
"Moim rodzicom nigdy się nie podobało to jak się ubieram, więc pierwszą krytykę miałam w domu. Nie przejmowałam się tym, bo chciałam iść do przodu i zmieniałam się na oczach całej Polski. Prezentowałam kolejne swoje oblicza, płyty i odkrycia wokalne. Nauczyłam się śpiewać z przepony czyli tak rockowo jak na „Szklance wody”. Z kolei w piosence „Różowa kula” śpiewałam w rejestrze gwizdkowym o czym się dopiero później dowiedziałem, że to się tak nazywa".
"Nie mogę więc powiedzieć, że jestem poetką, ale raczej jestem gdzieś pośrodku. Dokładam wszelkich starań, by tekst był o czymś. Jednak uczono mnie też, by w piosence był szlagwort czyli charakterystyczny fragment, który wpada w ucho i zostaje w głowie. Tak jak solówka na gitarze. Gdybyś mnie zapytał o linię gitarową do każdej piosenki „Dark side of the Moon” Pink Floydów, to mogłabym ci ją zaśpiewać z pamięci".