Do startu rozgrywek Bundesligi pozostało nieco ponad miesiąc. Ale już dziś, aby obejrzeć jakiś mecz na stadionie w Monachium, trzeba liczyć, że z tej przyjemności zrezygnuje ktoś z 66 tysięcy nabywców wejściówek. Bawarski klub sprzedał wszystkie (z przygotowanych 40 tysięcy ) karnety, na wszystkie mecze w nadchodzącym sezonie niemieckiej ligi. Sprawa w Polsce niewyobrażalna.
– Siedem lat temu byłem na spotkaniu piłki nożnej w Kolonii. Dostanie się na stadion nie było łatwe i zapewne nie obejrzałbym tego meczu, gdyby nie życzliwość ojca mojej przyjaciółki, który udostępnił mi swój karnet. Kupienie biletu było niemożliwe, a przecież miejscowi zawodnicy nie grali wtedy za dobrze (sezon skończyli na przedostatnim miejscu – przyp. red.) – wspomina Arek, kibic piłkarski, który nie wyobrażał sobie opuszczenia meczu podczas wycieczki do Kolonii.
Piłka nożna cieszy się w Niemczech niesłabnącym zainteresowaniem. Popyt na widowiska piłkarskie za naszą zachodnią granicą osiągnął niewyobrażalny poziom. Na najważniejszy mecz poprzedniego sezonu, decydujące spotkanie pomiędzy Borussią Dortmund a Bayernem Monachium zainteresowanie kilkukrotnie przerosło pojemność stadionu Signal Iduna Park, a przecież może on pomieścić nieco ponad 82 tysiące ludzi. Chętnych na mecz było jednak około kilkuset tysięcy.
Gdzieniegdzie ludzie chcą chodzić na mecze...
Kilka lat temu przed podobnym dylematem stanęły władze Legii Warszawa, gdy na spotkanie z Wisłą Kraków zainteresowanie osiągnęło liczbę 40 tysięcy chętnych. Takiej liczby nie pomieściłby nawet nowy stadion warszawskiego klubu, a przecież wtedy Legioniści występowali na wybudowanym na początku XX wieku obiekcie, mogącym pomieścić ok. 15 tysięcy miejsc.
Podobne przypadki to jednak w Polsce rzadkość. Nawet na meczach piłkarskich, która spośród wszystkich dyscyplin cieszy się niesłabnąco największym zainteresowaniem Polaków. – Na pierwszym meczu sezonu, zeszłotygodniowej rywalizacji Lecha z klubem z Kazachstanu na nasz stadion przyszło 24 tysięcy ludzi. Biorąc pod uwagę szczebel rozgrywek, okres wakacyjny oraz klasę rywala to bardzo dużo. Bardzo się z tego cieszymy – mówi naTemat Joanna Dzios, rzecznik prasowa poznańskiego Lecha.
W Polsce nie wykształciła się jeszcze kultura uczestnictwa w imprezach sportowych. W Wielkiej Brytanii komplet publiczności ogląda zawody Premier League, walki bokserskie, mecze krykieta , a także spotkania drużyn rugby – mówi dziennikarz sportowy, Robert Małolepszy. I dodaje: – U nas jako takie zainteresowanie wzbudzają tylko spotkania reprezentacji. Na mecze polskiej kadry siatkarzy, w rozgrywkach Ligi Światowej sprzedaż biletów kończyła się jeszcze niedawno na dwa miesiące przed meczem. Teraz jest trochę słabiej, ale ostatni sukces Polaków może tę tendencję odwrócić – przekonuje.
O takiej frekwencji jak na meczach siatkówki marzą, koszykarze. Na spotkania koszykarskiego Śląska Wrocław, kiedyś najlepszej drużyny w Polsce, przychodzi dziś garstka ludzi. – Na meczu otwarcia zeszłego sezonu mieliśmy komplet publiczności. Była to jednak sytuacja wyjątkowa, która później nigdy już się nie powtórzyła. Rywalizację z lepszymi zespołami wciąż oglądało dużo ludzi, ale już podczas spotkania z zespołem ŁKS, na trybunach zasiadło ledwie 500 osób – mówi naTemat Dominik Tomczyk, rzecznik koszykarskiego Śląska.
...a gdzie indziej częściej idą do kina
Największe zainteresowanie koszykówką w Polsce jest na północy kraju. W Trójmieście są dwie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej - Trefl Sopot i Asseco Prokom Gdynia. W marcu bieżącego roku na meczu tych dwóch ekip padł rekord frekwencji na zawodach sportowych rozgrywanych w hali (spośród wszystkich dyscyplin). Na trybunach zasiadło wtedy dokładnie 10 152 widzów.
– Nie mamy prawa narzekać. Mamy kibiców, którzy przychodzą na nasze mecze od wielu lat, ale pojawia się też dużo nowych ludzi, którzy nie zawsze muszą interesować się koszykówką. Czasami przychodzą na mecz z kolegą albo kimś z rodziny. Staramy się zatem aby przyciągać ludzi nie tylko poziomem gry, ale i ciekawą otoczką meczu. Zespół naszych cheerleaderek jest doceniany nawet poza granicami naszego kraju – mówi naTemat Bartosz Pieńkowski, rzecznik Asseco Prokom Gdynia.
Polskie kluby posiadają coraz lepsze zaplecze, powstają nowe stadiony i hale sportowe. – Ludzie mają jednak zbyt mało pieniędzy, aby uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach sportowych. Bardzo często zastanawiają się, czy pójść na mecz piłki nożnej, czy koszykówki. A najczęściej potem i tak wybierają kino – mówi Tomczyk.
– Staramy się zainteresować naszym klubem jak największą liczbę sympatyków koszykówki. Prowadzimy dużo akcji, którym przyświeca ten cel. Organizujemy spotkania z naszymi zawodnikami w szpitalach i szkołach. Dajemy dzieciom możliwość trenowania ze swoimi - nie boję się tego słowa - idolami. W taki sposób zaszczepiamy zainteresowanie koszykówką wśród najmłodszych jej fanów, którzy potem zostają naszymi kibicami – wyjaśnia Pieńkowski.
Futbol amerykański na Stadionie Narodowym. To już jutro!
Prawdziwym sprawdzianem zainteresowania Polaków widowiskami sportowymi było Euro, organizowane w naszym kraju. Okazało się wówczas, że są w Polsce ludzie, którzy chcą wieczorem wyjść z przyjaciółmi na stadion, do pubu lub do strefy kibica, aby obejrzeć mecz naszej kadry. Zainteresowaniem cieszyły się też spotkania innych drużyn występujących na polsko-ukraińskim turnieju. Podczas finału mistrzostw Europy w warszawskiej strefie kibica był nadkomplet publiczności, których przeganiał jedynie deszcz.
Niedługo Olimpiada, którą większość z nas obejrzy w telewizji. A po niej być może kolejny test. – Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Mirosław Przedpełski zaproponował, aby po Igrzyskach w Londynie zorganizować na Stadionie Narodowym w Warszawie mecz siatkówki. Na przeciw siebie miałaby stanąć reprezentacja Polski i rywal, który pokona ją podczas turnieju w Londynie. Miałoby to być takie podziękowanie polskim kibicom za wsparcie. Uważam, że jeżeli Polacy zdobędą w Londynie medal, to największy obiekt sportowy w naszym kraju może wypełnić się do ostatniego miejsca – kończy Małolepszy.
A wcześniej, bo już jutro o godzinie 17. na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się finał polskiej ligi futbolu amerykańskiego. Na przeciw siebie staną drużyny Gdynia Seahawks i Warsaw Eagles. Do rozdysponowania organizatorzy mieli 23 tysiące wejściówek. – Sprzedaliśmy już 20 tysięcy biletów. Zapraszamy wszystkich do nabywania pozostałych – mówi Jędrzej Stęszewski, prezes Polskiego Związku Futbolu Amerykańskiego.