Prezydent Andrzej Duda w styczniu rozmawiał na żywo z szefem amerykańskiej dyplomacji. W lutym odmówił odebrania telefonu od Rexa Tillersona twierdząc, że sekretarz stanu USA jest niższy od niego ranga.
Prezydent Andrzej Duda w styczniu rozmawiał na żywo z szefem amerykańskiej dyplomacji. W lutym odmówił odebrania telefonu od Rexa Tillersona twierdząc, że sekretarz stanu USA jest niższy od niego ranga. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Czy to Andrzej Duda odpowiada bezpośrednio za fatalny stan naszych stosunków dyplomatycznych z USA? Okazuje się, że prezydent RP w kluczowym momencie narastającego sporu wokół ustawy o IPN odmówił rozmowy z sekretarzem stanu USA Rexem Tillersonem. Zostało to bardzo źle przyjęte za oceanem.

REKLAMA
Prezydent jeszcze w trakcie kampanii obiecywał, że Polska wstanie z kolan, że nie będzie się przed nikim korzyć, że jako prezydent będzie walczył o to, żeby nasza ojczyzna była traktowana poważnie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że Andrzej Duda wybrał najgorszy z możliwych sposobów na udowodnienie tezy, iż Polska z kolan już wstała. Na krótko przed podpisaniem ustawy o IPN Duda odmówił odebrania telefonu od szefa amerykańskiej dyplomacji. Uznał, że Rex Tillerson ma za niską rangę, by rozmawiać z prezydentem Polski.
Teoretycznie prezydent Duda miał rację. W protokole dyplomatycznym są odpowiednie zapisy mówiące o tym, że rozmowy prowadzą ze sobą urzędnicy równi rangą, minister z ministrem, premier z premierem, prezydent z prezydentem. Tillerson, będący szefem dyplomacji USA powinien rozmawiać z Krzysztofem Szczerskim. Problem w tym, że to Andrzej Duda chwilę później miał podpisać ustawę o IPN, a nie jego doradca.
Co ciekawe, jak wskazuje portal Wirtualna Polska, prezydent Duda nie miał wcześniej problemu z rozmową z niższym rangą Tillersonem i nie zrzucał prowadzenia dialogu na barki swojego doradcy. Spotkanie takie odbyło się w styczniu i według Departamentu Stanu już wówczas szef amerykańskiej dyplomacji zwracał uwagę na to, że nowa ustawa o IPN budzi ostry sprzeciw środowisk żydowskich. Czy zatem Duda domyślił się, czego należy się spodziewać podczas rozmowy telefonicznej i dlatego nie zdecydował się na odebranie telefonu?
Będzie kolejne dementi z MSZ?
Konsekwencje mogą być poważne. Dziś rano Onet podał informację, że prezydent Duda i premier Morawiecki trafili na czarną listę osób, które nie mają wstępu do Białego Domu. Choć wiceszef MSZ zdementował tę informację, to informatorzy, do których dotarli i polscy, i amerykańscy dziennikarze potwierdzają wcześniejsze doniesienia. Andrzej Duda zabiegał o wizytę w Białym Domu w maju tego roku. Jeśli spotkanie nie dojdzie do skutku, to dementi wiceministra Bartosza Cichockiego okaże się nie warte funta kłaków.
źródło: wp.pl