Wygląda na to, że w polskich prokuraturach funkcjonują dwa kodeksy: karny i ten opracowany przez prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", na początku marca, prokuratorzy dostali "taryfikator kar", według którego mają rozpatrywać sprawy. Jak uważają prawnicy, takie działanie są niekonstytucyjne.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", "taryfikator", który z początkiem miesiąca przesłał do prokurator Bogdan Święczkowski, wprawiła prokuratorów w całym kraju w konsternację. Co zawiera? Dokument określa, jakich kar prokuratorzy powinni żądać w wypadku przestępstw gospodarczych, np. prania brudnych pieniędzy, oszustw czy przywłaszczeń. I tak, 10 lat "należy się" za szkodę, której wartość przekracza 10 mln zł, 7 lat za szkodę powyżej 5 mln zł, 5 lat za więcej niż 1 mln zł i trzy lata za więcej niż 200 tysięcy złotych.
Jak mówi karnista prof. Piotr Kardas, istnienie takiego dokumentu jest sprzeczne z konstytucją i kodeksem karnym. – Może w tej sferze korzystać z miękkich instrumentów, a nie stanowczych. Może zalecać, a nie polecać. Wszelkie stanowcze polecenia, np. aby żądać konkretnych kar w zależności od rozmiaru szkody, są niedopuszczalne, bo niezgodne z konstytucją i kodeksem karnym – ocenia profesor w rozmowie z "GW".
Zastosowanie "taryfikatora" w praktyce
Co na to sami prokuratorzy, którzy do poleceń prokuratora krajowego mieliby się stosować? Po pierwsze, są wątpliwości co do charakteru dokumentu przesłanego do prokuratur. Nie wiadomo bowiem, czy to polecenie, niewiążące wytyczne czy zalecenia. – Nie traktuję tego pisma jak polecenia, bo nie dotyczy ono konkretnej sprawy czy konkretnej czynności w danym postępowaniu. To zalecenia. Nie chcę rozczarować Bogdana Święczkowskiego, ale wszystkie tego rodzaju dokumenty spoczywają na dnie prokuratorskich szuflad – mówi "GW" jeden ze śledczych. Prokuratorzy zwracają uwagę, że nie ma sposobu, aby go użyć w praktyce. Nie jest bowiem aktem prawnym, więc przed sądem nie istnieje jako źródło zapisów prawa.
– Jeden kolega już powiedział, że się nie zastosuje. Ja wrzucę to pismo do niszczarki. Złożenie wniosków z powołaniem się na te wytyczne byłoby kompromitacją prawnika. Ale nowi awansowani za dobrej zmiany zrobią z siebie błaznów w sądzie – podsumowuje kolejny rozmówca "Wyborczej".