne", która wystąpiła w tym roku prawie 1,9 tys. razy, z czego 272 razy w zagranicznych materiałach" – możemy przeczytać.
W artykule zaznacza się, że sytuacja wygląda nawet gorzej, gdy weźmie się pod uwagę wątek polsko-izraelski. "Artykułów, które wspominały o sprawie, tylko w tym roku, ukazało się ponad 29,5 tys. Z kolei od 1 stycznia 2016 roku, było ich łącznie ponad 150 tys. Zagranicznych publikacji było natomiast ponad 2,3 tys. (z wykluczeniem tych w języku hebrajskim i jidysz, a z uwzględnieniem wcześniej wymienionych języków). Małym pocieszeniem jest to, że temat nie jest podejmowany przez indyjskie media" – podaje "Gazeta.pl".
Szczegółowa analiza portalu "Polityka w Sieci" wskazała, że 27 stycznia zasięg tematu "polskie obozy śmierci" wyniósł między 23-28 mln osób na całym świecie. W najbardziej intensywnym momencie dyskusji wyliczono, że na Twitterze pojawiało się 9,1 tweeta na minutę o temacie. Dla porównania, hasłu "German death camps" udało się dotrzeć jedynie do ok. mln osób w tym samym dniu.
Z kolei aplikacja "Remember", która jest dostępna od lutego 2016 r., wykryła ponad 500 przypadków użycia "polskie obozy śmierci". Działa ona jako korektor tekstu. W praktyce wygląda to tak, że odnajduje sformułowanie typu "polski obóz zagłady", zaznacza je jako nieprawdziwe i rekomenduje użycie odpowiedniego historycznie pojęcia. Obecnie przystosowana jest do wyszukiwania błędu w 16 językach. To m.in. angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, rosyjski i japoński.
A jak to wyglądało w latach poprzednich. W latach 2011-2014 polski MSZ interweniował w tej sprawie "zaledwie" 636 razy. Światowe media musiały liczyć się z reakcją Polski za określenie "polskie obozy śmierci" 100 razy w latach 2011-2012, 103 w 2013 i 151 w 2014.
Hasło w Google
Na początku lutego pisaliśmy o tym, co się dzieje, gdy wpiszemy w wyszukiwarce Google słowa "polskie" i "polish". W przypadku wersji angielskiej jako pierwsza podpowiedź wyskakiwało „death camps”. Nie lepiej było przy haśle "polskie". Dodatek "obozy śmierci" były na drugim miejscu. Obecnie sytuacja wygląda trochę lepiej, bo przy polskim haśle nie uświadczymy już podpowiedzi "obozy śmierci", a przy "polish death camps" pojawia się na szóstym miejscu.
Gdy prześledzimy Google Trends, to okazuje się, że na przestrzeni ostatnich 5 lat aż do końcówki stycznia 2018 roku była właściwie prosta kreska, ale od tamtej pory wywindowała potężnie w górę.
Pierwsze użycie pojęcia
Zakłada się, że określenie "Polish Death Camp" został prawdopodobnie użyte po raz pierwszy w 1944 roku w tytule artykułu Jana Karskiego. Opublikowano go w amerykańskim magazynie "Colliers Weekly" w nakładzie 2,5 mln egzemplarzy. Karski użył pojęcia po powrocie z wyprawy wywiadowczej w październiku 1942, która miała dowieść liderom organizacji żydowskich o eksterminacji Żydów przez nazistów na terenie okupowanej Polski. Artykuł był rozdziałem przygotowanej już wówczas do druku książki Karskiego pt.: "Story of Secret State", wydanej w 1944 roku w nakładzie 360 tys. egzemplarzy. Obie publikacje były wielką sensacją w USA. To właśnie podczas uroczystości uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności, mającej miejsce 29 maja 2012 roku, prezydent USA Barrack Obama podczas swojej przemocy użył określenia "polish death camp". Jednak nawet wtedy ów hasło nie rozniosło się po świecie w takiej ilości, jak stało się to po ustawie o IPN.