Wyzwania internetowe można lubić lub nie, ale nie da się odmówić im popularności. Zwykle budzą zdziwienie albo kontrowersje – bywają głupie, ale raczej niegroźne. Dieta Kopciuszka może być jednak naprawdę niebezpieczna. O co chodzi?
Dieta Kopciuszka samą nazwą już przykuwa uwagę. Która dziewczynka nie uwielbiała w dzieciństwie pięknych (i szczupłych!) księżniczek z bajek Disneya? Większość prawdopodobnie marzyła, aby wyglądać tak jak one i właśnie na tym polega nowe internetowe wyzwanie zdobywające coraz większą popularność. Dieta Kopciuszka przywędrowała z Japonii a jej celem jest zredukowanie wagi do takiej, która zbliży wygląd naszej sylwetki do bajkowej postaci.
Cel, podobno, zostanie osiągnięty, gdy wskaźnik BMI (wskaźnik masy ciała) będzie wynosił 18, co oznacza sporą niedowagę. Zakładając, że wzrost przeciętnej Polki to ok 165 cm, efekt księżniczki osiągnąć może, gdy schudnie do 49 kg. Tymczasem prawidłowa waga kobiety o tym wzroście powinna, zgodnie z BMI, wynosić od 50 do 68 kg.
Nie wszystko o czym czytamy w internecie może być bezpieczne. Diety i zmiany żywieniowe na każdy organizm wpływają inaczej. To indywidualna kwestia, którą powinno się konsultować ze specjalistą – podkreśla Ewelina Kozłowska, dietetyk z poradni LiveDiet24. – Wskaźniki BMI są ustalone w jakimś celu. Zbyt niski wskaźnik, a co za tym idzie zbyt niska waga i niedobory w organizmie, może w przyszłości negatywnie przełożyć się na samopoczucie. Konsekwencja mogą być również dysfunkcje hormonalne i zaburzenia odżywiania o podłożu psychicznym.
Oczywiście – wszystko zależy od budowy ciała a kilogramy kilogramom nie równe. Jednak moda na obsesyjne chudnięcie, którego celem jest upodobnienie się do fikcyjnych postaci jest niebezpiecznym absurdem, który może mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Do internetowych wyzwań warto podchodzić z przymrużeniem oka, a nowości dietetyczne stosować pod okiem eksperta.