Mieszkają na 24 metrach kwadratowych. Dla niektórych tak mała przestrzeń mogłaby być ograniczeniem - dla nich stała się wyzwaniem. To tutaj stworzyli swój zielony raj i aż trudno uwierzyć, że udaje im się na tej powierzchni utrzymać tyle roślin w tak dobrym stanie. O dżungli w mieszkaniu i nietypowych zachowaniach roślin rozmawiamy z Beatą i Remkiem, twórcami projektu Warsaw Jungle.
Do tematu komunikacji wśród roślin nie należy podchodzić w sposób zoomorficzny, a tym bardziej antropomorficzny. Powinniśmy odrzucić wszelkie próby uczłowieczenia czy uzwierzęcenia zachowań funkcjonujących wśród roślin. Sygnały wysyłane przez rośliny skierowane są do ich własnych zmysłów lub do owadów (niektóre rośliny regulują na przykład, co je zapyla) i zwierząt. Oczywiście istnieje szereg zachowań, na które człowiek nauczył się reagować. Żółte liście wskazują na zbyt wilgotne podłoże, a zasychające brzegi liści komunikują o suchym powietrzu w pomieszczeniu. Takich przykładów jest mnóstwo. Ale przyznajemy się, że obok tego, co przekazuje nam nauka o botanice, niejednokrotnie ulegamy pokusie i próbie interpretacji tego, co próbuje przekazać nam roślina.
Człowiek ma chyba taką naturę, że chce czuć kontakt z tym, czym się opiekuje.
Ostatnio mieliśmy awarię hydrauliczną i musieliśmy zrobić szybki remont łazienki, co oznaczało wyprowadzkę z domu na kilka dni. Zabraliśmy ze sobą kalateę, ponieważ wymaga codziennego zraszania, a resztę roślin zostawiliśmy na kilka dni w remontowanym mieszkaniu. Mimo że zaglądaliśmy do nich i podlewaliśmy te, które tego potrzebowały, po powrocie odnieśliśmy wrażenie, że pogorszyła się ich kondycja. Pojawiła się myśl, że to z tęsknoty, ale mamy jednak świadomość, że to wyłącznie efekt pyłu i braku wilgotności, które towarzyszyły im podczas naszej nieobecności.
Czyli wiemy, że rośliny informują nas o swoich potrzebach. A jak wygląda komunikacja między samymi już roślinami? Wysyłają do siebie jakieś informacje?
Rośliny posiadają pewien rodzaj “inteligencji”, który pomaga im sprawnie reagować na zmianę środowiska. Wśród ponad 310 tysięcy opisanych gatunków roślin istnieje język uniwersalny, ale też pojawiają się podgrupy językowe. Rośliny komunikują się ze sobą nawet w sprawie momentu kwitnienia. Co ciekawe, są prowadzone eksperymentalne badania nad wzajemnym podsłuchiwaniem się roślin.
Podsłuch u roślin? Brzmi bardzo ludzko. Co to właściwie znaczy?
Niektóre rośliny podsłuchują sygnały innych roślin, aby sprawdzić czy nie grozi im niebezpieczeństwo, np. jeżeli jedna roślina zostaje zainfekowana, to w interesie roślin innego gatunku jest wejście w posiadanie takiej informacji i odpowiednie zabezpieczenie się przed insektami. Oczywiście dotyczy to roślin ogrodowych, nie doniczkowych.
W takim razie pewnie nie jest im wszystko jedno, obok kogo rosną?
Naukowcy z Australii zrobili eksperyment mający na celu sprawdzić, czy i jak towarzystwo pewnych roślin wpływa na wzrost innych. Obok kiełkującej papryki rocznej umieścili wyrośniętą paprykę i bazylię, druga papryka kiełkowała w samotności. Wynik eksperymentu pokazał, że tempo kiełkowania jest szybsze, kiedy roślina robi to w towarzystwie. Przy okazji porada: roślinom dobrze robi skupienie w ramach jednej przestrzeni ze względu na wytwarzaną przez nie wilgotność.
W tym temacie polecamy książkę “Sekretne życie drzew". Rośliny tego samego gatunku do pewnego stopnia współpracują i opiekują się sobą nawzajem. Rośliny różnych gatunków raczej walczą o dostęp do światła, ale mogą wchodzić w różne układy.
Wiem, że zgłębiacie teraz temat wpływu muzyki na rośliny. To możliwe, żeby rośliny reagowały na konkretny typ muzyki?
Temat wydaje się ekscytujący, ale może rozczarować: wszelkie badania stwierdzające pozytywny wpływ różnych gatunków muzyki na rośliny - a było takich eksperymentów kilka na przestrzeni ostatnich dekad - zostały podważone, przeważnie ze względu na nie dość skuteczną metodologię. Potwierdzono, że rośliny lepiej rosną, kiedy towarzyszy im dźwięk, natomiast nie ma dowodu na to, że jakakolwiek muzyka działa lepiej niż przypadkowy hałas. Co więcej, lepszy wzrost roślin może być wynikiem reakcji obronnej na dźwięk, a nie ekscytacji.
Mały metraż pomaga czy przeszkadza w stworzeniu dżungli w domu?
Nasze mieszkanie ma 24 metry kwadratowe. To wielkość z łazienką, ale w łazience nie ma okna, więc nie ma roślin. Taki metraż jednocześnie pomaga i przeszkadza. Przeszkadza, bo trudno się zmieścić, a pomaga, bo wystarczy niewiele roślin, żeby uzyskać wrażenie dżungli. Naszym problemem nie jest metraż, a lokalizacja – za oknem mamy biurowiec, który bardzo ogranicza dostęp do światła.
Każdy może stworzyć taką dżunglę we własnym domu?
Trzeba solidnie ocenić warunki, jakie możesz zapewnić roślinom, a następnie wyszukać takie gatunki, żeby było im w tych warunkach dobrze. Nie zapominajmy, że liczba odmian w ramach jednego gatunku jest przeogromna, dlatego jeśli z przeprowadzonego testu warunków wyjdą nam gatunki cieniolubne i wodobojne, możemy urozmaicić kolekcję, wyszukując na przykład 40 rodzajów dracen.
Warto tutaj wspomnieć, że powstało urządzenie, które pomaga komunikować się z rośliną. Na podstawie analizy impulsów można dowiedzieć się, czy roślina posiada odpowiednią ilość soli mineralnych, wilgoci itp. Może to być gadżet dla osób, które ponoszą porażki w hodowli roślin albo się ich obawiają. Ale tak naprawdę nie trzeba być wykwalifikowanym ogrodnikiem, aby potrafić odebrać sygnały o problemie, z którym zmaga się roślina. Najważniejsza jest umiejętność obserwacji.
Czy tylko warunkami panującymi w domu należy się kierować?
Roślinę powinniśmy dopasować do naszego trybu życia. Jeśli jesteśmy skrupulatni, dysponujemy czasem, który przeznaczymy na pielęgnację (nie tylko na podlewanie, ale też zraszanie, regularne prysznice, przesadzanie), możemy zdecydować się na rośliny bardziej wymagające. I tutaj apetyt rośnie w miarę... podlewania, co zauważamy po sobie. Interesują nas obecnie gatunki rzadziej dostępne, a kiedy je zdobędziemy, testujemy, na ile potrafimy je przy sobie zatrzymać. To dla nas taki wyższy poziom w hodowli dżungli.
Beata jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Realizuje autorskie projekty w dziedzinie subiektywnego dokumentu, fotografuje i tworzy krótkie formy filmowe na zlecenia komercyjne. Na co dzień pracuję w marketingu muzycznym.
Remek zajmuje się dźwiękiem - od nagrywania instrumentów po robienie miksów, poprzez realizację spotów reklamowych i produkcję płyt różnych artystów.
Są razem od ponad czterech lat. Wspólnie odpowiadają za profil Warsaw Jungle na Instagramie.