Komitet Obrony Demokracji złożył zawiadomienie do prokuratury na premiera Mateusza Morawieckiego.
Komitet Obrony Demokracji złożył zawiadomienie do prokuratury na premiera Mateusza Morawieckiego. Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta

Członkowie Komitetu Obrony Demokracji zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mateusza Morawieckiego. Chodzi o artykuł, który szef polskiego rządu w grudniu opublikował na łamach "Washington Examiner". W jego treści tłumaczył, dlaczego rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował się na "reformę" sądownictwa.

REKLAMA
W zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa członkowie KOD napisali, że zdecydowali się na ten ruch ze względu na "liczne wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, w których dopuszczał się ataków na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej (...)". Dalej wspominają o "atakach na poszczególnych sędziów pełniących służbę w tych organach". A także o "wypowiedziach dla zagranicznych mediów oraz polityków, w których działał na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej". Pod dokumentem złożonym do Prokuratury Krajowej w Warszawie podpisał się m.in. szef KOD Krzysztof Łoziński, a także inni członkowie zarządu głównego, w tym: Magdalena Filiks, Jarek Marciniak, Aleksandra Solecka, Małgorzata Lech-Krawczyk.
O czym był tekst Morawieckiego?
W obszernym uzasadnieniu członkowie KOD tłumaczą, dlaczego złożyli zawiadomienie do prokuratury. Chodzi im na przykład o artykuł premiera Morawieckiego pt. "Dlaczego mój rząd reformuje polskie sądownictwo", opublikowany 13 grudnia 2017 roku na portalu tygodnika "Washington Examiner".
W artykule premier przekonywał, że w czasie obrad Okrągłego Stołu generał Wojciech Jaruzelski dostał zgodę i obsadził w sądach III RP komunistycznych sędziów, którzy do dzisiaj pociągają za sznurki w wymiarze sprawiedliwości. W taki sposób szef rządu uzasadniał sens przejmowania sądów przez Prawo i Sprawiedliwość. "Sędziowie ci dominowali w naszym wymiarze sprawiedliwości przez kolejne ćwierć wieku. Niektórzy z nich wciąż pracują (...) Do dzisiaj elitarna rada złożona z 25 osób, zdominowana przez 15 sędziów szczebla apelacyjnego i wyższego, nominuje wszystkich sędziów, w tym ich własnych następców" – ocenił premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki
na łamach "Washington Examiner"

"Sędziowie są przypisywani do spraw przez bliskich współpracowników bez kontroli społecznej. Przyjaciele robią sobie przysługi. Na przeciwników spada zemsta. Łapówki są wymagane w niektórych z najbardziej lukratywnych spraw. Postępowania bywają przeciągane. (...) Sędziowie zdarzali się być dostępni dla osób z politycznymi wpływami lub grubym portfelem".

Szybka reakcja sędziów
Polscy sędziowie natychmiast odnieśli się do słów premiera Morawieckiego, którymi w grudniu podzielił się z czytelnikami "Washington Examiner" (a które cytowały również polskie media).
"Rozpowszechnianie w prasie zagranicznej nieprawdziwych stwierdzeń, podważających autorytet organów państwa, nie przystoi szefowi rządu RP, szkodzi wizerunkowi kraju i krzywdzi tysiące uczciwych sędziów" – napisali sędziowie SN w specjalnej uchwale.
– To są kłamstwa i pomówienia, które kwalifikują się do zastosowania art. 212 kodeksu karnego, czyli kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję (...) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności – cytował w rozmowie z naTemat rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Waldemar Żurek.
źródło: Ruch KOD